Newsy

Rzadka choroba płuc atakuje głównie młode kobiety. Nowoczesne leki pozwalające im normalnie funkcjonować nie podlegają w Polsce refundacji

2019-11-06  |  06:25
Mówi:prof. nadzw. dr hab. med. Marcin Kurzyna
Funkcja:zastępca kierownika Kliniki Krążenia Płucnego i Chorób Zakrzepowo-Zatorowych
Firma:Europejskie Centrum Zdrowia Otwock
  • MP4
  • Tętnicze nadciśnienie płucne to choroba, którą rocznie rozpoznaje się u około 120 osób. Szacuje się, że w Polsce cierpi na nią w sumie ok. 1,1 tys. pacjentów. Choroba pojawia się znienacka, bez względu na styl życia i atakuje głównie młodych. Nie jest prosta do zdiagnozowania, bo jej objawy – brak tchu, zadyszka, znużenie i zmęczenie – są często mylone z astmą. Nieleczone TNP jest jednak chorobą śmiertelną – połowa pacjentów umiera w ciągu 2,5 roku. Najsilniejsze leki poprawiają stan chorych i wydłużają im życie, ale ich stosowanie utrudnia pacjentom normalne życie, ponieważ są one podawane pozajelitowo. Na rynku są też nowsze leki, podawane doustnie, jednak w Polsce wciąż czekają na refundację.

    – Nadciśnienie płucne to nie choroba, a zespół chorób, które w skrócie prowadzą do tego, że krew przepływa przez płuca z większym oporem i serce musi ją pompować pod większym ciśnieniem, żeby zachować krążenie krwi. Chorują drobne tętniczki, które doprowadzają krew do pęcherzyków płucnych – to są naczynia wielkości 0,5 mm i są ich w płucach tysiące. One w niezrozumiały dla nas sposób zarastają i obkurczają się – mówi prof. nadzw. dr hab. med. Marcin Kurzyna, zastępca kierownika Kliniki Krążenia Płucnego i Chorób Zakrzepowo-Zatorowych Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku. – Tętnicze nadciśnienie płucne jest chorobą rzadką, ale bardzo złośliwą i przebiegającą burzliwie. Częściej chorują młode kobiety po 30–40 roku życia, chociaż coraz więcej jest też pacjentów starszych, co wiąże się z lepszą rozpoznawalnością i większą świadomością istnienia tej choroby – dodaje.

    Lekarze pierwszego kontaktu mają kłopot z rozpoznaniem TNP, bo objawy – brak tchu, zadyszka, znużenie i zmęczenie – najczęściej są lekceważone i wiązane z niehigienicznym trybem życia, przepracowaniem czy brakiem snu. Najczęściej dopiero, kiedy chory zasłabnie albo jest bliski omdlenia, udaje się do lekarza. Objawy TNP mogą wskazywać na cały szereg innych schorzeń układu oddechowego lub układu krążenia, więc diagnostyka nie jest łatwa. Lekarze pierwszego kontaktu zwykle podejrzewają astmę, ale gdy spirometria na to nie wskazuje i nie działają leki przeciwastmatyczne, szukają przyczyny dalej.

    Nie ma jednoznacznego badania potwierdzającego TNP, tak jak np. badanie mikroskopowe wycinka guza w chorobach nowotworowych. Dlatego diagnozę stawia się, wykluczając inne, dużo powszechniejsze schorzenia. Zwykle od wystąpienia pierwszych symptomów choroby do pierwszego kontaktu pacjenta z lekarzem upływa około 12 miesięcy, a do rozpoczęcia właściwego leczenia – od 2 do 4 lat.

    – Nadciśnienie płucne na początku przebiega bardzo podstępnie. Od początku objawów do rozpoznania mijają nawet 2 lata. Na początku pacjenci odczuwają zmęczenie, osłabienie, duszność przy większym wysiłku. Wraz nasilaniem się objawów, zaczynają pojawiać się symptomy niewydolności serca takie jak obrzęki, coraz silniejsza duszność, zasłabnięcia, powiększenie wątroby. Wtedy już chorobę łatwiej jest rozpoznać. Na tym etapie kardiografia, czyli USG serca, najczęściej naprowadza nas na prawidłowe rozpoznanie – mówi prof. Marcin Kurzyna.

    Tętnicze nadciśnienie płucne może przytrafić się każdemu, bez względu na styl życia. Choroba ma częściowo podłoże genetyczne, ale naukowcy nie wiedzą, co uaktywnia geny. Nieleczone TNP jest chorobą postępującą i śmiertelną, a połowa pacjentów umiera w ciągu 2,5 roku.

    – Nie można zapobiec zachorowaniu na tętnicze nadciśnienie płucne. To nie jest choroba, która się wiąże z jakimiś nieprawidłowościami w diecie czy złym stylem życia. Często przychodzi nie wiadomo skąd, wywraca życie młodego człowieka do góry nogami i jeśli nie zastosujemy prawidłowego leczenia, to nieuchronnie prowadzi do śmierci – mówi prof. Marcin Kurzyna.

    W leczeniu tętniczego nadciśnienia płucnego mamy leki z trzech grup, które są podobne, ale mają inny mechanizmy działania. Najlepsze efekty daje połączenie tych leków – korzystanie z ich różnych mechanizmów działania. Z tych trzech grup dwie to są leki doustne, a trzecia grupa to leki podawane pozajelitowo, czyli wziewnie, podskórnie bądź dożylnie. W trzeciej grupie leków prostanoidach, czyli pochodnych prostacykliny, pojawił się lek doustny, który nie jest prostacykliną tylko syntetyczną molekułą działającą jak ta substancja aktywna. Większość chorych preferuje tabletki, ponieważ są wygodniejsze w stosowaniu. Jednak leki podawane pozajelitowo we wlewach działają silniej i niektórzy chorzy wymagają ich stosowania. Pacjenci w mniej zaawansowanym stadium choroby mogą być leczeni tabletkami. Nowy lek o nazwie substancji czynnej seleksypag należy do trzeciej grupy i jest dopełnieniem leczenia tętniczego nadciśnienia płucnego.

    – Leki z trzech grup terapeutycznych właściwie działają tak samo, tylko w trochę inny sposób. Najlepsze efekty osiągamy wtedy, kiedy łączymy siłę tych trzech mechanizmów – mówi prof. Marcin Kurzyna. – Większość leków na TNP w Polsce jest refundowana już od kilku lat. Jest to refundacja w ramach programu lekowego, czyli bardzo ściśle ograniczona do szpitali, które mogą te leki przepisywać, oraz ściśle opisana zasadami realizacji programu lekowego. Ten program ewoluuje. Ostatnia modyfikacja miała miejsce w ubiegłym roku, dzięki czemu teraz program jest bardziej przyjazny pacjentom i lekarzom –  wskazuje ekspert.

    Stosowanie leków refundowanych nie jest jednak komfortowe dla chorych. Są one podawane pozajelitowo: we wlewach podskórnych lub dożylnych, ewentualnie wziewnie. Wkłucia są czasem bolesne, założone do wlewów porty naczyniowe (czyli rurki umieszczone w naczyniu krwionośnym) mogą doprowadzić do infekcji, a inhalacje drażnią drogi oddechowe, co wywołuje uciążliwy kaszel.

    – W Polsce jeszcze kilka leków i kombinacji lekowych nie jest objętych refundacją, m.in. lek, który naśladuje działanie prostacykliny i może być podawany doustnie. Taka forma podania na pewno powinna poprawić jakość życia pacjentów – mówi prof. Marcin Kurzyna.

    Pacjenci z TNP preferują doustne leki, ponieważ stosowanie ich jest nie tylko wygodniejsze, ale też nie rodzi takich komplikacji jak w przypadku tych podawanych pozajelitowo. Taki lek – o nazwie substancji czynnej seleksypag – został zarejestrowany w Unii Europejskiej, ale w Polsce wciąż czeka na refundację.

    Jak podkreśla prof. Kurzyna, w przypadku tętniczego nadciśnienia płucnego komfort leczenia jest o tyle istotny, że pacjent będzie przyjmować leki dożywotnio i nie może przerwać terapii, bo to zdecydowanie pogorszy rokowania. U zdecydowanej większości chorych farmakoterapia przynosi dużą poprawę.

    – U pacjentów, u których nie pomaga farmakoterapia, definitywnym rozwiązaniem problemu jest przeszczep płuc. W TNP przeszczepia się najczęściej oba płuca, co załatwia problem w sposób całkowity, ponieważ w przeszczepionych płucach choroba nie nawraca – mówi prof. Marcin Kurzyna.

    Zmiany w tętniczkach płucnych zatrzymują się lub nawet cofają, choć bardzo rzadko do stanu sprzed choroby. Im wcześniej zostanie rozpoznana choroba i rozpoczęte leczenie, tym łatwiej chorobę spowolnić, zatrzymać i wydłużyć życie pacjenta. Leki pozwalają też chorym wrócić do normalnego życia i pracy, co ma też przełożenie na sytuację ekonomiczną i psychospołeczną, bo TNP to kosztowna choroba. Według raportu kampanii „Historie zapierające dech” 30–40 proc. pacjentów zmuszonych jest do rezygnacji z pracy, a 90 proc. deklaruje spadek dochodów po usłyszeniu diagnozy. W 2017 roku koszty świadczeń rehabilitacyjnych z tego tytułu sięgnęły 5,6 mln zł, rent z tytułu niezdolności do pracy – 4,2 mln zł, natomiast koszty absencji chorobowej wyniosły 813 tys. zł.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Konkurs Polskie Branży PR

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Handel

    Od przyszłego roku akcyza na e-liquidy ma wzrosnąć o 75 proc. To trzy razy więcej niż na tradycyjne papierosy

     Na rynku e-liquidów mamy największą szarą strefę, z którą fiskus niezbyt dobrze sobie radzi. Gwałtowna podwyżka akcyzy nie pomoże w rozwiązaniu tego problemu, tylko go spotęguje – mówi Piotr Leonarski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. Krajowi producenci płynów do e-papierosów zaapelowali już do ministra finansów o rewizję planowanych podwyżek akcyzy na wyroby tytoniowe. W przypadku e-liquidów ma być ona największa i w 2025 roku wyniesie 75 proc. Branża podkreśla, że to przyczyni się do jeszcze większego rozrostu szarej strefy, a ponadto będzie zachętą dla konsumentów, żeby zamiast korzystać z alternatyw, wrócili do palenia tradycyjnych papierosów.

    Infrastruktura

    Zielone zamówienia publiczne stanowią dziś zaledwie kilka procent rynku. Rządowy zespół ma opracować specjalne kryteria dla nich

    Zielone zamówienia publiczne stają się w ostatnich latach coraz bardziej powszechną praktyką, choć w Polsce odpowiadają za kilka procent ogólnej liczby zamówień. Duży nacisk na ten aspekt, w postaci nowych regulacji i wytycznych, kładzie także Unia Europejska. Dlatego też w maju br. zarządzeniem prezesa Rady Ministrów został powołany specjalny rządowy zespół, którego zadaniem będzie uwzględnienie aspektów środowiskowych w polskim systemie zamówień publicznych oraz opracowanie wytycznych dla zamawiających. – Ważne, żeby te opracowywane kryteria były dostosowane do realiów polskiego rynku – wskazuje Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.

    IT i technologie

    Boom na sztuczną inteligencję w ochronie zdrowia ma dopiero nastąpić. Wyzwaniem pozostają regulacje i zaufanie do tej technologii

    Sztuczna inteligencja ma potencjał, żeby zrewolucjonizować podejście do profilaktyki, diagnostyki i leczenia pacjentów, jednocześnie redukując ich koszty. W globalnej skali wartość rynku rozwiązań opartych na AI w opiece zdrowotnej rośnie lawinowo – w ub.r. wynosiła ponad 32 mld dol., ale do 2030 roku ta kwota ma się zwiększyć ponad sześciokrotnie. Również w Polsce narzędzia bazujące na AI zaczynają być wdrażane coraz szerzej, choć – jak wynika z lipcowego raportu SGH – prawdziwy rozwój potencjału sztucznej inteligencji w polskiej branży ochrony zdrowia ma dopiero nastąpić. Warunkiem jest stworzenie stabilnego i bezpiecznego środowiska dla rozwoju tej technologii, opartego na regulacjach prawnych i zaufaniu wszystkich interesariuszy.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.