Newsy

W miastach akademickich studenci wydają setki milionów złotych. Czasy pandemii oznaczają dla tych ośrodków ogromne straty, nie tylko gospodarcze

2021-04-21  |  06:20
Mówi:dr hab. inż. Marcin Lorenc, rektor Politechniki Opolskiej, profesor uczelni
dr Diana Rokita-Poskart, Wydział Ekonomii i Zarządzania, Politechnika Opolska
Firma:Wydział Ekonomii i Zarządzania, Politechnika Opolska
  • MP4
  • Pandemia koronawirusa udowodniła, że studenci mają duży wpływ na rozwój miast. Tylko w Opolu, gdzie kształci się ok. 20 tys. studentów, rocznie wydawali oni blisko 150 mln zł – wynika z badania dr Diany Rokity-Poskart z Politechniki Opolskiej. Dzięki wydatkom studentów na lokalnym rynku towarowo-usługowym powstało 355 miejsc pracy, z których zresztą wiele było przez studentów obsadzanych. Nauka zdalna i zamknięcie wielu sektorów gospodarki przyniosły miastom akademickim miliony złotych strat.

    W Opolu bez studentów uczelni wyższych: Uniwersytetu Opolskiego, Politechniki Opolskiej i jeszcze innych szkół jest kilkanaście tysięcy mniej osób. To oznacza mniejsze finansowanie w mieście, bo warto zwrócić uwagę, że dwie czołowe uczelnie to jest ponad 200 mln zł budżetu. Ponadto studenci w normalnych czasach zostawiają tutaj 150 mln zł rocznie, co też wpływa do budżetu miasta – mówi agencji Newseria Biznes dr hab. inż. Marcin Lorenc, rektor Politechniki Opolskiej, profesor uczelni.

     Do tej pory w Opolu studiowało kilkanaście tysięcy studentów, z czego znaczna część, bo około 88 proc., przyjechało tu na studia z innych miejscowości. Nauka zdalna ograniczyła mobilność za wykształceniem, choć pewnie należy zakładać, że jakaś grupa studentów została w mieście mimo nauki zdalnej – mówi dr Diana Rokita-Poskart z Wydziału Ekonomii i Zarządzania Politechniki Opolskiej. – Studenci mieszkający w Opolu w toku nauki ponosili wydatki związane z utrzymaniem. Straty dla miasta należałoby więc szacować w milionach złotych. Jedynym pewnym wydatkiem, który jest ponoszony mimo nauki zdalnej, są opłaty za studia.

    W Opolu działają cztery szkoły wyższe – Politechnika Opolska, Uniwersytet Opolski, Wyższa Szkoła Zarządzania i Administracji oraz Wyższa Szkoła Bankowa. Łącznie uczy się w nich ok. 20 tys. studentów na studiach stacjonarnych, niestacjonarnych i podyplomowych. Pandemia pokazała, jak duży wpływ mają na funkcjonowanie i rozwój miasta.

    – W krótkim okresie studenci wpływają na funkcjonowanie lokalnego rynku towarowo-usługowego, podczas edukacji korzystają z usług handlowych, rozrywkowych czy mieszkaniowych – tłumaczy Diana Rokita-Poskart. – Gros studentów zamiast mieszkać w akademikach, wynajmuje kwatery prywatne, a więc studenci poprzez to wpływają na rozwój tego rynku. Bez wątpienia wpływają także na dochody osób, które świadczą tego typu usługi. Brak studentów jest więc ciosem dla miasta i osób wynajmujących nieruchomości.

    Z przeprowadzonego przez ekspertkę Politechniki Opolskiej badania wynika, że dotychczas na najem kwater prywatnych młodzi ludzie przeznaczali 32,5 mln zł.

     Środki, które przeznaczali na zakupy żywnościowe, odzieżowe, obuwnicze, to 61 mln zł. Na usługi, głównie gastronomiczne, rozrywkowe, rekreacyjne, wydają 27 mln zł, a ok. 20 mln przeznaczają na opłaty na studia – wymienia. – W sumie studenci w Opolu wydają około 150 mln zł w ciągu jednego roku akademickiego.

    Statystyczny student wydaje miesięcznie ok. 719 zł. Dzięki studenckim wydatkom w mieście działa też wiele miejsc pracy. Tylko w tych przedsiębiorstwach, które bezpośrednio korzystają z obecności studentów, powstało 355 miejsc pracy. Studenci to nie tylko konsumenci, ale także pracownicy. Co trzecia osoba, która przyjechała do Opola na studia, podejmowała pracę, przede wszystkim w handlu, gastronomii i hotelarstwie.

    – To przedsiębiorstwa zlokalizowane blisko kampusów, uczelni, które zaspokajały bezpośrednio popyt studentów, ale po drugie tworzyły miejsca pracy dla tych osób – mówi ekspertka Politechniki Opolskiej. – Studenci chętnie podejmują pracę w przedsiębiorstwach handlowych i usługowych w nietypowych godzinach pracy, które wydają się nieatrakcyjne dla pozostałych uczestników rynku pracy.

    W Opolu zamierza zamieszkać co czwarty student pochodzący z województwa i co ósmy z innych części Polski. Nieco więcej deklaruje, że planuje w tym mieście pracować. Tym samym mogłoby ono zyskać rocznie około 1,3 tys. mieszkańców i 1,7 tys. nowych pracowników.

    – W długim okresie miasto nie poradziłoby sobie bez obecności studentów. Ich obecność wpływa na potencjał demograficzny i gospodarczy – zauważa dr Diana Rokita-Poskart.

    Potrzebujemy tych osób tutaj na miejscu, żeby Opole i województwo się rozwijały – podkreśla rektor Politechniki Opolskiej.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Konsument

    Bezpieczeństwo żywnościowe 10 mld ludzi wymaga zmian w rolnictwie. Za tym pójdą też zmiany w diecie

    Zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego na świecie wymaga znaczących zmian w systemie rolniczym – ocenia think tank Żywność dla Przyszłości. Tym bardziej że niedługo liczba ludności globalnie się zwiększy do 10 mld. Zdaniem ekspertów warunkiem jest odejście od rolnictwa przemysłowego na model rolnictwa regeneratywnego, opartego na równowadze przyrodniczej. To obejmuje także znaczące ograniczenie konsumpcji mięsa na rzecz żywności roślinnej.

    Ochrona środowiska

    Branża wiatrakowa niecierpliwie wyczekuje liberalizacji przepisów. Zmiany w prawie mocno przyspieszą inwestycje

    W trakcie procedowania jest obecnie rządowy projekt tzw. ustawy odległościowej, który ostatecznie zrywa z zasadą 10H/700m i wyznacza minimalną odległość wiatraków od zabudowań na 500 m. Kolejna liberalizacja przepisów ma zapewnić impuls dla sektora, przyspieszyć transformację energetyczną i przynieść korzyści lokalnym społecznościom. Branża liczy także na usprawnienie i skrócenie procedur planistycznych i środowiskowych, które dziś są barierą znacznie wydłużającą czas inwestycji w elektrownie wiatrowe na lądzie.

    Transport

    Część linii lotniczych unika wypłacania odszkodowań za opóźnione lub niezrealizowane loty. Może im grozić zajęcie samolotu przez windykatora

    Mimo jasno sprecyzowanych przepisów linie lotnicze niechętnie wypłacają odszkodowania za opóźnione lub odwołane loty, często powołując się na zdarzenia nadzwyczajne lub problemy z przepustowością ruchu lotniczego. Wielu konsumentów odstępuje od dalszego postępowania, bo obawiają się żmudnych formalności. Zdaniem eksperta z kancelarii DelayFix, specjalizującej się w egzekwowaniu należnych odszkodowań, warto się ubiegać o należne rekompensaty. Ostatecznym – i skutecznym – środkiem po wyczerpaniu drogi polubownej i sądowej jest zajęcie samolotu przez windykatora.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.