Newsy

Prezes IEO: Czeka nas rewolucja, sami będziemy produkować energię

2012-05-15  |  06:20
Mówi:Grzegorz Wiśniewski
Funkcja:Prezes
Firma:Instytut Energetyki Odnawialnej
  • MP4

    Małe i średnie przedsiębiorstwa, rolnicy i tzw. zwykli obywatele staną się inwestorami. Takie możliwości ma wprowadzić ustawa o odnawialnych źródłach energii. To z kolei może zmienić dotychczasową, scentralizowaną strukturę energetyczną.

    Dziś resort gospodarki ma przedstawić stan prac nad tzw. trójpakiem energetycznym. Z nieoficjalnych informacji wynika, że sam projekt ustawy o OZE zostanie przedstawiony pod koniec maja.

     – W obecnej wersji projektu ustawy, wsparcie jest utrzymane i nakierowane na fotowoltaiczne systemy domowe, małe elektrownie wiatrowe, ale również na mikrobiogazownie – mówi Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

    Zaznacza, że nie ma jednak pewności, jak duża może być mikroinstalacja, by mogła liczyć na wsparcie.

     – Pierwotna propozycja mówiła o 40 kW mocy. Większość przedstawicieli środowisk małej energetyki odnawialnej uważa, że w przypadku energii elektrycznej mikroinstalacją powinny być te wszystkie źródła, które można przyłączyć do sieci niskiego napięcia, czyli do 150 kW maksymalnie – tłumaczy Grzegorz Wiśniewski. 

    O ile w pierwszej wersji projektu ustawy wsparcie dla mikroinstalacji było podobne do tego skierowanego dla dużych elektrowni, o tyle w aktualnej propozycji Ministerstwo Gospodarki zbliżyło się do idei stałych taryf na wzór niemiecki. 

     – Gwarantowane taryfy dla inwestorów są najlepszym instrumentem wsparcia. Jeżeli popatrzymy na rynek niemiecki, to tam w tej chwili mamy już około 2 mln takich małych instalacji – mówi ekspert. 

    Podkreśla, że mówiąc o mikroinstalacjach, wskazuje się nie tylko na producentów energii, którzy sprzedają ją na zewnątrz, ale również na prosumentów. 

     – Czyli takich inwestorów i operatorów mikroinstalacji, którzy część energii zużywają na własne potrzeby, natomiast nadwyżki oddają do sieci – wyjaśnia ekspert. 

    Do tej pory mieliśmy system stałych, zielonych certyfikatów. Energia była odbierana po określonej cenie z rynku, a producent uzyskiwał świadectwo pochodzenia, tzw. zielony certyfikat, który mógł przez brokera sprzedać na giełdzie. Koszty i duża biurokracja związana z takimi transakcjami wykluczała małych producentów. Stała stawka ułatwi sprzedaż energii.

    Dodatkowo ustawodawca chce zaproponować, żeby wszyscy, którzy są właścicielami mikroinstalacji mogli mieć przyłączenie do sieci za darmo. Ten koszt ma ponosić operator. 

     – Te propozycje mają swoje zalety, bo mamy w Polsce bardzo słabe sieci elektroenergetyczne. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie trzeba będzie mocno inwestować w ich rozwój i wzmocnienie, bo tymi samymi drutami przesyłamy w dwie strony energię elektryczną – informuje. – To oznacza, że będzie można lepiej wykorzystywać sieci. Jeżeli byśmy teraz popatrzyli na skumulowane efekty takiego działania, na dziesiątki, setki tysięcy inwestorów, to w tym pomyśle na mikroinstalacje, jest również pomysł na to, aby przez pewien czas móc rozwijać energetykę odnawialną na poziomie lokalnym, zanim rozwiniemy sieci przesyłowe i sieci dystrybucyjne pod przyłączanie dużych źródeł.

    Jak podaje Społeczna Rada Narodowego Programu Redukcji Emisji, według obecnych przepisów właściciel piko-wiatraka (o mocy 1-4 kW), aby oddawać energię do sieci, musi prowadzić działalność gospodarczą i opłacać składki ZUS ok. 800 zł miesięcznie. W praktyce oznacza to, że aby zarobić na składki ZUS jego piko-wiatrak powinien pracować 100h na dobę.

    Ponadto wymagane jest także spełnienie wszystkich warunków (i opłat) jak w przypadku farmy wiatrowej. W takiej sytuacji nie ma mowy o rozwoju energetyki prosumenckiej. Instytut proponuje, by taki wiatrak posiadał homologację zweryfikowaną przez upoważniony ośrodek. Projekt nowej ustawy o OZE ma, przynajmniej częściowo, rozwiązywać te problemy.

    Czytaj także

    Transmisje online

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Ochrona środowiska

    Przemysł

    Brak krajowej polityki kosmicznej blokuje możliwości współpracy międzynarodowej. Wspólne projekty mogłyby być katalizatorem rozwoju sektora

    Sektor kosmiczny jest jednym z najbardziej innowacyjnych i zaawansowanych technologicznie obszarów w gospodarce. Zapotrzebowanie na kosmiczne technologie napędzają niestabilność gospodarczo-polityczna oraz kryzys klimatyczny. Rozwój polskiego sektora kosmicznego mocno przyspieszył po przystąpieniu Polski do ESA, jednak brak przyjętej polityki kosmicznej sprawia, że nie wykorzystujemy do końca związanego z tym potencjału. Brak jasnych przepisów utrudnia też współpracę bilateralną z innymi krajami.

    Problemy społeczne

    Wrocław najczęściej wskazywanym miejscem na ewentualną przeprowadzkę. To przekłada się na potencjał gospodarczy

    40 proc. Polaków planujących w najbliższych latach przeprowadzkę wybrałoby Wrocław – wynika z badania przeprowadzonego przez Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych. Stolica Dolnego Śląska jest postrzegana jako miejsce, w którym można znaleźć dobrą pracę i mieszkanie, a komunikacja miejska działa w satysfakcjonujący sposób. Miasto jest również doceniane za walory turystyczne i chętnie odwiedzane przez podróżujących. Postrzeganie miasta przez mieszkańców i pracowników przekłada się również na potencjał inwestycyjny i zainteresowanie biznesu.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.