Newsy

W czerwcu sprzedaż obligacji skarbowych najwyższa od 15 lat. Obligacje 10-miesięczne przyciągnęły rekordową liczbę Polaków

2018-07-11  |  06:20

Polacy szukają alternatywnych dla bankowych lokat sposobów na lokowanie swoich oszczędności. Obligacje skarbowe notują rekordowe wyniki sprzedaży. Przez pierwsze pół roku sprzedano obligacje za blisko 5,8 mld zł. To więcej niż w całym 2016 roku. W czerwcu jak woda szły wprowadzone do sprzedaży 10-miesięczne obligacje premiowe. Oszczędzający zdecydowanie częściej preferują krótkie terminy, co pokazuje stosunkowo mała popularność 6- i 12-letnich obligacji dla beneficjentów programu 500 plus.

– Najnowsze dane dotyczące obligacji skarbowych wskazują na bardzo duże zainteresowanie ze strony oszczędzających. Ta tendencja zresztą widoczna jest już od 2015 roku, ale teraz bardzo mocno się nasila – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker.

Obligacje skarbowe cieszą się rosnącym zainteresowaniem od 2015 roku, kiedy stopy procentowe zostały obniżone do poziomu 1,5 proc. Wówczas na obligacje przeznaczyliśmy 3,2 mld zł, w 2016 roku – 4,6 mld, a rok temu – 6,8 mld zł. Ubiegłoroczny rekord z pewnością zostanie pobity. Przez pierwsze sześć miesięcy 2018 roku sprzedano obligacje warte blisko 5,8 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w analogicznym okresie 2017 roku.

– Powodem większego zainteresowania jest niskie oprocentowanie lokat bankowych. Widać przepływy oszczędności z lokat bankowych w kierunku obligacji. W ubiegłym roku dużym impulsem zwiększającym zainteresowanie było wprowadzenie do sprzedaży przez Ministerstwo Finansów obligacji o bardzo krótkim terminie wykupu, czyli 3-miesięcznych – wskazuje Roman Przasnyski.

Z badania Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych oraz Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH wynika, że wciąż na lokatach odkłada 43 proc. Polaków. Są stosunkowo bezpieczne, ale zarobić można na nich niewiele, a przy coraz większej inflacji przynoszą nawet straty. Obligacje, mimo że ich oprocentowanie utrzymuje się na stałym poziomie – w przypadku 3-miesięcznych wynosi 1,5 proc. – przyciągają znacznie więcej osób. Jeszcze w maju stanowiły 43 proc. sprzedaży. W czerwcu palmę pierwszeństwa odebrały im nowo wprowadzone do sprzedaży obligacje 10-miesięczne.

– W czerwcu resort finansów wprowadził pilotażową sprzedaż 10-miesięcznych obligacji premiowych, czyli takich które oferują i oprocentowanie w wysokości 1,5 proc. w skali rocznej, i krótki termin, bo 10-miesięczny. To w miarę krótki okres, pośredni między trzymiesięcznymi a dwuletnimi. To także dodatkowa zachęta w postaci losowania premii pieniężnych, których maksymalna wysokość może wynosić nawet 10 tys. złotych – mówi analityk Gerda Broker.

Na zakup tych obligacji oszczędzający przeznaczyli ponad 371 mln zł (32 proc. ogółu sprzedaży).  Dzięki wprowadzeniu do sprzedaży 10-miesięcznych papierów czerwcowa sprzedaż obligacji osiągnęła rekordowy poziom blisko 1,2 mld zł. To najwyższa miesięczna sprzedaż od 15 lat.

– Poprzednio takie eksperymenty Ministerstwo Finansów robiło z obligacjami o takich nietypowych, ale dość krótkich okresach wykupu i zawsze cieszyły się bardzo dużym powodzeniem. Przypuszczam, że również ta inicjatywa zakończy się wprowadzeniem na stałe tego typu obligacji do sprzedaży – ocenia Roman Przasnyski.

Stosunkowo dużym zainteresowaniem cieszą się papiery 2- i 4-letnie (odpowiednio 18 i 16 proc.). Znacznie rzadziej wybieramy dłuższe terminy:  3-letnie obligacje stanowią 1 proc., a 10-letnie – 5 proc. ogółu sprzedaży.

– Obligacje dwuletnie oprocentowane według stałej stopy wysokości 2,1 proc. były najbardziej popularne w okresie, kiedy mieliśmy do czynienia z deflacją. Wówczas najbardziej kalkulowało się lokowanie oszczędności w tych obligacjach – tłumaczy ekspert.

Zdaniem Przasnyskiego rozczarowaniem są 6- i 12-letnie obligacje przeznaczone dla beneficjentów programu 500 plus. Mimo wysokiego oprocentowania, zwłaszcza na tle innych obligacji (w pierwszym roku oszczędzania wynosi odpowiednio 2,80 i 3,20 proc.), w czerwcu na ich zakup wydano 2,3 mln zł.

– Generalnie oszczędzający preferują krótkie terminy, co widać po innego rodzaju obligacjach czy lokatach bankowych. Preferencja dużej płynności i mobilności kapitału jest jednak decydująca, mimo że z zamrożonych środków z obligacji rodzinnych można skorzystać nieco wcześniej, chociaż przy utracie pewnej części korzyści – mówi Roman Przasnyski.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Zmiany w ustawie wiatrakowej przełożą się na dodatkowe wpływy do budżetów gmin. Do 2030 roku sięgnąć mogą one 935 mln zł

Nowelizacja ustawy wiatrakowej, a szczególnie zmniejszenie wymaganej odległości farm od zabudowań, może zwiększyć potencjał polskiej energetyki wiatrowej do 2040 roku nawet dwukrotnie. Przychody z podatków od takich instalacji mogą wynieść w każdej z gmin nawet kilka milionów złotych rocznie. Na turbinach wiatrowych w gminie zyskają również sami mieszkańcy, ponieważ 10 proc. łącznej mocy zainstalowanej będzie możliwe do objęcia przez mieszkańców na zasadzie tzw. wirtualnego prosumenta. – Wokół energetyki wiatrowej krąży jednak wiele mitów. Konieczna jest edukacja społeczeństwa – podkreśla Anna Kosińska z Res Global Investment.

Problemy społeczne

Ukraińscy uchodźcy w Polsce mają coraz lepszy dostęp do opieki zdrowotnej. Większość z nich zgłasza się do lekarza z chorobami ostrymi

Uchodźcy z Ukrainy, którzy przebywają w Polsce, mają coraz lepszy dostęp do polskiego systemu opieki zdrowotnej i coraz lepiej rozumieją, jak się w nim poruszać. Większość z nich zgłasza się do lekarza z chorobami ostrymi, blisko co piąty korzysta z usług stomatologicznych, a wśród dzieci obserwowany jest wzrost poziomu wyszczepienia. Statystyki zebrane przez GUS i Światową Organizację Zdrowia pokazują też, że wyzwania, z którymi wciąż się mierzą – jak długie kolejki do specjalistów, duże koszty konsultacji i leczenia czy wysokie ceny leków – pokrywają się z tymi, z którymi boryka się również polskie społeczeństwo.

Ochrona środowiska

Średnie i małe firmy mogą mieć problem z gromadzeniem danych do raportów zrównoważonego rozwoju. Bez nich grozi im utrata partnerów biznesowych

Duże podmioty już w 2025 roku będą musiały opublikować swoje raporty zrównoważonego rozwoju w zgodzie z wymogami unijnej dyrektywy CSDR. To pociągnie za sobą zmiany w całym łańcuchu wartości i wpłynie również na MŚP. Ich więksi partnerzy biznesowi zaczną bowiem wymagać od nich dostarczania określonych danych – dotyczących m.in. ich emisji gazów cieplarnianych i wpływu na środowisko – aby móc je uwzględnić w swoich sprawozdaniach. – Mniejsze firmy, które są partnerami czy podwykonawcami dużych koncernów, będą musiały ten wymóg spełnić – podkreśla Dariusz Brzeziński z Meritoros. Jego zdaniem w praktyce mogą jednak mieć z tym duży problem.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.