Newsy

Przez brak planowania przestrzennego Polska traci miliardy złotych

2014-07-23  |  06:40
Mówi:Adam Kowalewski
Funkcja:architekt, przewodniczący rady nadzorczej
Firma:Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej
  • MP4
  • Koniec budowania oddalonych od siebie budynków z dala od granic miast i pełne wykorzystanie dostępnej przestrzeni w centrach aglomeracji – takie zmiany ma wprowadzić nowy kodeks urbanistyczno-budowlany. Brak odpowiedniego planowania przestrzennego w Polsce powoduje przede wszystkim wielomiliardowe straty finansowe, wiąże się też z kosztami społecznymi. Gminy płacą miliardy złotych za wykup terenów pod mieszkania dla liczby osób przekraczającej populację Polski.

    Mamy niesłychanie wadliwy system planowania przestrzennego. Przestrzeń jest wielką wartością ekonomiczną, społeczną, narodową i tak słabe planowanie, jakie mamy w Polsce, jest niespotykane w Europie – krytykuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Adam Kowalewski, architekt, przewodniczący rady nadzorczej Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej (FRDL). ‒ Prawie w każdej dziedzinie chaos przestrzenny generuje straty.

    Kowalewski podkreśla, że straty finansowe wynikające z nieprzemyślanego planowania przestrzennego w Polsce trudno podsumować. Wiadomo, że gminy mają zobowiązania związane z wykupem gruntów pod planowane drogi i że przekraczają one 120 mld zł. Nie wiadomo jednak, czy część z tych dróg kiedykolwiek powstanie. Z drugiej strony brakuje planowania dla przebiegu dróg krajowych i autostrad, co wymusiło stworzenie specustawy.

    Gminy zdecydowanie zbyt chaotycznie wykupują też grunty pod planowaną zabudowę mieszkaniową. Zgodnie z nimi w nowych domach mogłoby zamieszkać ponad 60 mln osób – o ponad połowę więcej niż wynosi cała populacja Polski. Szacunki na podstawie studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego mówią o mieszkaniach dla nawet ponad 200 mln osób.

    Pod zabudowę mieszkaniową przeznaczanych jest też wiele terenów, które znajdują się w lasach i na polach, z daleka od infrastruktury drogowej i socjalnej. To właśnie temu zjawisku ma zapobiegać nowy kodeks urbanistyczno-budowlany, nad którym trwają prace w Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego przy Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju.

    Kodeks powiąże planowanie w gminie z jej możliwościami i realnymi potrzebami. Wprowadzi on zasadę powszechnie stosowaną na świecie, że wchodzi się na tereny nowe, czyli leśne, rolne, wtedy, kiedy obszar zurbanizowany nie ma już rezerw. U nas na odwrót w środku miast mamy mnóstwo wolnego terenu uzbrojonego, z drogami, ale tam się nie wchodzi, skoro można budować w polu i tu taniej kupić grunt – mówi Kowalewski.

    Nowe przepisy mają być elastyczne i pozwolić na budowę np. elementów gospodarstwa rolnego na wsi. Kowalewski dodaje, że powinna temu towarzyszyć zmiana systemu podatkowego, dzięki której budowa w miastach byłaby bardziej opłacalna.

    Obecna sytuacja, jak podkreśla Kowalewski, prowadzi do rozpraszania zabudowy mieszkaniowej. To generuje koszty ‒ same tylko konsekwencje finansowe dojazdów, według raportu FRDL, przekraczają 26 mld zł rocznie, a do tego dochodzi koszt straconych ponad 600 mld godzin. Niekontrolowana urbanizacja zwiększa też ryzyko związane m.in. z katastrofami naturalnymi. FRDL przypomina, że powódź w 2010 r. kosztowała 12 mld zł.

    Badania wykazują, że rozproszona zabudowa, biorąc pod uwagę koszty infrastruktury, czasu straconego na dojazdy do pracy, koszty przesyłu i wszystkie elementy, których miasto potrzebuje do funkcjonowania, jest o 30-40 proc. droższa. To są koszmarne sumy – podkreśla Kowalewski. ‒ Planowanie przestrzenne jest w sensie prawnym bardzo źle opracowane i na tym polega jego słabość. Ono nie daje ani władzom centralnym, ani gminom możliwości dobrego zarządzania przestrzenią.

    Dodaje, że gminy coraz częściej uchwalają własne plany zagospodarowania przestrzennego, ale są one nieprzemyślane i nieskoordynowane. Takiego problemu nie ma np. w Anglii i innych krajach zachodnich, gdzie władze mają dużo większe możliwości wpływania na inwestorów i racjonalnego zarządzania przestrzenią publiczną.

    FRDL wystosowała na początku lipca list do premiera Donalda Tuska, w którym zaapelowała o zmianę obecnej sytuacji związanej z brakiem odpowiedniego planowania przestrzennego. Pod dokumentem, poza przedstawicielami fundacji, podpisali się m.in. Andrzej Arendarski (KIG), Henryka Bochniarz (Konfederacja Lewiatan), Henryk Domański (PAN), Hubert Izdebski (UW) i Jerzy Stępień (były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego).

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Konkurs Polskie Branży PR

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Prawo

    Samorządy walczą o ustawę metropolitalną. Powstanie metropolii oznacza dodatkowe środki m.in. na walkę z wykluczeniem transportowym

    O uzyskanie statusu metropolii od lat walczą m.in. Trójmiasto, Łódź czy Warszawa. Teraz miasta łączą siły i dyskutują o jednym wspólnym projekcie ustawy metropolitalnej. Choć każdy ośrodek ma inną specyfikę, wszystkie liczą, że odpowiednie przepisy na temat współpracy największych miast z okolicznymi gminami przyniosą wiele korzyści. Jednym z kluczowych obszarów, który może na tym zyskać, jest transport publiczny. Powstanie metropolii oznaczałoby dodatkowe środki na walkę z wykluczeniem komunikacyjnym w małych miejscowościach.

    Handel

    Europejskie sklepy internetowe skarżą się na nieuczciwą konkurencję z Chin. Apelują o lepszy nadzór nad rynkiem

    Chińskie platformy marketplace podbijają europejski rynek e-commerce, a liczba ich klientów w Europie szybko rośnie – w 2023 roku w państwach UE oraz w Wielkiej Brytanii udział konsumentów, którzy dokonali zakupów w handlu elektronicznym od chińskich sprzedawców, wynosił 40 proc. lub więcej. Działalność chińskich sprzedawców wywołuje jednak szereg zarzutów, dotyczących m.in. sposobu i zakresu zbierania danych osobowych oraz ich późniejszego wykorzystywania, bezpieczeństwa produktów sprzedawanych europejskim konsumentom, sposobu ich reklamowania oraz nieuczciwych metod konkurencji, które szkodzą firmom działającym na terenie Unii. Te podkreślają, że nie boją się konkurencji z Azji, ale apelują do regulatorów o lepszą egzekucję przepisów, które powinny obowiązywać wszystkich graczy na rynku.

    Problemy społeczne

    Ukraińcy mają podobne problemy związane z ochroną zdrowia, co Polacy. Problemem jest długi czas oczekiwania na wizytę i wysokie koszty leków

    Długi czas oczekiwania, wysokie koszty leczenia i zakupu leków – to największe bariery w dostępie do opieki zdrowotnej, z jakimi mierzą się uchodźcy z Ukrainy w Polsce – wynika z raportu GUS i WHO. – Problemy stają się coraz bardziej podobne do tych charakterystycznych dla całego systemu ochrony zdrowia. Mniej mają charakter nagły, który był charakterystyczny dla okresu tuż po wybuchu wojny – wskazuje dr Dominik Rozkrut, prezes Głównego Urzędu Statystycznego. Większość przypadków, z powodu których Ukraińcy potrzebują pomocy lekarza, to ostre schorzenia. Co czwarty leczy się z powodu choroby przewlekłej. Wyzwaniem pozostają szczepienia ukraińskich dzieci: wskaźnik wyszczepienia rośnie, ale jest poniżej poziomu wśród polskich dzieci.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.