Newsy

System finansowanie gospodarki odpadami jest nieefektywny. W rezultacie mieszkańcy gmin płacą więcej

2017-01-30  |  06:30

Finansowanie obecnego systemu gospodarki odpadami jest wadliwe i nieefektywne – uważa Związek Pracodawców Gospodarki Odpadami. Mimo że ustawa nakłada na producentów i podmioty wprowadzające towary na rynek obowiązek ponoszenia kosztów za zbieranie i przetwarzanie odpadów, prawo to nie jest skutecznie egzekwowane. Opłaty wnoszone przez te podmioty są zbyt niskie, przez co koszty spadają na firmy z branży gospodarowania odpadami. Poprawa systemu finansowania mogłaby obniżyć opłaty wnoszone przez obywateli.

– Sytuacja w polskim systemie gospodarki odpadami jest dramatyczna – alarmuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Piotr Maciejewski, członek zarządu Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami (ZPGO). – Wiele się mówi na temat rozwoju systemu, nowych technologii, zwiększania świadomości, brakuje natomiast finansowania. Wynika ono wprost z obowiązujących przepisów, które nie są od wielu lat egzekwowane.

Przypomina, że zgodnie z ustawą o odpadach z 14 grudnia 2012 roku koszty zbierania i przetwarzania odpadów powinni ponieść producenci lub wprowadzający towary na rynek, przekazując do systemu gospodarki odpadami tzw. opłatę recyklingową za wprowadzone na rynek śmieci. Tego obowiązku nikt jednak nie egzekwuje.

 W całej Europie funkcjonuje to tak, że finansowanie systemu zbierania i przetwarzania odpadów pochodzi od producentów i wprowadzających na rynek produkty – zauważa Piotr Maciejewski. – To bowiem oni tak naprawdę serwują cały ten śmietnik na naszym rynku. Dzisiaj natomiast producenci finansują to w niewielkim stopniu.

Jak podaje ZPGO, producenci artykułów spożywczych, chemii gospodarczej itp. w tym roku płacą 7 zł za zebranie i przetworzenie tony odpadów z tworzyw sztucznych. Na tonę przypada 30 tys. butelek PET. Jeszcze w 2002 roku taka należność wynosiła 1200 zł. Do zbierania i przetwarzania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego w Europie producenci dopłacają 300–400 euro za tonę, w Polsce to 5–6 euro.

– Jednocześnie warto zwrócić uwagę na to, że na 2017 rok ministerstwo przewiduje opłatę produktową obciążającą producentów wprowadzających na rynek opakowania, które za chwilę staną się odpadem. Ma ona formę ekwiwalentu, trochę kary, za brak wywiązania się z poziomów odzysku i recyklingu przez producentów. Ona wynosi 2,7 tys. zł za tonę tworzyw sztucznych. Dysproporcja jest zatem kolosalna. Dlatego twierdzimy, że przy uczciwym podejściu nie ma możliwości, aby obecnie rynek się finansował – ocenia Piotr Maciejewski.

1 lipca br. ma wejść w życie rozporządzenie Ministerstwa Środowiska dotyczące podwyższonych standardów selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Zdaniem ZPGO nie rozwiązuje ono najistotniejszych problemów związanych z finansowaniem, a kosztami zostaną obciążeni przedsiębiorcy z branży. Muszą oni z własnych środków sfinansować np. zakup pojemników, inwestycje w  tabor czy instalacje sortownicze.

Nie da się bez końca obciążać kosztami obywateli. Nie wolno wprowadzać w życie prawa, nie biorąc pod uwagę finansowania, bo stąd biorą się wszystkie kłopoty. Dlatego nasz apel jest bardzo stanowczy – wskazuje Piotr Maciejewski. 

Jak podkreślają przedsiębiorcy zrzeszeni w ZPGO, zwiększenie finansowania ze strony producentów pozwalałoby na zwolnienie mieszkańców od konieczności pokrywania kosztów wywozu posegregowanych odpadów, tak jak ma to miejsce w Europie Zachodniej. Motywowałoby to ich do takich czynności, bo dzisiaj różnice w opłatach są tak niewielkie, że takiego bodźca brakuje. ZPGO proponuje więc rozpoczęcie konsultacji z decydentami.

 Jeżeli obywatele nie musieliby płacić, to być może pomyśleliby, czy spalanie śmieci nadal im się opłaca. Dzisiaj podchodzą do tego tak, że łatwo się pali, dzięki czemu oszczędzają – argumentuje Piotr Maciejewski. – Uważamy, że w obecnym stanie nie da się tego dalej prowadzić. Prawo wyraźnie mówi, kto ma finansować system, co wymaga tylko pewnych dodatkowych regulacji i ich egzekwowania. Przy odrobinie dobrej woli jest to możliwe. W oparciu o istniejące rozwiązania można tak poprowadzić rynek, żeby finansowanie było na przyzwoitym poziomie. W ten sposób odciążymy obywateli, umożliwimy funkcjonowanie przedsiębiorcom z naszej branży, a państwo będzie spokojniejsze, bo narzucane przez UE poziomy odzysku będą mogły być podnoszone.

Jak podkreślają przedstawiciele ZPGO, bez uregulowania kwestii finansowania trudno mówić nie tylko o poprawnym funkcjonowaniu systemu, lecz także o likwidacji szarej strefy czy inwestycjach w nowoczesne technologie.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Rolnictwo

Dane satelitarne w użyciu urbanistów i samorządowców. Mogą im służyć do przygotowania na zmiany klimatu

Do 2031 roku rynek usług związanych z danymi satelitarnymi ma wzrosnąć ponad czterokrotnie – przewidują analitycy. Na rosnącą podaż wpływ może mieć nałożony na dużą część przedsiębiorców, w tym producentów rolnych, obowiązek raportowania wpływu środowiskowego. Dane satelitarne są jednak cennym narzędziem również w rękach urbanistów i samorządowców. Z dokładnością do milimetrów pokazują zjawiska takie jak np. osiadanie gruntów, co pozwala na wczesne podejmowanie decyzji o kluczowych modernizacjach infrastruktury.

Prawo

Nałóg nikotynowy wśród nieletnich zaczyna się najczęściej od e-papierosów. Przyciągają ich słodkie, owocowe smaki tych produktów

Co czwarty uczeń ma za sobą inicjację nikotynową, a dla większości z nich pierwszym produktem, po jaki sięgnęli, był e-papieros. Zdecydowana większość uczniów używających nikotyny korzysta właśnie z e-papierosów, a prawie połowa nie ma problemu z ich zakupem – wskazują nowe badania przeprowadzone z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia. Eksperci podkreślają, że niebezpiecznym produktem, z uwagi na ryzyko uzależnienia behawioralnego, są także e-papierosy beznikotynowe. Trwają prace nad przepisami, które m.in. zakażą ich sprzedaży nieletnim.

Ochrona środowiska

Futra z negatywnym wpływem na środowisko na każdym etapie produkcji. Wiąże się z 400-krotnie większym zużyciem wody niż poliestru

Biznes futrzarski ma negatywny wpływ na środowisko naturalne – podkreślają eksperci Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Hodowle powodują zatrucie wód i gleb oraz są zagrożeniem dla bioróżnorodności. Z kolei produkcja futra z norek, lisów i jenotów generuje znacznie większe niż bawełna czy poliester emisje gazów cieplarnianych, zużycie wody i zanieczyszczenie wody. 25 listopada obchodzimy Dzień bez Futra, który ma zwrócić uwagę na cierpienie zwierząt hodowanych na potrzeby przemysłu futrzarskiego oraz promować etyczne i ekologiczne wybory w modzie.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.