Newsy

Coraz więcej Europejczyków ogranicza spożycie mięsa na rzecz produktów roślinnych. Większe wsparcie ze strony rządów i legislacji mogłoby zwiększyć ich popularność

2024-05-06  |  06:15

Ponad połowa Europejczyków jedzących mięso aktywnie ogranicza jego roczne spożycie. Niemal 30 proc. co najmniej raz w tygodniu spożywa przynajmniej jedną roślinną alternatywę mięsa lub nabiału – wynika z badania ProVeg. Zmiana nawyków konsumenckich napędza branżę produktów roślinnych, ale wspomogłyby ją także zmiany systemowe, m.in. szersze dofinansowanie produkcji roślinnej kosztem mięsnej czy obniżenie podatku na żywność o niskim śladzie środowiskowym.

– Od strony systemowej można wspierać większe spożycie produktów roślinnych na wiele różnych sposobów, zarówno na poziomie unijnym, jak i na poziomie rozporządzeń krajowych. Pierwsza kwestia to są rozporządzenia unijne i tutaj faktycznie kwestia dofinansowania dla branży mięsnej lub roślinnej może mieć duże znaczenie np. w perspektywie wspólnej polityki rolnej na najbliższe lata – mówi agencji Newseria Biznes Marcin Tischner, public affairs coordinator w ProVeg.

Z danych FAO wynika, że w latach 2013–2018 światowe wsparcie dla żywności i rolnictwa wynosiło średnio niemal 630 mld dol. rocznie. Około 70 proc. wsparcia skierowane było do rolników indywidualnie poprzez politykę handlową i rynkową oraz dotacje fiskalne w dużej mierze powiązane z produkcją. Z badania opublikowanego w „Nature Food” wynika jednak, że tylko w 2013 roku ponad 80 proc. środków publicznych przekazanych rolnikom w ramach wspólnej polityki rolnej UE (WPR) przeznaczono na produkty zwierzęce.

– Jeśli w tym momencie dużo środków trafia do branży mięsnej, to nie możemy się dziwić, że spożycie mięsa pozostaje na wysokim poziomie. Większe wsparcie dla lokalnych produktów roślinnych, takich jak warzywa, owoce, strączki, orzechy, jest czymś, co naprawdę stymulowałoby spożycie z kolei tego typu produktów – przekonuje ekspert ProVeg.

Niedawna analiza przeprowadzona przez Stanford Woods Institute for the Environment wykazała, że ​​w UE rolnicy hodujący zwierzęta w UE otrzymali 1200 razy więcej środków publicznych niż grupy zajmujące się żywnością pochodzenia roślinnego, a w USA – 800 razy więcej.

– To kwestia tego, jakiego rodzaju produkty są promowane, ewentualnego możliwego wprowadzenia opłat środowiskowych związanych ze śladem środowiskowym danego produktu. Ten ślad dla mięsa czerwonego jest dużo wyższy niż dla warzyw i owoców – zauważa Marcin Tischner.

Już 62 proc. Europejczyków opowiada się za zwolnieniem z podatku produktów spożywczych, które wspierają kwestie środowiskowe i zdrowotne. Również wśród polskich konsumentów ten pomysł cieszył się dużym poparciem.

– Pod tym hasłem kryją się warzywa, owoce, strączki, orzechy. Wiadomo, że im niższa cena, tym większe zainteresowanie, większy popyt. Więc faktycznie wydaje się to dosyć proste, fiskalne narzędzie, które mogłoby wspomóc dobre nawyki żywieniowe – ocenia ekspert. – Również na poziomie krajowym jest dużo rzeczy do zrobienia. To np. kwestia dostępności posiłków roślinnych w szkołach, przedszkolach, instytucjach publicznych, wszelkich stołówkach publicznych typu szpitale, urzędy. To na pewno mocno by wpłynęło na poprawę naszych nawyków żywieniowych, na wzrost konsumpcji warzyw, strączków, owoców. Sporo się już w tym momencie dzieje w Polsce, sporo się o tym mówi, czekamy na konkretne rozporządzenia.

Choć 46 proc. Europejczyków deklaruje wzrost zaufania do roślinnych alternatyw w porównaniu do sytuacji sprzed dwóch lat, to wciąż jedną z głównych barier w częstszym spożyciu produktów roślinnych jest ich cena i dostępność. Ponad połowa badanych Polaków wskazuje, że produkty roślinne są zbyt drogie.

– W momencie, w którym dojdziemy do  sytuacji, jaką obserwujemy np. w Niemczech, Belgii czy Holandii, że cena produktów roślinnych jest na tym samym poziomie, co produktów odzwierzęcych, może się okazać, że na te produkty odblokuje się zupełnie nowe grono konsumentów. Tak że na pewno kwestia ceny, skalowalności będzie odgrywała istotne znaczenie i jest dużą szansą na rozwój rynku – podkreśla Marcin Tischner. – Branżę produktów roślinnych czeka na pewno ważny rok, ponieważ musi odbudować zainteresowanie, pokazać na nowo wartości i korzyści związane ze spożywaniem ich produktów.

Jak podkreśla, jedną z korzyści z rozwoju tego sektora, o której mówi się coraz więcej, jest kwestia bezpieczeństwa żywnościowego.

– Gorąco zachęcamy i apelujemy, żeby w większym stopniu zainteresować się tym sektorem, wspierać rozwój, innowacje w tej branży, ponieważ opieranie naszego systemu żywnościowego na kilku źródłach produktów odzwierzęcych typu drób, wieprzowina, wołowina, bez alternatywy na wypadek chociażby wystąpienia masowej choroby, typu ptasia grypa, ASF czy świńska grypa, może sprawić, że nasz system żywnościowy będzie niestabilny. Dobrze rozwinięty sektor produktów roślinnych może stanowić alternatywę o niższym śladzie środowiskowym i z wieloma korzyściami też zdrowotnymi dla konsumentów – mówi przedstawiciel ProVeg.

Zagrożeniem dla rozwoju branży może być wprowadzenie zakazu stosowania mięsnych nazw do roślinnych zamienników, które rozważa coraz więcej krajów unijnych. We Francji przyjęto już takie przepisy – od maja miało być zakazane używanie takich określeń jak stek, kiełbasa czy szynka w stosunku do produktów zawierających tylko białka roślinne. Jednak na razie, na wniosek sądu, rozporządzenie to zostało zawieszone. Prace nad podobnymi zapisami trwają też m.in. w Czechach, Rumunii czy Słowacji. Również w Polsce do ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego trafiło pismo podpisane przez kilkanaście organizacji rolniczych na temat projektu rozporządzenia w sprawie znakowania poszczególnych rodzajów środków spożywczych. Podobny wniosek był rozpatrywany jeszcze w poprzedniej kadencji MRiRW.

– Producenci żywności roślinnej na pewno muszą śledzić to, co się dzieje w kwestii możliwych rozporządzeń i zmian prawnych. W grudniu zeszłego roku znienacka wskoczył temat możliwego wprowadzenia obostrzeń dla roślinnych zamienników mięsa, który dotyczyłby czterech różnych nazw mięsnych. Widzimy, że dyskusje nad tym pomysłem trwają, nie wiemy, kiedy, w jakim stopniu, w jakim zakresie, jakich produktów będą one dotyczyć, natomiast jest to na pewno temat wart monitorowania – zauważa Marcin Tischner.

Jak podkreśla, branża monitoruje także przepisy związane z tzw. greenwashingiem i oznaczeniami środowiskowymi (tzw. green claims).  Jak wskazuje PwC, powołując się na badania Komisji Europejskiej, ponad 53 proc. zbadanych oświadczeń było niejasnych, wprowadzających w błąd lub bezpodstawnych, a 40 proc. całkowicie nieuzasadnionych.

– Chodzi o określenia typu: produkt przyjazny klimatowi, neutralny dla klimatu, które będą pod lupą urzędów. Faktycznie jeśli producent chce używać jakichkolwiek ekooznaczeń na swoim produkcie, będzie musiał mieć do tego solidne dane, które będą musiały być po prostu zgodne z prawdą. Nie każdy produkt będzie mógł być nazywany eko czy bio – wskazuje ekspert.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Konsument

Gminy obawiają się wysokich kar za nieosiągnięcie poziomów recyklingu odpadów. Apelują o szybkie wprowadzenie zasady „zanieczyszczający płaci”

Polska jest ostatnim krajem Unii Europejskiej, który nie wdrożył jeszcze systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). W efekcie koszty zagospodarowania odpadów opakowaniowych obecnie ponoszą głównie mieszkańcy, a odpowiedzialność organizacyjną – gminy. To na nich spoczywa też obowiązek osiągania określonych prawem poziomów odpadów poddanych recyklingowi. W tym roku wiele z gmin może mieć z tym problem, a to oznacza groźbę kar. Wprowadzenie systemu kaucyjnego bez wcześniejszego albo równoległego wprowadzenia ROP może oznaczać dalsze problemy gmin. – Konieczne jest uszczelnienie systemu – podkreśla Olga Goitowska z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.

Prawo

Cudzoziemcy odgrywają coraz większą rolę na polskim rynku pracy. Firmy wciąż obawiają się skomplikowanych i długotrwałych procedur

Liczba pracowników z zagranicy zarejestrowanych w ZUS-ie w ciągu ostatniej dekady wzrosła kilkukrotnie. Zdecydowanie szybciej przybywa w tej grupie obywateli spoza Unii Europejskiej, nie tylko z Ukrainy, Białorusi i Kaukazu, ale też z Azji Południowo-Wschodniej, Afryki czy Ameryki Południowej. W przyszłości potrzeba zatrudniania obcokrajowców będzie coraz większa ze względu na kurczącą się liczbę osób w wieku produkcyjnym. Dlatego firmy podkreślają potrzebę uproszczenia procedur dopuszczających pracowników z krajów trzecich i skrócenia czasu ich procedowania.

Transport

Warszawa pracuje nad rewolucją biletową. Nowy system pozwoli płacić tylko za faktyczny czas podróży lub przejechane kilometry

W stolicy trwają prace nad nowym systemem biletowym. Zamiast karty miejskiej, na której kodowane są wszystkie dane, powstanie centralne konto pasażera, dostępne z komputera i aplikacji mobilnej. Zniknie konieczność skanowania kodów QR w pojazdach, a wprowadzony ma zostać nowy system naliczania opłat za przejazd, wzorowany na obowiązującym m.in. w Londynie.  – Zależy nam, żeby pasażer nie zastanawiał się, jaki bilet kupić, a podróż jego była rozliczana optymalnie, bo o to tu głównie chodzi – przekonuje Agnieszka Siekierska-Otłowska, dyrektorka Pionu Handlowego ZTM w Warszawie.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.