Mówi: | dr inż. Krzysztof Czerkas |
Funkcja: | wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej |
Polacy nie będą masowo wracać do Polski po brexicie. Wybiorą inny kierunek emigracji
Po brexicie do wyjazdu z Wielkiej Brytanii może zostać zmuszonych kilkaset tysięcy Polaków. Eksperci twierdzą, że nie oznacza to jednak, że wrócą oni na polski rynek pracy. Część z nich wybierze zapewne inny kierunek emigracji. Tym, którzy wrócą do Polski, zdobyte za granicą doświadczenie może wcale nie ułatwiać, a wręcz utrudniać znalezienie zatrudnienia. Ponadto wracający z emigracji Polacy będą mieli konkurencję w postaci tańszych imigrantów z Ukrainy, których jest już około miliona.
– W tej chwili za granicą jest około 3 mln Polaków, którzy w ciągu kilku ostatnich, pokryzysowych lat, wyjechali ze względów ekonomicznych. Jedna trzecia, czyli niemal milion osób, przebywa na terenie Wielkiej Brytanii. Ci, którzy osiedlili się na Wyspach wcześniej, mogą być raczej spokojni o swoją przyszłość. Natomiast Polacy, którzy są tam od niedawna, nie mają pewności, czy po brexicie będą mogli zostać w Wielkiej Brytanii, czy na podstawie tej umowy będą musieli ją opuścić – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr inż. Krzysztof Czerkas, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej.
Według danych GUS na koniec 2015 roku w Wielkiej Brytanii przebywało 720 tys. Polaków. Dużo wyższe są szacunki brytyjskiego urzędu statystycznego (Office for National Statistics), który podał, że w tym samym czasie na Wyspach mieszkała rekordowa liczba osób polskiego pochodzenia – 916 tys. (12 proc., czyli 108 tys. urodziło się już na emigracji). Oznacza to wzrost o 63 tys. rok do roku. Według ONS liczba Polaków w Wielkiej Brytanii od momentu otwarcia tamtejszego rynku w 2004 roku zwiększyła się około 20-krotnie.
Część z nich wskutek brexitu może zostać zmuszona do opuszczenia Wysp. W ubiegłorocznym, czerwcowym referendum obywatele Wielkiej Brytanii zadecydowali o wystąpieniu ze struktur Unii Europejskiej (za zachowaniem członkostwa w UE głosowało 16,14 mln, przeciw – 17,41 mln wyborów przy 72,2 proc. frekwencji). Z końcem marca premier Theresa May oficjalnie rozpoczęła procedurę brexitu, uruchamiając art. 50 Traktatu Lizbońskiego.
Według wcześniejszych zapowiedzi premier, Zjednoczone Królestwo będzie dążyć do jak najszybszego opuszczenia unijnych struktur i wynegocjowania nowego porozumienia o wolnym handlu, bez zachowania dotychczasowej swobody przepływu dóbr, usług, osób i kapitału. Eksperci są zgodni, że gospodarcze, ekonomiczne i społeczne skutki brexitu będą trudne do przewidzenia.
– Od 3–4 tygodni trwają rozmowy Unii Europejskiej z Wielką Brytanią na temat warunków wyjścia tego państwa z unijnych struktur. Negocjacje mają się zakończyć najpóźniej do 31 marca 2019 roku, czyli kluczowe będą najbliższe dwa lata – mówi dr inż. Krzysztof Czerkas.
W styczniowym wystąpieniu Theresa May zapowiedziała, że Polacy, którzy mieszkają i pracują na Wyspach, nie muszą obawiać się brexitu. Potwierdziły to późniejsze deklaracje brytyjskiego rządu oraz Izba Lordów (wyższa izba parlamentu), która przegłosowała w marcu poprawkę gwarantującą zachowanie praw wszystkim obywatelom UE mieszkającym i pracującym już w Wielkiej Brytanii w ciągu 3 miesięcy od uruchomienia art. 50 Traktatu Lizbońskiego. Dwa tygodnie później Izba Gmin odrzuciła jednak tę poprawkę, a przyszłość Polaków i mieszkających w UK imigrantów wciąż pozostaje niepewna.
Według prognoz Ministerstwa Rozwoju po brexicie do kraju może wrócić nawet 200 tys. osób. Z kolei Polski Instytut Spraw Międzynarodowych (PISM) wyliczył, że do opuszczenia Wielkiej Brytanii zmuszonych może zostać ok. 400 tys. Polaków. Zdaniem ekspertów taki scenariusz nie jest jednak przesądzony, a konieczność opuszczenia UK nie oznacza, że Polacy będą wracać do kraju, mogą wybrać inny kierunek emigracji. Potwierdza to wcześniejszy przykład Islandii.
– Przed wybuchem kryzysu finansowego prawie 10 proc. populacji na Islandii stanowili Polacy. Kiedy w wyniku krachu państwo prawie zbankrutowało, Polacy stamtąd wyjechali, ale wcale nie wrócili do kraju, tylko rozjechali się po całym świecie. Pojechali do Norwegii, Szwecji, Danii, Finlandii i Kanady, a nawet na półkulę południową, do Brazylii czy Republiki Południowej Afryki – mówi dr inż. Krzysztof Czerkas.
Zdaniem wykładowcy Wyższej Szkoły Bankowej nie ma ekonomicznych argumentów, które mogłyby przekonać Polaków do powrotu na rodzimy rynek pracy. Trendem ostatnich lat jest emigracja osób po 50 roku życia, które znajdują pracę i układają sobie życie, a nawet udaje im się wypracować emeryturę za granicą. Tym bardziej nie ma więc powodów, dla których do Polski mieliby wracać młodzi pracownicy.
– Dobrym przykładem są pielęgniarki. Jak wynika ze statystyk, tylko w Trójmieście do końca tego roku zabraknie około 600 pielęgniarek. Z drugiej strony około 1,5 tys. pielęgniarek rocznie występuje do Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych z prośbą o wydanie zaświadczenia o kwalifikacjach zawodowych, które umożliwia pracę za granicą. Wyjeżdżając na Zachód, zarabiają one 4–5 razy więcej niż w Polsce. Co je skłoni do powrotu? – pyta dr inż. Krzysztof Czerkas.
Eksperci są zgodni, że nie należy się spodziewać masowych powrotów Polaków z Wielkiej Brytanii. Jednak rynek pracy powinien być przygotowany na to, że pewien odsetek emigrantów wróci do kraju z powodów osobistych i będzie poszukiwać tu zatrudnienia. Dotyczy to zwłaszcza osób, które mają w Polsce rodzinę lub dzieci.
– Nie można generalizować, że wszyscy zostaną w Wielkiej Brytanii albo że nikt nie wróci. Są różne sytuacje życiowe, rodzinne. Mieliśmy problem tzw. eurosierot, które zostały w Polsce, ponieważ ich rodzice wyjechali za granicę. Są też tzw. sieroty 70+, czyli rodzice tych młodych ludzi, którzy wyjechali. Myślę, że pewien odsetek emigrantów może wrócić do Polski, żeby móc się nimi zaopiekować – ocenia dr inż. Krzysztof Czerkas.
Zdaniem wykładowcy Wyższej Szkoły Bankowej kompetencje zawodowe zdobyte na brytyjskim rynku wcale nie muszą być przepustką, która otworzy im polski rynek pracy. Emigranci wracający z Wysp do Polski mogą być postrzegani przez pracodawców jako posiadający nadmierne kwalifikacje albo napotykać barierę mentalną. Z drugiej strony konkurencją dla nich będą tańsi imigranci ze Wschodu, głównie z Ukrainy.
– W Polsce jest już około miliona imigrantów z Ukrainy. Nie mówiąc o korporacjach, które rządzą się innymi prawami, to pracodawcy w poszukiwaniu oszczędności na kosztach osobowych będą raczej woleli zatrudniać taniego Ukraińca, a nie drogiego pracownika powracającego z Zachodu – ocenia dr inż. Krzysztof Czerkas.
Czytaj także
- 2025-05-09: PE przedstawił swoje priorytety budżetowe po 2027 roku. Wydatki na obronność kluczowe, ale nie kosztem polityki spójności
- 2025-05-05: Konkurs NCBR i Orlenu ma wesprzeć najciekawsze rozwiązania dla przemysłu rafineryjno-petrochemicznego. Na ich rozwój trafi blisko 200 mln zł
- 2025-05-06: Przed Europą wiele lat zwiększonych wydatków na zbrojenia. To obciąży krajowe budżety
- 2025-04-28: Migranci mogą być ratunkiem dla polskiego rynku pracy. Pracodawcy chcą uwzględnienia ich potrzeb w strategii migracyjnej
- 2025-04-24: Niepewność gospodarcza rosnącym zagrożeniem dla firm. Sytuację pogarszają zawirowania w światowym handlu
- 2025-04-22: Duża zmiana w organizacji pracy w firmach. Elastyczność wśród najważniejszych oczekiwań pracowników
- 2025-05-06: Dla większości Polaków praca to obowiązek. Tylko niewielka część czuje satysfakcję z wykonywanych zadań
- 2025-04-22: Kwestie bezpieczeństwa priorytetem UE. Polska prezydencja ma w tym swój udział
- 2025-05-09: Wokół utylizacji odpadów medycznych narosło wiele mitów. Nowoczesne instalacje pozwalają wykorzystać ten proces do produkcji ciepła i energii
- 2025-04-22: Rynek agencji PR staje się coraz bardziej rozproszony. Zdecydowanie rośnie liczba jednoosobowych działalności gospodarczych
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

Norwegia i Islandia mocniej rozważają dołączenie do UE. To byłyby ważne decyzje dla Polski
W Norwegii i na Islandii coraz częściej wspomina się o potencjalnej akcesji do Unii Europejskiej. Możliwe, że w obu tych krajach odbędą się referenda, które zbadają poparcie dla tej idei w społeczeństwach. Zdaniem europosła KO akcesja obu północnych państw byłaby znaczącym wzmocnieniem dla UE, ale także ważną decyzją dla Polski.
Infrastruktura
Senat zajmie się ustawą o jawności cen lokali na sprzedaż. W praktyce ustawa obejmie tylko 12 proc. rynku

Ustawa o jawności cen miała na celu ułatwić klientowi szybkie sprawdzenie aktualnych cen mieszkań i lepsze zrozumienie oferty dewelopera. Przedstawiciele branży mówią wprost: idea ustawy jest słuszna, jednak kształt, jaki przybrała w praktyce, podobnie jak tryb jej uchwalenia, budzi już niepokój. Błyskawiczny tryb procedowania sprawił, że powstała ustawa, która obejmie 12,4 proc. rynku. Zdaniem Polskiego Związku Firm Deweloperskich ostatnią deską ratunku, by poprawić ten akt, jest Senat, który zajmie się nim już podczas wtorkowego posiedzenia komisji infrastruktury.
Handel
Dzięki sztucznej inteligencji przesyłki mogą trafiać do klientów tego samego dnia. Liczba takich dostaw w Amazon znacząco rośnie

Prognozy rynkowe wskazują, że wart ok. 10 mld dol. globalny rynek dostaw realizowanych jednego dnia będzie w kolejnych latach dynamicznie rosnąć. Wpływają na to przede wszystkim oczekiwania konsumentów co do szybkich i terminowych doręczeń. Zarówno firmy kurierskie, jak i sklepy internetowe coraz mocniej inwestują w ten trend. W Amazon opcja Same-Day Delivery jest już możliwa w 135 lokalizacjach w Europie, a w tym roku przybędzie 20 kolejnych. W I kwartale br. Amazon dostarczył w tym trybie o 80 proc. paczek więcej niż przed rokiem. Głównie były to produkty z kategorii niezbędnych przedmiotów codziennego użytku.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.