Mówi: | Jan Zygmuntowski |
Funkcja: | ekonomista |
Firma: | współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii |
Rząd proponuje tarczę branżową dla najbardziej poszkodowanych sektorów. Pomoc w listopadzie będzie kosztować ponad 1,8 mld zł
Mocny wzrost liczby zakażeń rodzi obawy o konieczność wprowadzania kolejnych restrykcji. To wiąże się z ograniczaniem działalności firm, a co za tym idzie, również ich problemami finansowymi, które ponownie będą oznaczać konieczność uruchomienia publicznego wsparcia. We wtorek rząd zapowiedział tarczę branżową, czyli zestaw zwolnień i świadczeń, które w listopadzie będą przysługiwać firmom z najbardziej poszkodowanych branż. Według Jana Zygmuntowskiego, ekonomisty z Polskiej Sieci Ekonomii, dla ratowania miejsc pracy rząd nie powinien wahać się przed powiększaniem długu. – Nadwyżki budżetowe można budować, ale w środku boomu – mówi ekspert.
Z tarczy branżowej będą mogli skorzystać przedstawiciele sektorów: gastronomii, rozrywki, fitness i sprzedaży detalicznej. Przedsiębiorcom przysługiwać będzie m.in. zwolnienie z ZUS-u, świadczenie postojowe za listopad oraz dotacja w wysokości 5 tys. zł.
– Dominującym sposobem, żeby pozyskiwać potrzebne środki, jest teraz przede wszystkim dalsze zwiększanie zadłużenia publicznego. Wbrew temu, co mówi dziś część szczególnie starej daty ekonomistów, zadłużenie publiczne nie powinno być takim problemem – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Jan Zygmuntowski, ekonomista, współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii. – To normalne, że wykorzystuje się je w kryzysie, po drugie, jest to zadłużenie w większości krajowe, a więc mobilizuje oszczędności polskich gospodarstw domowych, polskich firm, polskiego sektora finansowego. Poza tym cały czas ma bardzo niską rentowność, czyli charakteryzuje się niskimi kosztami spłaty. Jak tylko będziemy wychodzić z tego kryzysu, bez problemu będziemy w stanie te poziomy długu zmniejszać.
W ramach tarcz antykryzysowych oraz finansowej do polskich firm – m.in. poprzez BGK i PFR – trafiło prawie 150 mld zł.
Według zapowiedzi rządu nowa tarcza branżowa będzie kosztować ponad 1,8 mld zł. Szacunki mówią o tym, że pomoże ona ok. 200 tys. firm i 372 tys. pracowników. Rząd zapowiada, że w razie potrzeby wydłuży działanie nowej tarczy o kolejne miesiące.
W trudnej sytuacji jest branża turystyczna, której zobowiązania rosną szybciej niż w innych dziedzinach gospodarki. Jak wynika z raportu Krajowego Rejestru Długów, na koniec września zadłużenie firm turystycznych sięgało 19,2 mln zł, o 5 mln zł więcej niż w styczniu br., z czego 16,2 mln zł obciążało mikrofirmy. Również branża HoReCa nie może odrobić strat z poprzednich miesięcy. Zaległości hoteli, restauracji i firm cateringowych wynoszą ponad 280 mln zł, o prawie 70 mln zł więcej niż w lutym. Odrabianie strat będzie teraz tym trudniejsze, że od soboty 24 października branża ponownie działa w ograniczonym zakresie.
– Być może będziemy mówili znowu o kilkudziesięciu, kilkuset miliardach złotych, które będą potrzebne, i mam nadzieję, że będą przede wszystkim wydane na tych najbardziej potrzebujących. Te realne potrzeby to np. blisko 3 mln pracowników na śmieciówkach albo jednoosobowych działalnościach, którzy pierwsi mogą stracić swoje zarobki. W takiej sytuacji wpadliby albo w spiralę zadłużenia prywatnego, albo nie mogliby opłacić czynszów – mówi współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii.
Jak podkreśla, dziś największym zagrożeniem byłoby dążenie do budowy nadwyżek budżetowych lub równoważenia budżetu.
– Im szybciej to zrobimy, tym większe ryzyko, że wpadniemy w ponowną przedłużoną recesję. Za każdym razem, kiedy budżet uzyskuje nadwyżki, oznacza to, że część płynności środków finansowych w gospodarce jest kasowana. Zatem dopóki nie będziemy na etapie mocnej, wznoszącej się gospodarki, to zniszczymy sobie podwaliny tego wzrostu – podkreśla ekonomista. – Jeśli chodzi o duże zagrożenia, zadłużenie zagraniczne na pewno będzie większym problemem niż krajowe, w razie gdyby np. kurs polskiego złotego do euro był w dużo gorszej sytuacji. Dużym zagrożeniem jest też oczywiście zła selekcja projektów inwestycyjnych i zła selekcja wydatków rządowych. Zadłużać się trzeba, ale jak i na co – to jest właściwe pytanie, które musimy kierować do rządu.
To, jak dużo środków będziemy mieć na odbudowę gospodarki po pandemii, w dużej mierze zależy także od rozwiązań przyjętych na poziomie Unii Europejskiej. Tym bardziej że wiele mówi się o powiązaniu kwot dotacji w kolejnej perspektywie budżetowej na lata 2021–2027 z przestrzeganiem przyjętych we Wspólnocie zasad praworządności. Budżet na następną siedmiolatkę opiewać ma łącznie na rekordową kwotę prawie 1,08 bln euro, a wraz z Funduszem Odbudowy – przeszło 1,8 bln euro.
Według opublikowanego w październiku sondażu Parlamentu Europejskiego 77 proc. obywateli 27 państw UE opowiada się za powiązaniem przestrzegania unijnych zasad z otrzymywaniem środków ze wspólnego budżetu. Nawet w Polsce i na Węgrzech, krajach wymienianych jako główni kandydaci do ukarania zmniejszeniem dotacji, 72 proc. pytanych jest skłonnych przystać na taką zależność.
– W przypadku, gdyby te środki unijne były ucinane, w mniejszym stopniu trafiały do Polski, niestety może to oznaczać dość dużą tragedię społeczną. Jeśli jednocześnie środkami budżetowymi, np. z długu publicznego, nie wypełnimy tych potrzeb, to moce produkcyjne mniejszych firm nie będą w pełni wykorzystane. Firmy z zatorami płatniczymi, które w Polsce trzykrotnie częściej się zdarzają niż w reszcie Europy, będą upadać, a gospodarstwa domowe będą musiały zadłużać się prywatnie na dużo gorszych warunkach, żeby spłacać np. czynsze, hipoteki, inne raty i kredyty – mówi Jan Zygmuntowski. – Sytuacja całego społeczeństwa zależy od tego, żeby były dobre środki na odbudowę kraju po COVID-zie.
Czytaj także
- 2024-04-09: Samorządy mogą wreszcie ubiegać się o pożyczki z KPO. Do pozyskania jest w sumie 40 mld zł na zielone inwestycje
- 2024-04-02: Coraz częściej dzikie zwierzęta pojawiają się w miastach. Pomaganie im może tylko zaszkodzić
- 2024-04-05: Dostęp do badań profilaktycznych i skutecznych terapii największymi wyzwaniami systemu ochrony zdrowia. Polska prezydencja w UE może być okazją do zmian w tym zakresie
- 2024-03-28: Postęp technologiczny rewolucjonizuje pracę specjalistów ds. finansów. Stają się strategicznymi doradcami biznesu
- 2024-03-22: Wodorowe lokomotywy testowane w kolejnych krajach. Na polskie tory wyjadą najwcześniej za kilka lat
- 2024-03-13: Katastrofa humanitarna w Strefie Gazy. Ponad pół miliona ludzi zagrożonych klęską głodu
- 2024-03-22: Coraz gorsza sytuacja humanitarna w Sudanie Południowym. Głodem zagrożonych jest ponad 7 mln ludzi
- 2024-03-01: Szykują się gruntowne zmiany w polskich szkołach. MEN: Chcemy, żeby zdobywana wiedza nie była okupiona cierpieniem psychicznym
- 2024-03-07: Psycholog w każdej szkole priorytetem MEN w kontekście zdrowia psychicznego uczniów. Planowane są także programy dla rodziców i nauczycieli
- 2024-03-18: Dorota Szelągowska: Dwadzieścia lat temu sięgnęłam swojego dna. Miałam ataki paniki i przez kilka miesięcy nie wychodziłam z domu
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Konsument
Zmiany klimatu uderzają w portfele konsumentów. Podniosą ceny żywności nawet o 3 pkt proc. rocznie
Coraz wyższe średnie temperatury obserwowane na świecie przekładają się na wzrost cen żywności. Problem dotyczy zarówno krajów rozwiniętych, jak i rozwijających się. Naukowcy z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu obliczyli, że do 2035 roku zdarzenia klimatyczne podniosą ceny żywności o 0,9–3,2 pkt proc. rocznie, a ogólny poziom inflacji o 0,3–1,1 pkt proc. Naukowcy przeanalizowali dane dotyczące zmian cen artykułów żywnościowych ze 120 krajów świata w ciągu ostatnich 30 lat.
Transport
Chiny przyspieszają inwestycje w odnawialne źródła. Nie przestają jednak rozbudowywać mocy węglowych
Coraz dotkliwsze skutki zmian klimatycznych, ale przede wszystkim chęć zbudowania bezpieczeństwa energetycznego i uniezależnienia się od zewnętrznych dostaw surowców skłoniły rząd w Pekinie do ekspresowych inwestycji w nowe moce odnawialnej energii. W efekcie Chiny wyrastają na globalnego lidera transformacji energetycznej – odpowiadają dziś za największy na świecie przyrost mocy zainstalowanych w fotowoltaice i wiatrakach. Co ciekawe, nie rezygnują jednak przy tym również z inwestycji w energetykę węglową.
Konsument
Niska wiedza ekonomiczna Polaków może wpłynąć na większe zainteresowanie usługami doradców finansowych. Wciąż rzadko korzystamy z ich pomocy
Ponad 70 proc. Polaków ma niską lub przeciętną wiedzę finansową – wynika z badania „Poziom wiedzy finansowej Polaków 2024”. To przekłada się na niewielkie uczestnictwo w rynku kapitałowym i niską skłonność do inwestowania i oszczędzania. Dlatego eksperci upatrują istotnej roli doradców finansowych w zmianie tej tendencji. Większość gospodarstw domowych nie korzysta jednak z tego typu usług. Branża od lat samoreguluje kwestię kompetencji i certyfikatów dla doradców, ale liczy na utworzenie publicznego rejestru, w którym klienci mieliby dostęp do takich informacji, w ten sposób zyskując większe zaufanie do przedstawicieli tego zawodu.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.