Newsy

Coraz gorsza pozycja polskich producentów wieprzowiny w UE. Ich udział w unijnej hodowli spadł w ciągu dekady o 1/3

2016-04-12  |  06:55
Mówi:Marian Kapłon
Funkcja:prezes zarządu
Firma:Krajowy Związek Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej
  • MP4
  • Producenci wieprzowiny skarżą się na trwale niskie ceny, które nie pokrywają kosztów produkcji. Nie liczą na zmianę cyklu koniunkturalnego, bo występujące dawniej 3–4-letnie cykle, w ramach których okresy wyższych cen wyrównywały słabsze kwartały, przestały się pojawiać ze względu na wspólny unijny rynek i wyrównane ceny. Polski udział w unijnej hodowli świń spadł w ciągu dekady o jedną trzecią.

    – Cykle świńskie występowały zawsze w przeszłości i one dotyczyły każdego z krajów oddzielnie. Były dość łatwe do przewidzenia, z reguły to był cykl 3–4-letni, gdzie połowa cyklu była na minusie, a druga połowa na plusie, z ceną powyżej przeciętnej – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Marian Kapłon, producent trzody chlewnej od 23 lat, a od 10 lat prezes Krajowego Związku Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej. – W momencie, kiedy Unia stworzyła jeden wspólny rynek, niestety, to zjawisko przestało istnieć. Obecnie cena już od ładnych kilku lat określona jest przez cenę niemiecką.

    10 lat temu Polska była na trzecim miejscu w Unii – po Niemczech i Hiszpanii – pod względem liczby hodowanych świń. Ich pogłowie stanowiło 11,5 proc. całej unijnej trzody chlewnej (i to wliczając te kraje, które weszły do Unii po 2006 r.). Obecnie poza wymienionymi producentami wyprzedzają nas Francja, Dania i Holandia, a mimo że pogłowie w całej Unii w tym czasie spadło, to dziś nad Wisłą hoduje się tylko 7 proc. populacji tych zwierząt (dane Eurostatu).

    – Na pewno ważne są dwa czynniki, czyli cena jako taka i długość utrzymywania się cen poniżej kosztów produkcji. My akurat jesteśmy w prawie 3-letnim okresie, w którym cena nie pokrywa kosztów produkcji. Nie mówimy o odcinkach czasowych typu tydzień, miesiąc czy kwartał, tylko o średnich rocznych, które się zamykają dla absolutnej większości producentów poniżej granicy opłacalności – mówi Kapłon. – Obawiam się, że ruchy w górę są raczej trudne do przewidzenia, natomiast ruch w dół jest bardzo prawdopodobny – dodaje.

    Jak mówi, jedyne co mogą zrobić producenci, by poprawić swoją rentowność, to ścinać koszty. Nie jest to jednak proste, bo 65–70 proc. tych ostatnich pochłania pasza. Kwestie organizacji i wydajności pracy to zaledwie 10–15 proc. kosztów. Reszta to opłaty stałe, także niezależne od hodowców.

    – Ten rynek wspólny nie jest równy. On dla nas nie jest taki sam jak dla Duńczyków czy Niemców. Co więcej, on nawet w obrębie naszego kraju nie jest równy dla dużych i małych producentów – wskazuje prezes Krajowego Związku Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej. – Mali producenci sprzedający do 2 tys. sztuk trzody dostali dość spore wyrównanie w minionym roku do tej nieopłacalnej ceny, a my nie dostaliśmy nic.

    Rząd jeszcze w grudniu ogłosił program dopłat dla producentów, którzy w ostatnim kwartale roku sprzedali od 5 do 2000 tuczników lub loch – po 70 zł od sztuki. Większych producentów program pomocowy jednak nie objął. Jak podkreśla Kapłon, w Polsce trudno się również doczekać zrozumienia od pożyczkodawców.

    – Producentom duńskim od lat pomagają banki duńskie, w których są oni zadłużeni, nie likwidując ferm na pierwszy sygnał o nieopłacalności, nie żądając zwrotu kredytów, tylko je prolongując. U nas banki nawet w sytuacjach, gdzie trudno się domyślić, że ktoś ma kłopoty finansowe w produkcji, na ogół zaczynają się dopominać albo o poprawę zabezpieczenia, albo spłatę części lub całości kredytu. My też nie mamy dopłat do produkcji tak jak mają Niemcy, którym sieci wielkoobszarowe wpłacają od 4 do 9 euro od sztuki. Te same sieci w Polsce nie płacą producentom – podkreśla Kapłon.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Prawo

    Pierwsze efekty prac deregulacyjnych możliwe już jesienią. Ten proces uwolni w firmach środki na inwestycje

    Prace nad pakietami deregulacyjnymi trwają. Biznes liczy na ich sprawne przeprocesowanie, ale i tak nie spodziewa się, żeby pierwsze efekty były widoczne przed jesienią. Dziś przedsiębiorcy 40 proc. swojego czasu spędzają na wypełnianiu różnego typu wymagań, a dodatkowo wstrzymują się z inwestycjami ze względu na niestabilność prawa. Zdaniem przedsiębiorców deregulacja to krok w dobrym kierunku, który pozwoli na przesunięcie zamrożonych w bankach pieniędzy na inwestycje i zwiększy konkurencyjność polskich firm.

    Ochrona środowiska

    Nowa wersja programu Czyste Powietrze zwiększa wymagania wobec wykonawców instalacji. Nie wszystkie firmy są w stanie im sprostać

    Aktualizacja programu Czyste Powietrze, która wystartowała 31 marca br., przyniosła m.in. uszczelnienie zasad finansowania oraz zwiększenie monitoringu wykonawców. – Obecna edycja programu jest najbardziej wymagająca ze wszystkich, jakie do tej pory realizowaliśmy – mówi Paweł Bednarek, prezes zarządu Columbus ONE. Wiele firm nie było w stanie się odpowiednio przygotować do zmian i teraz wstrzymały pozyskiwanie nowych klientów. Grupa Columbus ma ambicję, by konsolidować ten bardzo rozdrobniony rynek.

    Handel

    Na platformach sprzedażowych mogą się znajdować szkodliwe produkty. Dotyczy to całego rynku online

    Badanie odzieży i bielizny zakupionych na dwóch azjatyckich platformach wykazało obecność w części z nich niebezpiecznych związków w niepokojących stężeniach – wynika z Raportu Federacji Konsumentów. Podobne produkty mogą się jednak również znajdować na polskich czy międzynarodowych platformach.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.