Newsy

Rządowy program refundacji in vitro może poprawić statystyki dzietności. W Polsce spadek liczby urodzeń sukcesywnie się pogłębia

2024-08-16  |  06:20

W 2023 roku urodziło się 272 tys. dzieci – o 33 tys. mniej niż jeszcze rok wcześniej i zarazem najmniej od końca II wojny światowej. Wskaźnik dzietności plasuje się dużo poniżej wartości, która gwarantuje zastępowalność pokoleń, a przyrost naturalny już od lat pozostaje ujemny. W poprawie tych statystyk może pomóc działający od czerwca br. rządowy program refundacji in vitro. – Z doświadczeń międzynarodowych wiemy, że takie programy pozytywnie wpływają na dzietność i zwiększają ją w sposób znaczny – mówi Michał Modro, radca prawny zajmujący się obszarem zdrowia. Jak wskazuje, oprócz refundacji samej procedury potrzebna jest też jednak szersza edukacja społeczeństwa, bo w Polsce stygmatyzacja par, które zdecydowały się na in vitro oraz dzieci poczętych tą metodą, wciąż jest dość częstym problemem.

– Jesteśmy już w gronie państw, gdzie od 1 czerwca br., po konkursie przeprowadzonym przez Ministerstwo Zdrowia, można w kilkudziesięciu ośrodkach refundować tę procedurę i dla wielu rodziców jest to szansa, żeby mieć to upragnione dziecko – mówi agencji Newseria Biznes Michał Modro, radca prawny, szef Komisji Zdrowia i Rynku Aptecznego BCC, wiceprzewodniczący Rady Senioralnej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Program refundacji in vitro finansowany z budżetu państwa potrwa do 31 grudnia 2028 roku i przeznaczono na niego 2,5 mld zł, co daje 500 mln zł rocznie. Pary, które mierzą się z problemem niepłodności, mogą się już zgłaszać do ośrodków medycznych wyłonionych w drodze konkursu Ministerstwa Zdrowia. Rządowy program finansuje całą procedurę in vitro – refundowane są kwalifikacja par, obowiązkowe badania oraz wszystkie jej etapy (do sześciu indywidualnych procedur wspomaganego rozrodu: do czterech cykli zapłodnienia z własnymi komórkami rozrodczymi lub dawstwem nasienia i do dwóch cykli zapłodnienia z oocytami od dawczyń z możliwością zapłodnienia sześciu komórek rozrodczych w jednym cyklu; do sześciu cykli z dawstwem zarodków). Ponadto program obejmuje też osoby z chorobami onkologicznymi, które teraz mogą zabezpieczyć swoją płodność na przyszłość poprzez zamrożenie komórek jajowych i plemników. Co więcej, rządowy program wsparcia leczenia niepłodności jest hojny na tle Europy – większość krajów nie zapewnia pacjentom możliwości skorzystania z takiej liczby cykli ani nie finansuje dawstwa oocytów.

– Z doświadczeń międzynarodowych wiemy, że takie programy pozytywnie wpływają na dzietność i zwiększają ją w sposób znaczny. Miejmy nadzieję, że będziemy mieli dane z tego projektu i już po dwóch–trzech miesiącach będzie widać wzrost zainteresowania. Natomiast im dłużej ten program będzie działał, tym jego wpływ na dzietność będzie coraz większy – mówi Michał Modro.

Statystyki GUS pokazują, że w Polsce spadek liczby urodzeń postępuje coraz szybciej. W 2023 roku urodziło się 272 tys. dzieci, czyli o 11 proc. mniej (33 tys.) niż jeszcze rok wcześniej i zarazem najmniej od końca II wojny światowej. Wskaźnik dzietności w Polsce w ub.r. wyniósł 1,158 – dużo poniżej wartości, która gwarantuje zastępowalność pokoleń (2,10), natomiast przyrost naturalny (różnica między liczbami urodzeń żywych i zgonów) pozostaje ujemny już od 2013 roku. W komentarzu do tych danych GUS wskazał, że sytuacja demograficzna kraju jest najgorsza w powojennej historii i nie tylko się nie poprawia, ale sukcesywnie się pogarsza. Między styczniem a majem 2024 roku liczba urodzeń wyniosła 107,5 tys., podczas gdy rok temu w analogicznym okresie było ich 116,3.

 To jest naprawdę potężny problem. Jeżeli nie będziemy stawiać na programy przyczyniające się do tego, żeby rodziło się coraz więcej dzieci, to społeczeństwo będzie się starzeć, coraz więcej seniorów będzie na utrzymaniu osób aktywnych zawodowo. Ja zajmuję się też polityką senioralną i czasami mówię, że ona zaczyna się właśnie czasami od tego momentu, kiedy mamy program in vitro, bo im więcej urodzeń, tym nam łatwiej będzie sobie poradzić z tą polityką senioralną – mówi ekspert. – Myślę, że to dopiero początek i że będziemy dalej rozwijać takie projekty, które wiążą się ze zwiększaniem dzietności.

Jak wskazuje, w Polsce częstym problemem wciąż pozostaje jednak stygmatyzacja par, które zdecydowały się na in vitro, oraz dzieci poczętych tą metodą.

To niczym się nie różni od innych przypadków mowy nienawiści, wypominania na przykład orientacji seksualnej czy pochodzenia – mówi radca prawny. – Mamy taki problem z dyskryminacją, w niektórych społecznościach te dzieci są w jakiś sposób dyskryminowane czy wykluczane. Mimo to nie sądzę, żeby to stanowiło jakieś ograniczenie w dostępie do programu in vitro. W wielu samorządach, które wcześniej na własną rękę finansowały takie programy, ludzie chętnie do nich przystępowali. Potrzeba tego, żeby dzieci się rodziły, jest jednak ogromna.

Dlatego – wraz z refundacją samej procedury – potrzebna jest też szersza edukacja społeczeństwa.

– My, jako osoby, które zajmują się profesjonalnie ochroną zdrowia, musimy o tym informować jak najszerzej. Jest oczywiście oficjalna strona ministerialna, gdzie wszystkie informacje są dostępne, ale faktycznie w przestrzeni publicznej dostęp dla przysłowiowego Kowalskiego może być rzeczywiście dzisiaj ograniczony. Więc trzeba o tym mówić jak najwięcej, to jest w interesie nas wszystkich – podkreśla Michał Modro.

Ekspert przypomina też, że decyzja o ujawnieniu informacji o poddaniu się procedurze i poczęciu dziecka metodą in vitro należy wyłącznie do rodziców. Jednak zdarza się, że takie informacje wyciekają lub dokumentacja medyczna par leczonych tą metodą nie jest dostatecznie chroniona. Dlatego też procedury w tym zakresie wymagają poprawy.

 Pamiętam przypadek dokumentacji medycznej, prowadzonej nie do końca w sposób prawidłowy, gdzie na obwolucie tej dokumentacji była wprost napisana taka informacja: dziecko poczęte w procedurze in vitro. Dostęp do tej informacji miał dość szeroki krąg osób i to był oczywisty błąd – mówi szef Komisji Zdrowia i Rynku Aptecznego BCC. – To wyłącznie rodzice bądź kobieta, która samodzielnie poddała się takiej procedurze – decydują, czy chcą ujawnić taką informację, czy nie. A dziecko wcale nie musi nawet widzieć, że zostało poczęte metodą in vitro.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Infrastruktura

Coraz więcej odmów przyłączenia do sieci dla źródeł OZE. Problemy ma nie tylko Polska

Według danych URE problem z rosnącą liczbą odmów przyłączenia do sieci z każdym rokiem mocno się pogłębia. – Ponad 80 GW odmów przyłączeniowych dla odnawialnych źródeł energii, które zaraportował Urząd Regulacji Energetyki za ub.r., to więcej, niż mamy w tej chwili mocy zainstalowanej w systemie, więc to jest naprawdę duża liczba – mówi Paweł Czyżak, analityk Ember. Jak wskazuje, problemy z przyłączaniem nowych mocy do sieci wynikają głównie z jej struktury wiekowej, ale dotyczą nie tylko Polski. – W regionie Europy Wschodniej infrastruktura jest starsza, mniej scyfryzowana. Duża część tej infrastruktury to jest jeszcze okres komunizmu i ona po prostu się starzeje, więc kraje takie jak Bułgaria, Czechy, Słowacja czy właśnie Polska napotykają już bariery na tyle istotne, że praktycznie nie da się przyłączać żadnych nowych mocy – mówi ekspert.

Prawo

Ostatni moment na przyjęcie standardów ochrony małoletnich w placówkach pracujących z dziećmi. Przepisy mają pomóc walczyć ze zjawiskiem przemocy wobec najmłodszych

15 sierpnia mija termin wprowadzenia standardów ochrony małoletnich (SOM) we wszystkich instytucjach pracujących z dziećmi. Poza oczywistymi placówkami, takimi jak szkoły, przedszkola czy kluby sportowe, obowiązek ten dotyczy także np. hoteli czy szpitali. Wdrożenie przez te instytucje odpowiednich procedur zapobiegawczych i interwencyjnych ma doprowadzić docelowo do zmniejszenia skali przemocy i nadużyć wobec najmłodszych. – Standardy ochrony małoletnich przez to, że są obowiązkowe i dotyczą tak wielu organizacji i instytucji, będą prawdziwą zmianą społeczną, o ile świadomie podejdziemy do ich przygotowania i wdrażania – podkreśla Agata Sotomska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Nauka

Polskie konsorcjum rozwija innowacyjny system serwisowania i tankowania satelitów na orbicie. To może wydłużyć czas ich eksploatacji o 20 lat

Wdrożenie systemu tankowania na orbicie okołoziemskiej umożliwi wydłużenie czasu eksploatacji obecnych satelitów nawet o 20 lat. Przełoży się to na znaczne obniżenie kosztów operacyjnych dla operatów satelitarnych, wydłuży czas wykorzystania satelitów, co w efekcie zmniejszy liczbę kosmicznych śmieci. Obecnie w Europie nie istnieje podobne rozwiązanie, jednak polskie konsorcjum intensywnie pracuje nad jego opracowaniem. Zespół PIAP Space, we współpracy z naukowcami z Łukasiewicz – ILOT, rozwija technologie umożliwiające zbliżanie i oddalanie satelitów serwisowych od serwisowanych (tzw. Rendezvous and Proximity Operations, RPO), systemy dokowania oraz transferu paliwa, które zapewniają bezpieczne i niezawodne połączenie oraz przepływ paliw.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.