Newsy

Poważne problemy na rynku pracy mogą się zacząć dopiero jesienią. W tym roku nie ma też co liczyć na wzrost płac

2020-06-29  |  06:30

Według danych GUS bezrobocie rośnie wolno, ale prawdopodobnie przyspieszy pod koniec tego roku. – Stopa bezrobocia w grudniu wyniesie 8–9 proc., a poziom jednocyfrowy będzie można uznać za sukces – prognozuje doradca Konfederacji Lewiatan, prof. Jacek Męcina z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak ocenia, druga fala pandemii lub wzrost zachorowań na grypę jesienią może wywołać falę zwolnień grupowych, choć nie będzie ona duża. Jednak w tym roku nie należy spodziewać się ani wzrostu zatrudnienia, ani wzrostu płac. Po wygaśnięciu pandemii rynek pracy czeka natomiast transformacja i masowa cyfryzacja, do której należałoby już w tej chwili przygotowywać zarówno firmy, jak i pracowników.

– Pandemia mocno zmroziła gospodarkę, co trwało na szczęście dość krótko i przypadło na okres ożywienia na rynku pracy i prac sezonowych. Niebagatelne znaczenie miały też tarcze antykryzysowe. Prawie każdy potrzebujący: zarówno przedsiębiorca – zwłaszcza mikro- i mały, jak i obywatel, który był na kwarantannie czy stracił pracę z powodu zamknięcia firmy lub wstrzymania działalności, mógł się odnaleźć w systemie świadczeń. Jednak – mimo że ostatnie dane GUS na temat zatrudnienia i wynagrodzeń nie są wcale pesymistyczne – to niestety wydaje się, że najgorsze na rynku pracy jeszcze przed nami – prognozuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes prof. Jacek Męcina.

W tej chwili polska gospodarka jest na etapie stopniowego odmrażania po lockdownie wywołanym pandemią SARS-CoV-2. Jednak – jak podkreśla ekspert – nieprędko wróci do pełnego potencjału. Po pierwsze, wyraźnie widać już kryzys popytowy spowodowany tym, że gospodarstwa domowe nie są skore do wydawania i inwestowania pieniędzy, trzymając gotówkę na „czarną godzinę” w obawie przed spodziewaną recesją. Przerwy w łańcuchach dostaw powodują też, że wiele branż odmraża swoją działalność bardzo powoli, a przez rządowe obostrzenia, które zostały utrzymane w obawie przed dalszym rozprzestrzenianiem się koronawirusa, wydajność firm produkcyjnych czy usługowych nie jest tak wysoka jak przed pandemią.

– W okolicach września lub października niestety uderzy w nas kolejna fala pandemii albo ze względu na warunki atmosferyczne ludzie będą po prostu częściej chorować. A trzeba pamiętać, że w warunkach pandemii każdy katar czy podwyższona temperatura będzie oznaczać troskę o zdrowie własne i najbliższych i udanie się na L4. To wszystko powoduje, że w IV kwartale możemy mieć do czynienia ze zwolnieniami grupowymi. One nie powinny być duże, ale jednak sukcesem będzie, jeżeli bezrobocie zamknie się na poziomie jednocyfrowym. Przewiduję ok. 8–9 proc. stopy bezrobocia – mówi doradca Konfederacji Lewiatan.

Polski rynek pracy w momencie wejścia w okres pandemii i lockdownu był w bardzo dobrej kondycji, a stopa bezrobocia w lutym wynosiła 5,5 proc. Według danych GUS za maj br. obecnie zwiększyła się do 6 proc. (wzrost o 0,2 pkt proc. wobec kwietnia), a liczba bezrobotnych zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy wyniosła 1011,7 tys. To oznacza, że od początku pandemii wzrost bezrobocia jest stosunkowo niewielki. Po części wynika to jednak z ostrożnych ruchów kadrowych w firmach, które czekają na rozwój sytuacji gospodarczej i na razie wciąż korzystają z rządowych form wsparcia, próbując uniknąć radykalnych zwolnień.

– Nastroje wśród przedsiębiorców są umiarkowane. Panuje pesymizm i troska o przyszłość. Na pewno skłonność do inwestycji, a więc także skłonność do zwiększania zatrudnienia, jest bardzo niewielka. Oczywiście te wzrosty będziemy obserwować w branżach sezonowych, np. w turystyce czy rolnictwie, ale nie należy spodziewać się znaczącego wzrostu zatrudnienia w produkcji czy usługach. Ono będzie raczej maleć. Co za tym idzie, na wzrost płac w 2020 roku także nie ma co liczyć – mówi prof. Jacek Męcina.

Ostrożność przedsiębiorców potwierdzają też dane Grant Thornton („Rynek pracy w czasie COVID-19”), które pokazują, że w maju tego roku na 50 największych portalach rekrutacyjnych w Polsce pracodawcy opublikowali 195,1 tys. nowych ofert pracy. To aż 42-proc. spadek w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. W kwietniu spadek był jeszcze większy i wyniósł aż 50,7 proc.

Co istotne, zdaniem części ekspertów dane GUS dotyczące stopy bezrobocia mogą być zaniżone, ponieważ po utracie pracy wskutek pandemii część osób nie zarejestrowała się jako bezrobotne, ale od razu zaczęła szukać nowego zajęcia na własną rękę, ponieważ urzędy pracy przez kilka tygodni pozostawały zamknięte. Według badania „Diagnoza+”, przeprowadzonego przez Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, UW i ośrodek badawczy GRAPE, stopa bezrobocia już w kwietniu była dużo wyższa i sięgała 10,3 proc., a bez pracy pozostawało około 1,5 mln Polaków.

– Ostatni pomiar GUS pokazuje też, że i wzrosty wynagrodzeń są bardzo niewielkie. W ubiegłym roku obserwowaliśmy ponad 7-proc. wzrost, a w tym na pewno będzie on co najmniej o połowę niższy. Płace mogą spadać też ze względu na fakt, że firmy, chroniąc miejsca pracy, ograniczyły premie i bonusy. To wpłynie na pomiar przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce – mówi ekspert.

Prawdziwej recesji na dużą skalę w II połowie tego roku, kiedy wygaśnie pomoc z rządowych tarcz antykryzysowych, spodziewają się też analitycy Euler Hermes, którzy na jesień prognozują dużą falę upadłości polskich firm.

– Analiza tarcz antykryzysowych pokazuje, że rzeczywiście dla każdego znalazło się w nich coś fajnego, ale firmy bardzo narzekają, że spowodowały one straszny bałagan legislacyjny. Tych instrumentów wsparcia pojawiło się tak wiele, że przedsiębiorcy zaczęli się w nich gubić – mówi prof. Jacek Męcina. – Przypomnijmy, że sytuacja finansów publicznych na pewno też będzie trudna. Kiedy na koniec lipca rząd pokaże założenia budżetu na rok 2021, wtedy odkryjemy, jak duży będzie planowany deficyt, i dowiemy się, jakie było wykonanie budżetu, przynajmniej w pierwszej połowie tego roku.

Ekspert Konfederacji Lewiatan prognozuje też, że rynek pracy po pandemii SARS-CoV-2 czeka transformacja i masowa cyfryzacja, do której należałoby już w tej chwili przygotowywać zarówno firmy, jak i pracowników.

– Ta powszechność zdalnych usług i pracy zdalnej spowoduje z jednej strony spadek zapotrzebowania na część pracowników, a z drugiej – wzmożone inwestycje w usługi cyfrowe, być może też szersze wykorzystanie sztucznej inteligencji w niektórych sektorach. W efekcie część pracowników może stracić zatrudnienie, a część będzie się musiała przekwalifikować. Dlatego trzeba się zastanowić nad przygotowaniem specjalnych instrumentów restrukturyzacyjnych, aby nie bronić bez sensu miejsc pracy, które i tak trzeba będzie zlikwidować, i pomóc pracownikom przejść przez tę transformację na rynku pracy – mówi.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Tylko co trzecia firma wdraża zasady zrównoważonego rozwoju. Mniejsze przedsiębiorstwa potrzebują wsparcia w tym procesie

Zrównoważony rozwój staje się coraz ważniejszym elementem działalności firm produkcyjnych w Polsce – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie BASF Polska. Pomimo wysokiego poziomu takich deklaracji jedynie 10 proc. przedsiębiorstw ma już wdrożoną strategię w tym obszarze. Wiele podmiotów, zwłaszcza mniejszych, nie widzi korzyści z tym związanych. Aby wspierać firmy w transformacji ku zrównoważonemu rozwojowi, BASF Polska prowadzi program „Razem dla Planety”, który promuje i nagradza ekologiczne rozwiązania oraz zachęca do dzielenia się doświadczeniami w tym obszarze.

Ochrona środowiska

Fundusze Norweskie wspierają innowacje w polskich firmach. Ponad 200 projektów otrzymało granty o wartości 92 mln euro

Ponad 200 projektów dofinansowanych kwotą 92 mln euro – taki jest bilans wsparcia z programu „Rozwój przedsiębiorczości i innowacje” z Norweskiego Mechanizmu Finansowego na lata 2014–2021. Mikro-, małe i średnie firmy mogły za pośrednictwem PARP otrzymać granty na realizację innowacyjnych projektów związanych z ochroną środowiska, jakością wód oraz poprawiających jakość życia. – Firmy, które skorzystały z Funduszy Norweskich, odnotowały korzyści biznesowe, efekty środowiskowe, ale też pozabiznesowe, społeczne – ocenia Maja Wasilewska z PARP.

IT i technologie

Sztuczna inteligencja nie zastąpi pisarzy. Nie tworzy literatury, tylko książki dla zabicia czasu

Kwestia wykorzystania dzieł pisarzy do trenowania algorytmów sztucznej inteligencji budzi coraz większe kontrowersje. Część autorów kategorycznie zabrania takiego używania swoich prac, inni godzą się na to w zamian za proponowane przez niektóre wydawnictwa honoraria. Literaci są jednak zgodni co do tego, że teksty pisane przez SI nigdy nie wejdą do kanonu literatury pięknej. Technologia nie stworzy bowiem nowej wartości artystycznej, lecz powieli już istniejące schematy.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.