Newsy

Ministerstwo Zdrowia przygotowuje zmiany dla rynku aptecznego. Korporacja aptekarska chce, by apteki były jedynie w rękach farmaceutów

2016-10-07  |  06:55
Mówi:Marcin Piskorski, prezes PharmaNET

Rafał Momot, Fundacja Republikańska

prof. Bogusław Banaszak, konstytucjonalista, członek Rady Legislacyjnej przy Premierze RP

  • MP4
  • Aktualizacja 7:58

    W ostatnich miesiącach pojawiło się wiele propozycji zmian na wartym ponad 30 mld zł rynku aptekarskim. Jedną z nich jest wprowadzenie wymogu, by większościowy udział w aptece miała osoba z dyplomem  magistra farmacji. Eksperci są sceptyczni, czy ta zmiana rzeczywiście uporządkuje rynek. Postulują wprowadzanie takich zmian, które będą w dalszym ciągu poszerzać dostęp do aptek i leków. Dziś w Polsce działa blisko 15 tys. aptek, z czego 1/3 to placówki sieciowe. Struktura rynku służy pacjentom – to niższe ceny leków i ich większa dostępność. 

    – W Polsce działa około 15 tys. aptek i punktów aptecznych, z czego mniej więcej 2/3 to są tzw. apteki indywidualne czy rodzinne, czyli należące do farmaceutów. Pozostałe 5 tys. to apteki tzw. sieciowe, czyli należące przeważnie do spółek kapitałowych. Ten rynek rośnie nieprzerwanie od początku transformacji ustrojowej – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych.

    Na polskim rynku działa ponad 390 sieci aptecznych mających pięć i więcej aptek. To 38 proc. wszystkich placówek działających na rynku. Tylko 16 sieci składa się z więcej niż 50 aptek w całym kraju, w tym cztery mają ponad 100 placówek.

    – Rynek jest bardzo rozdrobniony i tym samym bardzo konkurencyjny. Każdy z tych 390 podmiotów prowadzi swoją polityką cenową, zakupową, sprzedażową. Korzystają na tym pacjenci – im większa konkurencja, tym niższe ceny i wyższa jakość. Sam minister zdrowia wskazał, że taka struktura rynku gwarantuje, że ceny leków nierefundowanych są trzymane na najniższym możliwym poziomie. Będziemy prowadzili rozmowy z resortem zdrowia, żeby przyjął takie rozwiązania, które pozwolą działać na rynku zarówno sieciom, jak i aptekom indywidualnym – podkreśla Piskorski.

    Z raportu „Rynek dystrybucji farmaceutycznej w Polsce” przygotowanego przez Fundację Republikańską wynika, że największy podmiot na polskim rynku nie ma nawet 5 proc. aptek w skali kraju, a kolejne dwa największe mają ok. 3 i 2 proc. Pozostałe sieci apteczne mają mniej niż 1 proc. W aptekach sieciowych niższe są ceny leków nierefundowanych: zarówno na receptę, jak i dostępnych bez recepty (OTC). Analiza 30 najpopularniejszych i generujących największy obrót w aptekach leków OTC wykazała, że ceny w aptekach sieciowych są o 9–12 proc. niższe niż w aptekach indywidualnych.

    – Rynek apteczny w Polsce stoi obecnie przed rewolucyjnymi zmianami – wskazuje Rafał Momot z Fundacji Republikańskiej, autor raportu. – Dobre są wszystkie rozwiązania, które zmierzają w stronę otwarcia rynku i zwiększenia konkurencji. Na innych rynkach europejskich, gdzie rynki były otwierane i liberalizowane, spowodowało to obniżanie cen leków dla pacjentów i zwiększenie ich dostępności, co jest istotne z punktu widzenia pacjenta – ocenia.

    Statystyczny Polak odwiedza aptekę średnio częściej niż raz w miesiącu. Większość tych wizyt generują seniorzy oraz osoby przewlekle chore. Badania wykazują, że wydatki na leki w grupie wiekowej powyżej 60 roku życiu są trzykrotnie wyższe (średnio 154 zł) przy jednocześnie niższych dochodach względem reszty Polaków. Zmiany prowadzące do zamykania rynku mogą mieć negatywne konsekwencje dla pacjentów, bo ­– jak wskazują doświadczenia innych krajów – prowadzą do zmniejszenia konkurencji i podnoszenia cen.

    Korporacja aptekarska domaga się, by do polskiego prawa wprowadzić zapis dotyczący struktury własnościowej aptek: 51 proc. udziałów dla farmaceuty i 49 proc. dla przedsiębiorcy niebędącego farmaceutą.

    – W tej propozycji zapomina się, że dzisiaj wprawdzie każdy może mieć aptekę, ale kierownikiem apteki musi być farmaceuta, więc ten nadzór, by leki wydawał farmaceuta, już jest zapewniony. Nie każdy farmaceuta, który w dzisiejszych realiach mógłby pracować w aptece i być jej kierownikiem, będzie miał środki finansowe odpowiednie do tego, żeby prowadzić aptekę. W ten sposób stworzymy pewną fikcję, bo przecież nie każdy aptekarz to biznesmen  –przekonuje Bogusław Banaszak, konstytucjonalista, członek Rady Legislacyjnej przy Premierze RP

    Realizacja postulatu działaczy samorządu aptekarskiego skutkowałaby utratą pracy dla tysięcy farmaceutów i techników farmaceutycznych, a dla właścicieli zamkniętych aptek, w większości małych i średnich przedsiębiorców, pozbawieniem dorobku całego życia. Największe skutki miałaby jednak dla pacjentów, którzy zostaliby pozbawieni szybkiego dostępu do leków w niższych cenach. Co więcej, koszty przewłaszczeń i odszkodowań poniósłby Skarb Państwa, czyli w konsekwencji znowu pacjenci.

    Ekspert Fundacji Republikańskiej przekonuje, że konieczne jest polepszenie pozycji aptek w negocjacjach z hurtowniami i producentami, zwłaszcza że o ile rynek apteczny jest rozdrobniony, to na rynku hurtowni 70 proc. rynku zostało opanowane przez 3 hurtowników.

    – Postulujemy też uregulowanie przepisów w zakresie koncentracji aptek i jasną regulację w zakresie 1 proc. – mówi Momot.

    Dziś przepis dotyczący jednego procenta mówi jasno: nie wydaje się nowych pozwoleń na prowadzenie apteki w momencie przekroczenia 1 procenta ogólnej liczby aptek w województwie. W żaden sposób nie odnosi się do kwestii przejmowania już istniejących placówek. W oparciu o te przepisy polscy przedsiębiorcy budowali swój kapitał, dawali pracę, płacili podatki, rozwijali sieci, między innymi w procesie prywatyzacji państwowych Cefarmów, ratując je przed upadłością. Po 12 latach obowiązywania tego przepisu (art. 99 ust. 3 Prawa Farmaceutycznego), nagle bez zmiany prawa zmieniła się jego interpretacja, którą niektórzy inspektorzy farmaceutyczni wykorzystują do wnioskowania o cofnięcie zezwolenia na prowadzenie apteki.

    – Gdybyśmy trzymali się nowej interpretacji, która jest realizowana przez niektórych wojewódzkich inspektorów farmaceutycznych, to jakiekolwiek przekształcenia na rynku aptek, np. bankructwo niektórych aptek, spowodowałoby, że ktoś, kto dotychczas miał mniej niż 1 proc., nagle ma więcej niż 1 proc. Czy wówczas będziemy mu odbierać apteki? – pyta Bogusław Banaszak.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Konkurs Polskie Branży PR

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Handel

    Od przyszłego roku akcyza na e-liquidy ma wzrosnąć o 75 proc. To trzy razy więcej niż na tradycyjne papierosy

     Na rynku e-liquidów mamy największą szarą strefę, z którą fiskus niezbyt dobrze sobie radzi. Gwałtowna podwyżka akcyzy nie pomoże w rozwiązaniu tego problemu, tylko go spotęguje – mówi Piotr Leonarski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. Krajowi producenci płynów do e-papierosów zaapelowali już do ministra finansów o rewizję planowanych podwyżek akcyzy na wyroby tytoniowe. W przypadku e-liquidów ma być ona największa i w 2025 roku wyniesie 75 proc. Branża podkreśla, że to przyczyni się do jeszcze większego rozrostu szarej strefy, a ponadto będzie zachętą dla konsumentów, żeby zamiast korzystać z alternatyw, wrócili do palenia tradycyjnych papierosów.

    Infrastruktura

    Zielone zamówienia publiczne stanowią dziś zaledwie kilka procent rynku. Rządowy zespół ma opracować specjalne kryteria dla nich

    Zielone zamówienia publiczne stają się w ostatnich latach coraz bardziej powszechną praktyką, choć w Polsce odpowiadają za kilka procent ogólnej liczby zamówień. Duży nacisk na ten aspekt, w postaci nowych regulacji i wytycznych, kładzie także Unia Europejska. Dlatego też w maju br. zarządzeniem prezesa Rady Ministrów został powołany specjalny rządowy zespół, którego zadaniem będzie uwzględnienie aspektów środowiskowych w polskim systemie zamówień publicznych oraz opracowanie wytycznych dla zamawiających. – Ważne, żeby te opracowywane kryteria były dostosowane do realiów polskiego rynku – wskazuje Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.

    IT i technologie

    Boom na sztuczną inteligencję w ochronie zdrowia ma dopiero nastąpić. Wyzwaniem pozostają regulacje i zaufanie do tej technologii

    Sztuczna inteligencja ma potencjał, żeby zrewolucjonizować podejście do profilaktyki, diagnostyki i leczenia pacjentów, jednocześnie redukując ich koszty. W globalnej skali wartość rynku rozwiązań opartych na AI w opiece zdrowotnej rośnie lawinowo – w ub.r. wynosiła ponad 32 mld dol., ale do 2030 roku ta kwota ma się zwiększyć ponad sześciokrotnie. Również w Polsce narzędzia bazujące na AI zaczynają być wdrażane coraz szerzej, choć – jak wynika z lipcowego raportu SGH – prawdziwy rozwój potencjału sztucznej inteligencji w polskiej branży ochrony zdrowia ma dopiero nastąpić. Warunkiem jest stworzenie stabilnego i bezpiecznego środowiska dla rozwoju tej technologii, opartego na regulacjach prawnych i zaufaniu wszystkich interesariuszy.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.