Mówi: | Kamil Kłysiński |
Funkcja: | ekspert ds. białoruskich |
Firma: | Ośrodek Studiów Wschodnich |
Białoruska gospodarka płaci za wspieranie Rosji w konflikcie z Ukrainą. Recesja może w tym roku sięgnąć 15 proc.
Udostępnienie terytorium kraju wojskom rosyjskim do dodatkowego ataku na Ukrainę spowodowało wprowadzenie kolejnych sankcji na reżim Alaksandra Łukaszenki, co znacząco uderza w białoruski eksport. Rosja i kraje Azji nie są w stanie zapewnić popytu na zablokowane towary, zwłaszcza paliwa i nawozy. Skutkiem jest inflacja szybsza niż w Polsce, wysokie bezrobocie i coraz większe niezadowolenie społeczne, z czym Mińsk stara się walczyć administracyjnymi posunięciami. Rozwój sytuacji zależy od dalszych decyzji Łukaszenki w sprawie wojny w Ukrainie. Aktywne włączenie się Białorusi w walki po stronie Rosji nie jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.
– Recesja białoruskiej gospodarki jest kwestią pewną, otwartym pytaniem pozostaje, o ile procent spadnie PKB – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Kamil Kłysiński, ekspert ds. Białorusi w Ośrodku Studiów Wschodnich. – Bank Światowy, który jest moim zdaniem zbyt optymistyczny w swojej ocenie, daje 6,5 proc. Bliższa prawdzie, chociaż może nieco za bardzo pesymistyczna, jest agencja Standard & Poor’s, która daje 15 proc. Ale już nawet 6 proc. jest poważnym załamaniem gospodarczym, Białoruś od lat takiej recesji nie notowała, w zeszłym roku miała niewielki wzrost. Tak że będzie to katastrofa, która będzie się przejawiała w praktycznie każdym sektorze gospodarczym i która będzie miała przełożenie na białoruskie finanse, kondycję przedsiębiorstw i sytuację obywateli.
W I kwartale 2022 roku białoruska gospodarka zmalała o 0,4 proc. rok do roku, najmocniej od siedmiu kwartałów, czyli początku pandemii. Problemy nie zaczęły się wraz z wybuchem wojny w Ukrainie, w której Białoruś opowiedziała się po stronie agresora. Część z nich to efekt restrykcji nakładanych przez Zachód po brutalnym rozprawieniu się przez Mińsk z protestującymi po sfałszowaniu wyborów prezydenckich w 2020 roku.
Pod koniec czerwca 2021 roku weszły w życie sankcje Unii Europejskiej dotyczące po raz pierwszy nie zakazu wjazdu na teren wspólnoty konkretnych osób, ale eksportu produktów z konkretnych branż. Przede wszystkim chodziło o paliwa czy szerzej produkty ropopochodne, ale też nawozy sztuczne, którego Białoruś była dużym globalnym dostawcą. Do tego doszły amerykańskie sankcje na eksport nawozów potasowych, które zaczęły obowiązywać tuż przed agresją Rosji na Ukrainę. W efekcie przed Mińskiem zamknęła się Kłajpeda, litewski port będący białoruskim „oknem na świat”, co opóźniło dostawy m.in. na rynki Chin czy Brazylii. Po dołączeniu sankcji wprowadzonych po 24 lutego br. na świat zachodni zablokowane zostało praktycznie 70 proc. białoruskiego eksportu do Unii Europejskiej, który w ubiegłym roku wyniósł 9 mld dol.
Reżim Łukaszenki może mieć także problem z obsługą długu zagranicznego, ponieważ trzy największe banki zajmujące się rozliczeniami z zagranicą zostały odcięte od sytemu SWIFT, a trwają rozmowy nad rozciągnięciem sankcji na resztę sektora bankowego, tak by rosyjskie banki nie mogły obchodzić sankcji za pośrednictwem białoruskich instytucji.
– Mińsk wewnętrznie wprowadza regulacje w swoim stylu, czyli z zakresu gospodarki centralnie planowanej, administracyjnie zarządzanej. Wprowadzane są różne zakazy, np. zamrażanie cen na podstawowe produkty, ograniczenia wywozu produktów, które mogą być deficytowe: soli, kaszy, mąki pszennej i innych produktów spożywczych. Są nakładane również sankcje bądź na razie kierowane groźby wobec inwestorów, którzy chcieliby wyjść z Białorusi – wymienia ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich. – Zewnętrznie władzom białoruskim pozostaje Rosja i kraje azjatyckie, takie jak Indie czy Chiny, ale niektóre podmioty, np. hinduskie, obawiają się sankcji amerykańskich. One mogą uderzyć również w pośredników.
Poza tym główny odbiorca, czyli rosyjska gospodarka, również solidnie ucierpi przez sankcje. Prognozy mówią o spadku PKB w tym roku o 11 proc. Nie jest więc w stanie zrekompensować ustania dużej części handlu z Zachodem. Dla Unii Europejskiej czy Polski skutki ograniczeń w imporcie będą zdecydowanie mniej odczuwalne, mogą się pojawić pewne braki np. w przemyśle meblarskim czy budowlanym, w dostępności elementów drewnianych i drewnopochodnych, cementu czy prętów zbrojeniowych.
Z kolei jednym z dotkliwych skutków w Białorusi jest inflacja, rozpędzająca się jeszcze szybciej niż w Polsce. W kwietniu wyniosła 16,8 proc. po 15,9 proc. w marcu i niespełna 10 proc. w lutym. Oznacza to realny spadek siły nabywczej, deficyt towarów i wzrost bezrobocia. Na razie władze białoruskie próbują administracyjnie blokować bezrobocie poprzez wysyłanie ludzi na urlopy, system zmianowy czy redukcję pensji. Długofalowo można się więc spodziewać rosnącego niezadowolenia społecznego i pauperyzacji społeczeństwa, co może skutkować masowymi protestami. Wiele zależy także od dalszego stanowiska Białorusi wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
– Umiarkowanie pozytywny scenariusz zakłada pasywność wojsk białoruskich, nieuczestniczenie w działaniach wojennych. To jest w interesie Białorusi i wynika również z białoruskiej mentalności i sytuacji społecznej: ani białoruskie wojska, ani społeczeństwo nie jest gotowe do tej wojny. To jest sytuacja zupełnie inna niż w Rosji – mówi Kamil Kłysiński. – Wejście wojsk białoruskich wywołałoby olbrzymi kryzys społeczny, jeszcze większy niż obecnie w Białorusi. Również pęknięcia bądź napięcia w białoruskiej nomenklaturze – byłby to duży problem dla Alaksandra Łukaszenki. Gotowość i zdolność bojowa białoruskiej armii też pozostawiają wiele do życzenia. To nie jest armia ofensywna.
Czytaj także
- 2024-12-16: L. Kotecki (RPP): Dyskusje o obniżkach stóp procentowych mogą się rozpocząć w marcu 2025 roku. Pierwsze cięcia powinny być ostrożne
- 2024-12-19: Ekonomiści obniżają prognozę wzrostu PKB dla Polski. Szybko rosnący dług publiczny wśród największych zagrożeń
- 2025-01-16: Doświadczenia Ukrainy są cenną lekcją dla polskich medyków. Pomagają się przygotować na potencjalny konflikt
- 2024-12-02: M. Wąsik: Potrzeba twardej reakcji UE na uszkodzenie kabli na Bałtyku. To element wojny hybrydowej
- 2024-12-09: Zaangażowanie północnokoreańskich żołnierzy eskaluje konflikt w Ukrainie. Europosłowie wzywają do większej współpracy obronnej w UE
- 2024-11-28: Jedna na trzy kobiety w UE doznała w życiu przemocy. Apele o bardziej zdecydowaną walkę z tym zjawiskiem
- 2024-11-29: W tym roku liczba nowych zakażeń wirusem HIV sięgnie w Polsce 2 tys. Większość z nich rozpoznawana jest na późnym etapie
- 2024-12-09: Podejście do przemocy wobec dzieci się zmienia, ale wciąż dużo jest do zrobienia. Trwają prace nad uszczelnieniem przepisów
- 2024-11-26: RPD chce walczyć z przypadkami przemocy wobec dzieci neuroróżnorodnych. Powstanie specjalny zespół ekspertów
- 2024-10-31: Rosnące ceny energii i usług podbijają inflację. W pierwszej połowie przyszłego roku będzie się utrzymywać około 5-proc. wzrost cen
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Prawo
Czterodniowy tydzień pracy testuje coraz więcej organizacji. Przynosi korzyści zarówno pracownikom, jak i firmom
Rząd pracuje nad skróceniem tygodnia pracy, a szefowa resortu pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zadeklarowała, że zmiana miałaby wejść w życie jeszcze w obecnej kadencji Sejmu. Choć eksperci i pracodawcy są w tej kwestii podzieleni, to przykłady z innych rynków, m.in. Islandii, Wielkiej Brytanii i Portugalii, pokazują, że taki model ma wiele korzyści, zarówno po stronie pracowników, jak i firm.
Bankowość
Sądy są zalewane pozwami frankowiczów. Rząd pracuje nad ustawą usprawniającą sprawy kredytobiorców
W sądach toczy się około 200 tys. spraw dotyczących kredytów frankowych. Prawomocnym wyrokiem zakończyło się 30 tys. Na drogę sądową zdecydowała się jednak tylko część kredytobiorców. Umów objętych ryzykiem walutowym było blisko milion, a ich wartość w szczytowym okresie, czyli w 2011 roku, osiągnęła niemal 200 mld zł.
Handel
Donald Trump zaczyna swą drugą kadencję jako prezydent. Europejski biznes obawia się konsekwencji zapowiedzianych ceł
Świat biznesu z niepokojem czeka na pierwsze decyzje Donalda Trumpa, zwłaszcza w sprawie wprowadzenia głośno zapowiadanych ceł na towary z zagranicy. Zdaniem Marcina Nowackiego, wiceszefa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Unia Europejska musi się przygotować na większy odbiór produktów i usług ze Stanów Zjednoczonych, które mają wysoki deficyt w handlu ze Starym Kontynentem. Tradycyjnie życzliwie nastawiona do USA Polska mogłaby wykorzystać swoją prezydencję w Radzie UE, by doprowadzić do porozumienia między obu stronami.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.