Newsy

Fala zwolnień grupowych budzi obawy o konkurencyjność polskiego rynku. Spodziewana duża reorganizacja w działaniu firm

2024-06-07  |  06:30

Kolejne koncerny ogłaszają od kilku tygodni zamiar restrukturyzacji i zwolnień, co budzi obawy o kondycję polskiego rynku pracy. Ekonomiści tonują nastroje i zapewniają, że fali bezrobocia w Polsce nie będzie, a w danych makroekonomicznych nie widać na razie żadnego załamania. Zwolnienia ogłoszone w I kwartale br. wpisują się w średni trend z ostatnich lat, a stopa bezrobocia w Polsce wciąż utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie. – W dłuższym horyzoncie ta fala zwolnień rzeczywiście jest jednak powodem do niepokoju. Koszty pracy idą w górę i stąd ta obawa, że w dłuższej perspektywie one nie będą już głównym czynnikiem, który decyduje o konkurencyjności. Dlatego teraz polskie firmy powinny postawić na innowacyjność i wzrost produktywności – podkreśla Dariusz Brzeziński, dyrektor zarządzający Centrum BPO w Meritoros.

– Ten rok zaczął się od niepokojąco dużej fali zwolnień i co chwilę pojawiają się anonse, że kolejne firmy redukują zatrudnienie. To są z reguły koncerny zagraniczne, które zaczęły się zastanawiać, czy Polska jest nadal tą lokalizacją, która daje im największe korzyści kosztowe – mówi agencji Newseria Biznes Dariusz Brzeziński.

Od kilku miesięcy w mediach pojawiają się doniesienia o restrukturyzacji i zwolnieniach grupowych w dużych firmach, takich jak ABB, Volvo Buses, Stellantis, Scania, Infosys, PepsiCo, Carrefour, banki ING i BNP Paribas czy Nokia, która zamierza zwolnić w całej Polsce ok. 800 osób. Zamiar zlikwidowania swojej fabryki i zwolnienia 650-osobowej załogi ogłosiła też działająca w Płocku od ponad 30 lat marka Levi Strauss, która wygasza działalność w Europie i przenosi produkcję do Azji.

– Levi Strauss to jest też pewna wizytówka, firma działająca w Płocku od lat 90., więc budzi to pewien niepokój – podkreśla ekspert.

Jak wynika z kwietniowego raportu GUS („Sytuacja społeczno-gospodarcza kraju w I kwartale 2024 roku”), na koniec marca br. łącznie 159 zakładów ogłosiło zamiar zwolnienia 17 tys. pracowników (w tym 300 osób z sektora publicznego). Oznacza to wzrost w porównaniu do lutego, kiedy 137 pracodawców zadeklarowało zwolnienie 15,9 tys. pracowników. Część firm redukuje w ten sposób koszty, inne decydują się na całkowitą likwidację produkcji i wyjście z Polski. Taki krok wykonała też m.in. firma Stellantis, która do końca roku zamknie fabrykę silników spalinowych do aut osobowych w Bielsku-Białej i zwolni całą, 470-osobową załogę.

Deklaracje o planowanych zwolnieniach budzą też obawy o nadchodzące spowolnienie na rynku pracy, ale ekonomiści tonują nastroje i zapewniają, że fali bezrobocia w Polsce nie będzie, a w danych makroekonomicznych nie widać na razie żadnego załamania. Zwolnienia ogłoszone w I kwartale br. wpisują się w średni trend z ostatnich lat, a stopa bezrobocia w Polsce wciąż utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie – według GUS w kwietniu br. wyniosła 5,1 proc., co oznacza spadek o 0,2 pkt proc. w porównaniu do marca br. i kwietnia ub.r. Z kolei według Eurostatu stopa bezrobocia w Polsce wyniosła 3 proc., co pomimo nieznacznego wzrostu jest nadal drugim najniższym odczytem w UE.

– Eksperci wskazują, że jeśli popatrzeć na statystyki makro, to rynek pracy nadal jest w miarę stabilny. Natomiast w dłuższym horyzoncie fala zwolnień jest powodem do niepokoju. Koszty pracy idą w górę i stąd obawa, że w dłuższej perspektywie one nie będą już głównym czynnikiem, który decyduje o konkurencyjności firm. Dlatego teraz polskie firmy powinny postawić na innowacyjność i wzrost produktywności – ocenia dyrektor zarządzający Centrum BPO w Meritoros. – Przez ostatnie 20–30 lat polskie firmy rozwijały się według prostego modelu bazującego na niższych kosztach pracy, w oparciu o nie budując swoją konkurencyjność. Natomiast patrząc na wskaźniki innowacyjności, Polska od dłuższego czasu stoi w miejscu. Z kolei wskaźnik produktywności – pokazujący, ile wartości w zakresie produktów i usług wytwarza średnio jeden polski pracownik  jest  na poziomie ok 50 proc. średniej w krajach UE, a w stosunku do liderów europejskich, takich jak np. Niemcy – na poziomie zaledwie 33 proc. A świat idzie do przodu, wchodzą nowe technologie, z których polskie firmy rzadko korzystają. Przykładowo wskaźnik cyfryzacji polskich firm plasuje nas na 23. miejscu wśród krajów UE.

Eksperci wskazują, że jednym z powodów tej trwającej fali redukcji etatów jest skokowy wzrost płacy minimalnej (od stycznia br. minimalne wynagrodzenie wynosi 4242 zł, od lipca po raz kolejny wzrośnie do 4300 zł), który znacząco podwyższył  koszty pracy. Kolejny czynnik to m.in. wysokie ceny energii i coraz większe problemy z pozyskiwaniem pracowników. Wszystko to powoduje, że produkcja w Polsce i Europie jest dziś dużo droższa niż w Indiach czy na rynkach azjatyckich. W poszukiwaniu niższych kosztów firmy zaczynają więc przenosić produkcję do tańszych krajów lub przeprowadzają restrukturyzację, czego zobrazowaniem jest trwająca właśnie fala zwolnień.

– Aby zatrzymać tę falę, musimy działać szybko, reorientując modele biznesowe – uważa Dariusz Brzeziński. – W długim okresie to musi być zmiana całego modelu działania i przejście z obecnego modelu niskich kosztów na taki, w którym ważne są innowacje i wysoka efektywność – nie tylko w sensie produktu, ale też w sensie organizacji procesów i systemów zarządczych firmy. Tutaj jest bardzo dużo do zrobienia w kwestii nowych technologii i wewnętrznej organizacji przedsiębiorstw. I to trzeba robić natychmiast, bo ten model niskich kosztów eroduje. W perspektywie dwóch–trzech lat czeka nas naprawdę bardzo duża reorganizacja sposobu myślenia i sposobu działania polskich firm. Kto tego nie zrobi, będzie po prostu w tyle i tutaj już niskie koszty nie pomogą.

Z raportu „Przyszłość konkurencyjności polskich firm” Polskiego Towarzystwa Gospodarczego wynika, że niski poziom innowacyjności jest jednym ze strukturalnych problemów polskiej gospodarki. To powoduje, że rodzimym firmom coraz trudniej jest konkurować na międzynarodowych rynkach. Dlatego potrzebna jest zmiana sposobu działania, a wzorcem mogą być dla nich globalni liderzy, którzy już z sukcesami wdrożyli nowe metody zarządzania i rozwoju.

– Jesteśmy dobrzy jako przedsiębiorcy w wychwytywaniu okazji, elastyczności, szybkości działania. To jest zdecydowanie silna strona polskich firm, natomiast w zakresie modelu zarządzania niestety nie ma się aż tak czym chwalić. Wszelkie indeksy innowacyjności czy efektywności wskazują, że polskie firmy są niestety mało efektywne. Trzech pracowników polskich to jest jeden pracownik niemiecki – takie są proporcje i to naprawdę trzeba zmienić – ocenia ekspert.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Tylko co trzecia firma wdraża zasady zrównoważonego rozwoju. Mniejsze przedsiębiorstwa potrzebują wsparcia w tym procesie

Zrównoważony rozwój staje się coraz ważniejszym elementem działalności firm produkcyjnych w Polsce – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie BASF Polska. Pomimo wysokiego poziomu takich deklaracji jedynie 10 proc. przedsiębiorstw ma już wdrożoną strategię w tym obszarze. Wiele podmiotów, zwłaszcza mniejszych, nie widzi korzyści z tym związanych. Aby wspierać firmy w transformacji ku zrównoważonemu rozwojowi, BASF Polska prowadzi program „Razem dla Planety”, który promuje i nagradza ekologiczne rozwiązania oraz zachęca do dzielenia się doświadczeniami w tym obszarze.

Ochrona środowiska

Fundusze Norweskie wspierają innowacje w polskich firmach. Ponad 200 projektów otrzymało granty o wartości 92 mln euro

Ponad 200 projektów dofinansowanych kwotą 92 mln euro – taki jest bilans wsparcia z programu „Rozwój przedsiębiorczości i innowacje” z Norweskiego Mechanizmu Finansowego na lata 2014–2021. Mikro-, małe i średnie firmy mogły za pośrednictwem PARP otrzymać granty na realizację innowacyjnych projektów związanych z ochroną środowiska, jakością wód oraz poprawiających jakość życia. – Firmy, które skorzystały z Funduszy Norweskich, odnotowały korzyści biznesowe, efekty środowiskowe, ale też pozabiznesowe, społeczne – ocenia Maja Wasilewska z PARP.

IT i technologie

Sztuczna inteligencja nie zastąpi pisarzy. Nie tworzy literatury, tylko książki dla zabicia czasu

Kwestia wykorzystania dzieł pisarzy do trenowania algorytmów sztucznej inteligencji budzi coraz większe kontrowersje. Część autorów kategorycznie zabrania takiego używania swoich prac, inni godzą się na to w zamian za proponowane przez niektóre wydawnictwa honoraria. Literaci są jednak zgodni co do tego, że teksty pisane przez SI nigdy nie wejdą do kanonu literatury pięknej. Technologia nie stworzy bowiem nowej wartości artystycznej, lecz powieli już istniejące schematy.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.