Mówi: | Maria Libura |
Funkcja: | ekspertka ds. zdrowia Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego |
Firma: | wiceprezes Polskiego Towarzystwa Komunikacji Medycznej |
Rząd pracuje nad kolejną strategią walki z pandemią. Bez zmian czeka nas zapaść w służbie zdrowia i tsunami wielu innych chorób
– Niedostatek łóżek i zasobów kadrowych to w tej chwili dwa wąskie gardła w walce z pandemią Covid-19 – wskazuje Maria Libura z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Nowa strategia, którą zapowiada resort zdrowia, to sygnał, że sytuacja w Polsce jest już bardzo poważna i obecnie walczymy o to, by nie doszło do takiej zapaści służby zdrowia, z jaką wiosną borykały się kraje południa Europy. Coraz większym problemem jest też leczenie chorych z innymi pilnymi potrzebami medycznymi, np. pacjentów onkologicznych czy kardiologicznych, dla których nie ma miejsc w szpitalach lub którzy wstrzymują się z wizytami u specjalistów. – Czeka nas tsunami innych chorób – przestrzega ekspertka.
– W Polsce, podobnie jak w krajach, które przeżywały takie katastrofalne sytuacje wiosną, sytuacja jest szczególnie trudna w tych regionach, gdzie mamy dysproporcję pomiędzy liczbą ciężkich przypadków covidowych wymagających hospitalizacji a liczbą łóżek i zasobami kadrowymi. To są dwa wąskie gardła – mówi agencji Newseria Biznes Maria Libura, ekspertka Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego i Collegium Medicum na UWM w Olsztynie, wiceprezeska Polskiego Towarzystwa Komunikacji Medycznej.
Dynamika przyrostu nowych przypadków Covid-19 jest na tyle duża, że zagraża wydolności systemu służby zdrowia. W poniedziałek rano Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 15 578 nowych przypadkach koronawirusa (dzień wcześniej było ich 17,1 tys.) i kolejnych 92 zmarłych. W sumie jak dotąd na Covid-19 zachorowało w Polsce ponad 395,5 tys. osób, natomiast zmarło prawie 5,9 tys. chorych.
Głównym problemem są braki wolnych łóżek w szpitalach, respiratorów i kadry, bo część medyków trafia na kwarantanny bądź choruje. W poniedziałek media poinformowały też o kolejnym przypadku 61-letniego pacjenta, który z braku wolnych miejsc zmarł w karetce pod szpitalem w Siemiatyczach na Podlasiu. Wcześniej podobny przypadek miał miejsce w Nysie.
Według danych resortu zdrowia pacjenci z Covid-19 zajmują 17 223 łóżka szpitalne na przygotowanych 24,8 tys. miejsc. Zajęte są też 1453 respiratory, wolne pozostały 453 urządzenia. Jednak w niektórych regionach kraju, np. na Podlasiu, zostało ich raptem po kilka sztuk. W związku z pogarszającą się sytuacją minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że resort opracowuje nową, trzecią już strategią walki z koronawirusem, której szczegóły mają być znane w najbliższych dniach.
– Z tonu wypowiedzi słychać, że sytuacja jest rzeczywiście bardzo poważna, bo sam minister zdrowia Adam Niedzielski określił ją jako zmianę dotychczasowej filozofii – z takiej, w której koncentrujemy się na walce z pandemią, na taką, w której bardziej bronimy system przed przeciążeniem. De facto to już jest strategia awaryjna, której celem jest ochrona przed takimi scenariuszami, które wiosną oglądaliśmy w krajach południa Europy – podkreśla Maria Libura.
W nowej strategii ma zostać wprowadzona automatyczna kwarantanna dla współdomowników osób z dodatnim wynikiem testu na SARS-CoV-2. To oznacza, że nie będą oni musieli już czekać na telefon i informację z sanepidu. Minister zdrowia zapowiedział też tworzenie kolejnych szpitali tymczasowych i zwiększanie liczby miejsc w izolatoriach. Kolejna zmiana to testy antygenowe, które u pacjentów objawowych będą taką samą podstawą stwierdzenia koronawirusa jak testy PCR.
– To jest dobrym posunięciem, właściwie koniecznym, ze względu na lawinę nowych zakażeń, pomoże to udrożnić np. przyjmowanie chorych w szpitalach. Z drugiej strony, to też ilustruje powagę sytuacji, w której się znaleźliśmy i skalę pandemii w Polsce – mówi Maria Libura.
Nowością, którą wprowadzi nowa strategia walki z pandemią, mają być pulsoksymetry, czyli urządzenia do pomiaru saturacji krwi, zlecane przez lekarzy rodzinnych. Będą one stosowane w opiece nad pacjentami skąpo- lub bezobjawowymi. Umożliwi to monitorowanie stanu tych pacjentów przez specjalne centrum monitoringu, które ma utworzyć Ministerstwo Zdrowia. Spadek saturacji będzie obiektywnym sygnałem, by skontaktować się z lekarzem, gdyż może być potrzebna hospitalizacja.
– Opracowywane są takie strategie, które pozwolą na to, by więcej pacjentów było bezpiecznie monitorowanych w domu. Im często trudno jest samodzielnie ocenić, czy duszność, którą odczuwają, rzeczywiście kwalifikuje ich już do zgłoszenia się do szpitala, czy może jeszcze nie. Jak wskazują lekarze, bywa to też trudne do oceny w wywiadzie telefonicznym. Pulsoksymetry wspomogą pracę lekarza, a jednocześnie ograniczą liczbę pacjentów zgłaszających się do szpitali w sytuacji, kiedy tego jeszcze nie wymagają, i odwrotnie – pomogą uniknąć sytuacji, gdy chory zbyt późno trafia do szpitala – mówi Maria Libura.
Narastającym problemem w służbie zdrowia są też pacjenci, którzy zmagają się z chorobami innymi niż Covid-19. W części przypadków ich leczenie może poczekać, ale są takie obszary jak kardiologia czy onkologia, gdzie opóźnienie jest groźne i może znacząco pogarszać rokowania.
– Tutaj też potrzebna jest inteligenta strategia, która pozwoli opanować problem pacjentów bez Covid-19, nie dopuścić do tego, żeby czekali ci, którzy potrzebują szybkiej interwencji medycznej – mówi Maria Libura. – Wszystko wskazuje na to, że tsunami różnych problemów medycznych, które wynikają nie z Covid-19, ale z odkładania na później i niezgłaszania się do lekarza, może być w ostatecznym rozrachunku większe niż sama pandemia. Drugi aspekt to brak możliwości wykorzystania kapitału opiekuńczego rodziny odwiedzającej pacjentów, co do tej pory wspomagało polski system zdrowia. Na ten uszczuplony personel medyczny spada dodatkowo to, że rodziny nie mogą przychodzić i zajmować się swoimi bliskimi w szpitalach.
Ekspertka z Collegium Medicum olsztyńskiego uniwersytetu ocenia, że w tej chwili polski system służby zdrowia w dużej mierze funkcjonuje dzięki postawie kadry medycznej, która pracuje nierzadko na wydłużających się ponadplanowo dyżurach, a także dzięki kreatywnemu myśleniu osób walczących z pandemią.
– To, że powstają np. śluzy zrobione naprędce z folii i srebrnej taśmy, pokazuje, że system wciąż działa m.in. dzięki polskiemu przyzwyczajeniu do improwizacji, radzenia sobie w sytuacjach trudnych poprzez stosowanie rozwiązań prowizorycznych. W takiej trudnej sytuacji okazuje się to pewnym atutem, ale na pewno nie jest to paliwo, które pozwoli długo tym systemem kierować – mówi Maria Libura.
Jak podkreśla, w tej chwili dla rządu głównym wyzwaniem jest inteligentne zarządzanie bazą łóżek covidowych i wolnych respiratorów. Natomiast w dłuższej perspektywie, po opanowaniu kryzysu, potrzebna jest radykalna zmiana strategii komunikacyjnej, bo społeczeństwo nie rozumie celu wprowadzania części obostrzeń i zwyczajnie się do nich nie stosuje. Bez tego zrozumienia i przestrzegania zasad trudno będzie przetrwać okres jesienno-zimowy.
– Doskonałym przykładem są szkoły, które zostały otwarte we wrześniu, natomiast nie wszędzie trafiły instrukcje, jak zrobić to bezpiecznie. W zasadzie wszyscy uznają, że otwarcie szkół jest jednym z priorytetów, chociażby ze względu na narastające nierówności, które dotykają np. dzieci wykluczone cyfrowo czy dzieci z uboższych rodzin wskutek zdalnej edukacji. Jednak otwarcie szkół wymaga bardzo konkretnych strategii związanych m.in. z noszeniem maseczek, wietrzeniem sal czy zmianą długości trwania godzin lekcyjnych. Jeżeli nie zaczniemy myśleć, jak sensownie podać takie praktyczne instrukcje, to po opanowaniu obecnej sytuacji możemy mieć szybko kolejną falę – mówi Maria Libura.
Czytaj także
- 2024-11-19: Polacy wprowadzają na razie tylko drobne nawyki proekologiczne. Do większych zmian potrzebują wsparcia
- 2024-11-13: Europejscy rolnicy przeciw umowie UE i Mercosur. Obawiają się zalewu taniej żywności z Ameryki Południowej
- 2024-11-12: Polskę czeka boom w magazynach energii. Rząd pracuje nad nowymi przepisami
- 2024-11-14: Dane satelitarne wspomagają leśników. Pomagają przeciwdziałać pożarom oraz kradzieżom drewna
- 2024-11-04: Resort rolnictwa chce uporządkować kwestię dzierżawy rolniczej. Dzierżawcy mają zyskać dostęp do unijnych dopłat
- 2024-11-08: Firmy czują rosnącą presję na inwestycje w dekarbonizację. Do zmian muszą się dostosować także małe przedsiębiorstwa
- 2024-11-06: 4 mld zł z KPO na e-zdrowie. Trafią m.in. na ucyfrowienie dokumentacji medycznej oraz narzędzia przyspieszające diagnostykę
- 2024-10-30: Wydatkowanie funduszy europejskich przez samorządy. Polska chce promować ten model w UE
- 2024-10-22: Coraz więcej inwestycji na Mazurach. Skokowy przyrost zabudowy niszczy jednak krajobraz regionu
- 2024-10-28: Ochrona krajobrazu mało istotna w nowych inwestycjach. Mazurskie gminy chcą to zmienić
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Handel
Rozwój rolnictwa kluczowy dla przetrwania Ukrainy. Odpowiada ono za ponad 60 proc. dochodów z eksportu
Instytut Europy Środkowej podaje, że w ciągu niespełna trzech lat areał zasiewów w Ukrainie zmniejszył się o ponad 21 proc., z 28,6 mln ha w 2021 roku do 22,5 mln ha w 2024 roku. Jednocześnie sektor rolny stał się kluczowym źródłem dochodów budżetu państwa. Chociaż wartość eksportu spadła, to jego udział w dochodach ze sprzedaży zagranicznej wzrósł z 41 do 61 proc. – Rozwój rolnictwa jest kluczowy dla przetrwania Ukrainy – podkreśla dr n. ekon. Oksana Kiforenko z IERiGŻ-PIB.
Transport
Czas na nowe podejście do lotnisk regionalnych. Również do ich finansowania
Czas pandemii COVID-19 był okresem próby dla lotnisk regionalnych, ale też pokazał konieczność unowocześnienia podejścia biznesowego w strukturze właścicielskiej i modelu zarządzania – wskazuje ubiegłoroczna rządowa strategia rozwoju lotnictwa. Jak podkreśla Karol Halicki z Podlaskiej Izby Lotniczej, to może być dobry moment na rozpoczęcie debaty o częściowej prywatyzacji tych lotnisk. Analiza nowych modeli powinna uwzględniać nie tylko kwestie ekonomiczne, ale również wpływ lotnisk na rozwój regionów czy bezpieczeństwo kraju.
Ochrona środowiska
Polacy wprowadzają na razie tylko drobne nawyki proekologiczne. Do większych zmian potrzebują wsparcia
Zdecydowana większość Polaków dostrzega niekorzystne zmiany klimatu – wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie ING Banku Śląskiego. Są wprawdzie gotowi, by zmieniać swoje nawyki na bardziej ekologiczne, ale często odstraszają ich koszty i brak wiedzy. Jednocześnie liczą na większe wsparcie i zaangażowanie ze strony rządu i biznesu, a prawie 40 proc. Polaków oczekuje, że to start-upy będą pracowały nad innowacjami proklimatycznymi. One same chętnie się w ten obszar angażują, ale widzą wiele barier, m.in. w pozyskiwaniu kapitału.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.