Newsy

Madryt wprowadza opłaty od aut wjeżdżających do centrum. Jego śladem chciałyby pójść polskie miasta

2014-10-10  |  06:55

Od stycznia w Madrycie będzie obowiązywał elektroniczny system ograniczający wjazd do centrum miasta. Strefa wolna od samochodów zwiększy się ze 192 do 350 hektarów. Polskie miasta chciałyby pójść śladem hiszpańskiej metropolii, ale na przeszkodzie stoi mało elastyczny system prawny, który zabrania zarówno pobierania opłat za wjazd do centrum, jak i regulowania ceny za parkowanie. 

Wjazd do centrum Madrytu będzie możliwy tylko dla samochodów, których właściciele mieszkają na danym obszarze, ewentualnie dla pojazdów, które zagwarantowały sobie poprzez możliwość mobilnej rezerwacji miejsce na jednym z trzynastu parkingów – mówi Ewa Wolniewicz-Warska, sales country manager w Kapsch Telematic Polska. – Jeżeli samochód wjedzie, a nie będzie spełniał żadnego z tych warunków, będzie nałożona kara i to dosyć bolesna, bo w wysokości 90 euro.

Samochody dostawcze będą mogły wjeżdżać do strefy jedynie w godzinach 10-13, a nocą zakazany będzie ruch motocyklowy. To niejedyne europejskie miasto, które próbuje zminimalizować ruch, hałas i emisję spalin. Helsinki w ciągu 10 lat chcą doprowadzić do sytuacji, w której mieszkańcom nie będzie się opłacało posiadać własnych pojazdów. Berlin uzależnił opłaty od klasy silnika pod względem emisji spalin.

Przykładem efektywnego wdrożenia rozwiązania strefowego ograniczającego wjazd samochodów produkujących duże ilości spalin jest Berlin – mówi Wolniewicz-Warska. – Klasy Euro IV i V wjeżdżają do centrum za darmo, pozostałe nie mają tam wstępu. W wyniku tego zanieczyszczenie pyłem zawieszonym spadło w tym mieście o 50 proc. To ogromna różnica. Poprzez wprowadzanie ograniczeń, kontrolowanych poprzez narzędzia elektroniczne, można więc skutecznie zadbać o środowisko.

W Polsce na mieszkańca przypada więcej samochodów niż wynosi średnia dla Unii. Jak podaje Instytut Samar, już w ubiegłym roku na tysiąc mieszkańców przypadały 653 zarejestrowane pojazdy, podczas gdy średnia dla całej wspólnoty to 484. Władze zauważają problem zagęszczenia ruchu. W konsultacjach znajduje się przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju dokument pod nazwą „Krajowa Polityka Miejska”. Wskazano tam na konieczność ograniczenia ruchu pojazdów osobowych. Duże inwestycje w transport publiczny, jak twierdzą autorzy, nie przełożą się na wzrost wykorzystania transportu publicznego.

W Polsce brakuje instrumentów prawnych do elastycznego wdrażania tego rodzaju rozwiązań – twierdzi Ewa Wolniewicz-Warska. – Ustawa o drogach publicznych jest wyjątkiem na tle prawodawstwa europejskiego, gdyż nie dopuszcza możliwości pobierania opłat za wjazd do strefy śródmiejskiej.

Najbardziej narażona na zagęszczenie ruchu jest Warszawa. W Madrycie na tysiąc mieszkańców przypada około 500 pojazdów. W stolicy Polski w całej aglomeracji jest to 600, a w centrum – 800.

Władze miasta są zainteresowane wdrożeniem systemu ograniczającego wjazd – twierdzi Wolniewicz-Warska. – To jest właściwie konieczność, bo stolica męczy się z powodu niezwykle dużego natłoku ruchu samochodowego. Nie może tego regulować cenami za parkowanie, bo one także zamrożone są w ustawie.

Inne miasta, takie jak Kraków czy Toruń, też chciałyby, jak zauważa Ewa Wolniewicz-Warska, skorzystać z tego rodzaju rozwiązań.

Rodzi się więc zrozumienie – podsumowuje przedstawicielka firmy Kapsch Telematic Services. – Trochę może jeszcze brakuje odwagi do takiego podejścia i  pierwszego, który zdecyduje się coś takiego wprowadzić i pokaże, że to działa.

Od strony technicznej wprowadzenie takich rozwiązań nie jest dziś problemem.

Systemy działają na różnych zasadach – precyzuje Ewa Wolniewicz-Warska. – Może być to ewidencja na podstawie odczytu z tablicy rejestracyjnej czy kontrola z wykorzystaniem dedykowanej łączności krótkiego zasięgu. To drugie rozwiązanie jest skuteczniejsze i efektywniejsze, chociaż wymaga wyposażenia w niewielkie urządzenia nadawcze.

Sprawne funkcjonowanie systemów umożliwia dostępność mobilnych czy internetowych aplikacji.

Oczywiście tego rodzaju aplikacje muszą mieć bezpośredni link do centralnej bazy, która z kolei służy jako baza referencyjna do kontroli – tłumaczy przedstawicielka Kapsch Telematic Services. – Kontrole są z reguły przeprowadzane na podstawie odczytu z tablic rejestracyjnych. Właściciele samochodów, którzy są mieszkańcami centrum, bywają w takich wypadkach zobligowani do zarejestrowania pojazdu w bazie. Jednocześnie ci, którzy rezerwują miejsca parkingowe, robią to na numer samochodu, który automatycznie trafia do bazy.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Rolnictwo

Dane satelitarne w użyciu urbanistów i samorządowców. Mogą im służyć do przygotowania na zmiany klimatu

Do 2031 roku rynek usług związanych z danymi satelitarnymi ma wzrosnąć ponad czterokrotnie – przewidują analitycy. Na rosnącą podaż wpływ może mieć nałożony na dużą część przedsiębiorców, w tym producentów rolnych, obowiązek raportowania wpływu środowiskowego. Dane satelitarne są jednak cennym narzędziem również w rękach urbanistów i samorządowców. Z dokładnością do milimetrów pokazują zjawiska takie jak np. osiadanie gruntów, co pozwala na wczesne podejmowanie decyzji o kluczowych modernizacjach infrastruktury.

Prawo

Nałóg nikotynowy wśród nieletnich zaczyna się najczęściej od e-papierosów. Przyciągają ich słodkie, owocowe smaki tych produktów

Co czwarty uczeń ma za sobą inicjację nikotynową, a dla większości z nich pierwszym produktem, po jaki sięgnęli, był e-papieros. Zdecydowana większość uczniów używających nikotyny korzysta właśnie z e-papierosów, a prawie połowa nie ma problemu z ich zakupem – wskazują nowe badania przeprowadzone z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia. Eksperci podkreślają, że niebezpiecznym produktem, z uwagi na ryzyko uzależnienia behawioralnego, są także e-papierosy beznikotynowe. Trwają prace nad przepisami, które m.in. zakażą ich sprzedaży nieletnim.

Ochrona środowiska

Futra z negatywnym wpływem na środowisko na każdym etapie produkcji. Wiąże się z 400-krotnie większym zużyciem wody niż poliestru

Biznes futrzarski ma negatywny wpływ na środowisko naturalne – podkreślają eksperci Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Hodowle powodują zatrucie wód i gleb oraz są zagrożeniem dla bioróżnorodności. Z kolei produkcja futra z norek, lisów i jenotów generuje znacznie większe niż bawełna czy poliester emisje gazów cieplarnianych, zużycie wody i zanieczyszczenie wody. 25 listopada obchodzimy Dzień bez Futra, który ma zwrócić uwagę na cierpienie zwierząt hodowanych na potrzeby przemysłu futrzarskiego oraz promować etyczne i ekologiczne wybory w modzie.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.