Newsy

Listopadowe wybory w USA mogą się przełożyć na dalszy przebieg wojny w Ukrainie. Możliwy też wpływ na kampanię prezydencką w Polsce

2024-08-28  |  06:20

Do wyborów prezydenckich w USA pozostały nieco ponad dwa miesiące. Aktualne sondaże dają niewielką przewagę kandydatce demokratów Kamali Harris, która podczas ubiegłotygodniowej konwencji w Chicago zapowiedziała m.in. dalsze wsparcie dla Ukrainy w wojnie z Rosją. Postawiła się w opozycji do swojego kontrkandydata, Donalda Trumpa, który wcześniej kwestionował przynależność USA do NATO, a po powrocie do Białego Domu może ukrócić dalsze wsparcie finansowe dla Ukrainy. – Wybory w USA będą mieć jednak wpływ nie tylko na dalszy przebieg wojny w Ukrainie, ale i na polską politykę i wybory prezydenckie w 2025 roku – zauważa ekspert UW dr hab. Jarosław Szczepański.

Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych odbędą się 5 listopada br. Po tym, jak z walki o reelekcję wycofał się Joe Biden, w wyścigu do Białego Domu zmierzą się były prezydent Donald Trump i kandydatka demokratów, wiceprezydentka Kamala Harris. Aktualne sondaże dają jej niewielką przewagę, choć zbyt małą, żeby cieszyć się z pewnego prowadzenia.

– Wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych to jest pewna niewiadoma, jeśli chodzi o dalszy rozwój sytuacji w Ukrainie. Wojna trwa, a wszyscy kandydaci zapowiadają jakieś rozwiązania, natomiast nikt nie wskazuje, na czym ono miałoby polegać, nikt nie wytycza jasnej ścieżki tego rozwiązania. Jeżeli chodzi o Donalda Trumpa, to prawdopodobnie możemy się spodziewać prób zamrożenia tego konfliktu i wywierania nacisku zarówno na Rosję, jak i Ukrainę, żeby ten konflikt został wygaszony. Natomiast w przypadku Kamali Harris nie wiemy, co się wydarzy. Biden prawdopodobnie chciałby tę wojnę kontynuować, żeby dalej osłabiać Rosję, wspierać Ukrainę i budować swoją pozycję jako lidera wolnego świata, trochę w narracji zimnowojennej, do której był przyzwyczajony przez lata swojej politycznej młodości. Jednak Kamala Harris jest kandydatką istotnie młodszą od Bidena i Trumpa – mówi agencji Newseria Biznes dr hab. Jarosław Szczepański.

W ubiegłym tygodniu w Chicago odbyła się czterodniowa konwencja wyborcza Partii Demokratycznej, w trakcie której Kamala Harris zapowiedziała m.in. dalsze wsparcie dla Ukrainy. „Jako prezydent będę stała mocno przy Ukrainie i naszych sojusznikach z NATO” – podkreśliła Harris. Swojego kontrkandydata, Donalda Trumpa, nazwała natomiast „niepoważnym człowiekiem”, którego ewentualne zwycięstwo miałoby poważne konsekwencje. Kandydatka demokratów przypomniała m.in., że Trump groził porzuceniem NATO i podkreślał, że nie będzie chronił przed potencjalną agresją Rosji tych państw, które nie przeznaczają na obronność co najmniej 2 proc. swojego PKB.

Donald Trump, który walczy o powrót do Białego Domu, od dawna zapowiada natomiast, że jeśli po raz kolejny zostanie prezydentem, to „zakończy wojnę na Ukrainie w 24 godziny”. Podczas ubiegłotygodniowego wiecu republikanów w Arizonie Trump zyskał poparcie Roberta F. Kennedy’ego Jr. – niezależnego kandydata, który zdecydował się wycofać z prezydenckiego wyścigu. „Donald Trump powiedział mi, że nie da więcej pieniędzy na wojnę w Ukrainie, ponieważ możemy wydać te pieniądze w USA” – oznajmił Kennedy Jr. podczas wiecu w Arizonie.

– Wydaje się, że wybory w Stanach Zjednoczonych są wyborami kluczowymi również ze względu na politykę polską – ocenia ekspert Uniwersytetu Warszawskiego.

Kluczowymi konkretnie dla kampanii wyborczej przed zaplanowanymi na 2025 wyborami prezydenckimi w Polsce.

– To, kto będzie wówczas zasiadać w Białym Domu, może zadecydować o tym, w jaki sposób ta kampania będzie prowadzona – zauważa dr hab. Jarosław Szczepański. – Można przypuszczać, że gdyby zwyciężył Donald Trump, to stronnictwo konserwatywno-prawicowe uzyskałoby jakieś wsparcie ze strony amerykańskiej administracji, chociażby po to, żeby utrzymać te specyficzne relacje, jakie Trump potrafił sobie zbudować z poprzednią administracją w Polsce. Natomiast gdyby wygrała Kamala Harris, to wydaje się, że prawica tego wsparcia nie uzyska.

W jego ocenie nie ma jednak ryzyka pogorszenia wzajemnych relacji między Polską a Stanami Zjednoczonymi.

– Prawdopodobnie w tym scenariuszu czeka nas pewna kontynuacja polityki Bidena, aczkolwiek Kamala Harris – z tych wszystkich kandydatów, jakich mieliśmy w ostatnich miesiącach – jest najmniej przewidywalna. Na dobrą sprawę nie wiemy, jaką politykę zagraniczną będzie prowadzić. Paradoksalnie po Donaldzie Trumpie, choć on może być dość specyficznym prezydentem, wiemy, czego się spodziewać, natomiast Kamala Harris pozostaje pewną niewiadomą – ocenia ekspert.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

PE przedstawił swoje priorytety budżetowe po 2027 roku. Wydatki na obronność kluczowe, ale nie kosztem polityki spójności

Parlament Europejski przegłosował w tym tygodniu rezolucję w sprawie priorytetów budżetu UE na lata 2028–2034. Europosłowie są zgodni co do tego, że obecny pułap wydatków w wysokości 1 proc. dochodu narodowego brutto UE-27 nie wystarczy do sprostania rosnącej liczbie wyzwań, przed którymi stoi Europa. Mowa między innymi o wojnie w Ukrainie, trudnych warunkach gospodarczych i społecznych oraz pogłębiającym się kryzysie klimatycznym. Eurodeputowani zwracają też uwagę na ogólnoświatową niestabilność, w tym wycofywanie się Stanów Zjednoczonych ze swojej globalnej roli.

Infrastruktura

Odbudowa Ukrainy pochłonie setki miliardów euro. Polskie firmy już teraz powinny szukać partnerów, nie tylko w kraju, ale i w samej Ukrainie

Według stanu na koniec 2024 roku odbudowa Ukrainy wymagać będzie zaangażowania ponad pół biliona euro, a Rosja wciąż powoduje kolejne straty. Najwięcej środków pochłoną sektory mieszkaniowy i transportowy, ale duże są także potrzeby energetyki, handlu czy przemysłu. Polski biznes wykazuje wysokie zaangażowanie w Ukrainie, jednak może ono być jeszcze wyższe w procesie odbudowy. Zdaniem wiceprezesa działającego w tym kraju Kredobanku należącego do Grupy PKO BP firmy powinny szukać partnerów do udziału w odbudowie i w Polsce, i w Ukrainie.

Polityka

Europoseł PiS zapowiada walkę o reparacje wojenne dla Polski na forum UE. Niemiecki rząd uznaje temat za zamknięty

Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz podczas konferencji prasowej w Polsce ocenił, że temat reparacji wojennych w relacjach polsko-niemieckich jest prawnie zakończony. Nie zgadza się z tym europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który chce do tego tematu wrócić na forum UE. Przygotowana za rządów PiS publikacja „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej” szacuje straty na ponad 6,2 bln zł.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.