Newsy

Polacy nie będą masowo wracać do Polski po brexicie. Wybiorą inny kierunek emigracji

2017-04-21  |  06:45

Po brexicie do wyjazdu z Wielkiej Brytanii może zostać zmuszonych kilkaset tysięcy Polaków. Eksperci twierdzą, że nie oznacza to jednak, że wrócą oni na polski rynek pracy. Część z nich wybierze zapewne inny kierunek emigracji. Tym, którzy wrócą do Polski, zdobyte za granicą doświadczenie może wcale nie ułatwiać, a wręcz utrudniać znalezienie zatrudnienia. Ponadto wracający z emigracji Polacy będą mieli konkurencję w postaci tańszych imigrantów z Ukrainy, których jest już około miliona. 

W tej chwili za granicą jest około 3 mln Polaków, którzy w ciągu kilku ostatnich, pokryzysowych lat, wyjechali ze względów ekonomicznych. Jedna trzecia, czyli niemal milion osób, przebywa na terenie Wielkiej Brytanii. Ci, którzy osiedlili się na Wyspach wcześniej, mogą być raczej spokojni o swoją przyszłość. Natomiast Polacy, którzy są tam od niedawna, nie mają pewności, czy po brexicie będą mogli zostać w Wielkiej Brytanii, czy na podstawie tej umowy będą musieli ją opuścić – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr inż. Krzysztof Czerkas, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej.

Według danych GUS na koniec 2015 roku w Wielkiej Brytanii przebywało 720 tys. Polaków. Dużo wyższe są szacunki brytyjskiego urzędu statystycznego (Office for National Statistics), który podał, że w tym samym czasie na Wyspach mieszkała rekordowa liczba osób polskiego pochodzenia – 916 tys. (12 proc., czyli 108 tys. urodziło się już na emigracji). Oznacza to wzrost o 63 tys. rok do roku. Według ONS liczba Polaków w Wielkiej Brytanii od momentu otwarcia tamtejszego rynku w 2004 roku zwiększyła się około 20-krotnie.

Część z nich wskutek brexitu może zostać zmuszona do opuszczenia Wysp. W ubiegłorocznym, czerwcowym referendum obywatele Wielkiej Brytanii zadecydowali o wystąpieniu ze struktur Unii Europejskiej (za zachowaniem członkostwa w UE głosowało 16,14 mln, przeciw – 17,41 mln wyborów przy 72,2 proc. frekwencji). Z końcem marca premier Theresa May oficjalnie rozpoczęła procedurę brexitu, uruchamiając art. 50 Traktatu Lizbońskiego.

Według wcześniejszych zapowiedzi premier, Zjednoczone Królestwo będzie dążyć do jak najszybszego opuszczenia unijnych struktur i wynegocjowania nowego porozumienia o wolnym handlu, bez zachowania dotychczasowej swobody przepływu dóbr, usług, osób i kapitału. Eksperci są zgodni, że gospodarcze, ekonomiczne i społeczne skutki brexitu będą trudne do przewidzenia.

Od 3–4 tygodni trwają rozmowy Unii Europejskiej z Wielką Brytanią na temat warunków wyjścia tego państwa z unijnych struktur. Negocjacje mają się zakończyć najpóźniej do 31 marca 2019 roku, czyli kluczowe będą najbliższe dwa lata – mówi dr inż. Krzysztof Czerkas.

W styczniowym wystąpieniu Theresa May zapowiedziała, że Polacy, którzy mieszkają i pracują na Wyspach, nie muszą obawiać się brexitu. Potwierdziły to późniejsze deklaracje brytyjskiego rządu oraz Izba Lordów (wyższa izba parlamentu), która przegłosowała w marcu poprawkę gwarantującą zachowanie praw wszystkim obywatelom UE mieszkającym i pracującym już w Wielkiej Brytanii w ciągu 3 miesięcy od uruchomienia art. 50 Traktatu Lizbońskiego. Dwa tygodnie później Izba Gmin odrzuciła jednak tę poprawkę, a przyszłość Polaków i mieszkających w UK imigrantów wciąż pozostaje niepewna.

Według prognoz Ministerstwa Rozwoju po brexicie do kraju może wrócić nawet 200 tys. osób. Z kolei Polski Instytut Spraw Międzynarodowych (PISM) wyliczył, że do opuszczenia Wielkiej Brytanii zmuszonych może zostać ok. 400 tys. Polaków. Zdaniem ekspertów taki scenariusz nie jest jednak przesądzony, a konieczność opuszczenia UK nie oznacza, że Polacy będą wracać do kraju, mogą wybrać inny kierunek emigracji. Potwierdza to wcześniejszy przykład Islandii.

Przed wybuchem kryzysu finansowego prawie 10 proc. populacji na Islandii stanowili Polacy. Kiedy w wyniku krachu państwo prawie zbankrutowało, Polacy stamtąd wyjechali, ale wcale nie wrócili do kraju, tylko rozjechali się po całym świecie. Pojechali do Norwegii, Szwecji, Danii, Finlandii i Kanady, a nawet na półkulę południową, do Brazylii czy Republiki Południowej Afryki – mówi dr inż. Krzysztof Czerkas.

Zdaniem wykładowcy Wyższej Szkoły Bankowej nie ma ekonomicznych argumentów, które mogłyby przekonać Polaków do powrotu na rodzimy rynek pracy. Trendem ostatnich lat jest emigracja osób po 50 roku życia, które znajdują pracę i układają sobie życie, a nawet udaje im się wypracować emeryturę za granicą. Tym bardziej nie ma więc powodów, dla których do Polski mieliby wracać młodzi pracownicy.

Dobrym przykładem są pielęgniarki. Jak wynika ze statystyk, tylko w Trójmieście do końca tego roku zabraknie około 600 pielęgniarek. Z drugiej strony około 1,5 tys. pielęgniarek rocznie występuje do Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych z prośbą o wydanie zaświadczenia o kwalifikacjach zawodowych, które umożliwia pracę za granicą. Wyjeżdżając na Zachód, zarabiają one 4–5 razy więcej niż w Polsce. Co je skłoni do powrotu? – pyta dr inż. Krzysztof Czerkas.

Eksperci są zgodni, że nie należy się spodziewać masowych powrotów Polaków z Wielkiej Brytanii. Jednak rynek pracy powinien być przygotowany na to, że pewien odsetek emigrantów wróci do kraju z powodów osobistych i będzie poszukiwać tu zatrudnienia. Dotyczy to zwłaszcza osób, które mają w Polsce rodzinę lub dzieci.

Nie można generalizować, że wszyscy zostaną w Wielkiej Brytanii albo że nikt nie wróci. Są różne sytuacje życiowe, rodzinne. Mieliśmy problem tzw. eurosierot, które zostały w Polsce, ponieważ ich rodzice wyjechali za granicę. Są też tzw. sieroty 70+, czyli rodzice tych młodych ludzi, którzy wyjechali. Myślę, że pewien odsetek emigrantów może wrócić do Polski, żeby móc się nimi zaopiekować – ocenia dr inż. Krzysztof Czerkas.

Zdaniem wykładowcy Wyższej Szkoły Bankowej kompetencje zawodowe zdobyte na brytyjskim rynku wcale nie muszą być przepustką, która otworzy im polski rynek pracy. Emigranci wracający z Wysp do Polski mogą być postrzegani przez pracodawców jako posiadający nadmierne kwalifikacje albo napotykać barierę mentalną. Z drugiej strony konkurencją dla nich będą tańsi imigranci ze Wschodu, głównie z Ukrainy.

W Polsce jest już około miliona imigrantów z Ukrainy. Nie mówiąc o korporacjach, które rządzą się innymi prawami, to pracodawcy w poszukiwaniu oszczędności na kosztach osobowych będą raczej woleli zatrudniać taniego Ukraińca, a nie drogiego pracownika powracającego z Zachodu – ocenia dr inż. Krzysztof Czerkas.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Kongres MOVE

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Infrastruktura

Sektor ochrony zdrowia odpowiada za większe emisje CO2 niż lotnictwo. Zielone zmiany wymagają drastycznego przyspieszenia

Sektor ochrony zdrowia ponosi znaczące konsekwencje wynikające z rosnącej liczby ekstremalnych zjawisk klimatycznych, ale też poważnego zanieczyszczenia powietrza, a koszty z tym związane będą rosły. Z drugiej strony sam sektor też się przyczynia do zmian klimatycznych – odpowiada za 4 proc. emisji CO2, czym wyprzedza takie branże jak żegluga czy lotnictwo. O potrzebie przyspieszenia zielonych zmian w ochronie zdrowia coraz więcej się mówi, ale to wymaga konkretnych działań. Temu ma służyć powołana właśnie do życia Zielona Koalicja dla Zdrowia, w której uczestniczy prawie 30 podmiotów i której patronuje m.in. Narodowy Fundusz Zdrowia.

Ochrona środowiska

Nowa kadencja samorządów pod znakiem działań energetycznych i klimatycznych. 15 mld euro z UE może przyspieszyć zmiany w tym zakresie

Do wyborów samorządowych pozostał nieco ponad tydzień. Jak pokazuje nowy raport Fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju, na samorządowców nadchodzącej kadencji będzie czekać wiele wyzwań związanych z energetyką i polityką klimatyczną, które wynikają zarówno z regulacji UE, jak i oczekiwań społecznych. Jednak w praktyce możliwości aktywnego działania samorządów w tym obszarze są tak szerokie, jak umożliwiają im to regulacje prawne. – Tutaj pewnych rozwiązań po prostu nie ma albo są w dość dokuczliwy sposób szczegółowe i stwarzają samorządom duże trudności. Dlatego potrzebna jest interwencja rządu, żeby umożliwić samorządom aktywne działania – ocenia dr Wojciech Szymalski, prezes Fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju.

Prawo

Postęp technologiczny rewolucjonizuje pracę specjalistów ds. finansów. Stają się strategicznymi doradcami biznesu

Częste zmiany regulacyjne i postęp technologiczny wymuszają na specjalistach ds. finansów ciągłe nabywanie nowych kompetencji, doszkalanie i uaktualnianie swojej wiedzy. Ci, którzy potrafią się dostosować do szybkich zmian i wesprzeć swoimi umiejętnościami rozwój biznesu, mogą jednak liczyć na większe możliwości rozwoju kariery. – Finanse operują w świecie, który coraz szybciej się zmienia. To powoduje, że w przyszłości ludzie z obszaru finansów będą musieli poświęcać dużo więcej energii na to, żeby dotrzymać tempa – mówi Kuba Neneman, head of finance.ai, commercial data science manager w Shellu.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.