Mówi: | Mateusz Laska |
Funkcja: | wiceprezes |
Firma: | Bidcar.pl |
Na rynku używanych samochodów wciąż się utrzymuje duży popyt. Spadki cen są możliwe, ale niewielkie
Utrzymujący się duży popyt przy ograniczonej podaży aut używanych napędzał wzrost ich cen przez ostatnie miesiące. Na coraz wyższe ceny ofertowe wpływało też sztuczne pompowanie cen praktykowane przez część sprzedawców. W ostatnich tygodniach widać już jednak pewną stabilizację, a w ocenie ekspertów Bidcar.pl kolejne dwa kwartały mogą przynieść nawet delikatne spadki wraz z rosnącą liczbą ofert sprzedaży. Na duże obniżki cen nie ma jednak co liczyć. Wysoka inflacja, która drenuje portfele Polaków, ma bowiem odzwierciedlenie także na rynku używanych pojazdów. Już widać spadek zainteresowania najdroższymi autami.
– Sytuacja na rynku samochodów używanych od dłuższego czasu jest bardzo dynamiczna. Obserwujemy zwiększający się popyt przy ograniczonej podaży i znaczący wzrost cen. W tej chwili sytuacja powoli zaczyna się normować i rynek samochodów używanych stopuje, natomiast to jest perspektywa dłuższego czasu – mówi agencji Newseria Biznes Mateusz Laska, wiceprezes Bidcar.pl, internetowej platformy aukcyjnej samochodów używanych dla klientów indywidualnych.
Tym, co w dalszym ciągu ma największy wpływ na rynek używanych samochodów, są zaburzenia w łańcuchach dostaw półprzewodników niezbędnych do produkcji nowych aut. Wywołała je już pandemia COVID-19, a pogłębił wybuch wojny w Ukrainie, gdzie mieści się wiele dużych fabryk komponentów. W efekcie czas oczekiwania na nowy samochód znacząco się wydłużył i obecnie wynosi nawet rok. W tej sytuacji część kupujących, którzy potrzebują samochodu na już, decyduje się na kupno używanego pojazdu, co napędza popyt.
– Inni decydują się zaczekać na nowy samochód i nie sprzedają dotychczasowego, co przekłada się na mniejszą dostępność samochodów z rynku wtórnego – mówi Mateusz Laska. – Nie tylko w naszym kraju jest taka sytuacja, że tych samochodów jest coraz mniej. Dane statystyczne, które są udostępniane przez Instytut SAMAR, wskazują, że przez 11 miesięcy bieżącego roku sprowadziliśmy około 717 tys. samochodów używanych. Odnosząc się do analogicznego okresu rok wcześniej, jest to aż o 17 proc. mniej.
Mniejsza podaż aut używanych na rynku to również pośredni efekt wojny w Ukrainie.
– I nie chodzi tutaj o osoby, które znalazły w Polsce spokojne miejsce i kupują samochody na własny użytek. W II kwartale tego roku władze Ukrainy ograniczyły cło, akcyzę i VAT na samochody sprowadzane do tego kraju. To spowodowało, że w krótkim okresie na Ukrainę wyjechało około 240 tys. samochodów. Dla zobrazowania to mniej więcej tak, jakby w krótkim czasie zniknęły wszystkie ogłoszenia z najbardziej poczytnego portalu ogłoszeniowego – mówi wiceprezes Bidcar.pl.
Znaczącym czynnikiem, który napędza popyt na rynku używanych samochodów, jest sytuacja gospodarcza, a więc inflacja, wysokie stopy procentowe i niższa zdolność kredytowa Polaków, którzy szukają oszczędności w obawie przed kryzysem i rosnącymi kosztami. W efekcie wielu z nich woli wybrać dostępny od ręki i dużo tańszy samochód z rynku wtórnego zamiast nowego modelu.
– Widzimy już, że popyt na samochody drogie, o wartości między 100 a 150 tys. zł, znacząco spada. To m.in. efekt niższej zdolności kredytowej Polaków, bo badania transakcyjne na naszych platformach aukcyjnych jednoznacznie pokazują, że przy zakupie takich drogich samochodów kupujący posiłkują się kredytem lub leasingiem. Natomiast w tej chwili rosnące stopy procentowe powodują, że na te drogie samochody po prostu ich nie stać i nabywcy kierują się w stronę samochodów o niższej wartości – wyjaśnia Mateusza Laska.
Z raportu Bidcar „Rynek samochodów używanych w Polsce” wynika, że to właśnie ceny skłaniają Polaków do rynku wtórnego. Największa grupa, 42 proc. badanych, zapłaciła za samochód między 10 a 29 tys. zł, co czwarty kupił auto do 10 tys. zł, podobny odsetek zdecydował się na droższy egzemplarz z przedziału 30–49 tys. zł. Tylko co 10. kupujący wydał więcej niż 50 tys. zł, a co 100. – ponad 100 tys. zł.
Wiceprezes Bidcar.pl prognozuje, że w kolejnych miesiącach sytuacja podażowa na rynku może się trochę zmieniać, a pierwsze dwa kwartały 2023 roku przyniosą pewien spadek cen używanych aut.
– Możemy takie wnioski wysnuć m.in. z faktu, że na portalach ogłoszeniowych pojawiają się coraz to nowe ogłoszenia dotyczące sprzedaży samochodów z rynku wtórnego. Przywrócenie nominalnej stawki 23 proc. VAT na paliwa i wzrost cen surowców energetycznych spowodują, że ci najmniej zamożni będą się pozbywali samochodów, więc zwiększy się podaż i ceny pójdą w dół. Nowy rok to również nowy rocznik dla samochodów. Auta dwuletnie staną się trzyletnimi, trzyletnie staną się czteroletnimi, co również będzie miało odzwierciedlenie w spadku wartości każdego egzemplarza – mówi Mateusz Laska. – Natomiast nie liczyłbym na drastyczne zmiany cen. Trzeba pamiętać o czynnikach, które będą ciągnęły te ceny do góry, czyli przede wszystkim o inflacji.
Spadki cen są hamowane także przez obserwowane w ostatnich miesiącach sztuczne pompowanie wartości wystawianych pojazdów, co wyraźnie widać na portalach ogłoszeniowych.
– Część handlarzy, wystawiając samochód na sprzedaż, od razu wystawia go za wygórowaną cenę, która w żaden sposób nie koreluje z jego rynkową wartością. Z badań wynika, że przysłowiowy Kowalski przy ustalaniu wartości swojego samochodu kieruje się na ogół podobnymi ogłoszeniami na portalach ogłoszeniowych. Tak więc on – widząc te ceny w ogłoszeniach – również plasuje swój samochód w górnej półce i już na starcie przeszacowuje jego wartość. To błędne koło wciąż napędza wzrost cen samochodów używanych – mówi wiceprezes Bidcar.pl. – Wchodząc dzisiaj na portale ogłoszeniowe, mamy tam karuzelę życzeń. Każdy sobie wystawia samochód w dowolnej wartości, która zazwyczaj nijak ma się do rzeczywistej wartości rynkowej konkretnego egzemplarza przy uwzględnieniu jego stanu technicznego i historii szkodowej.
Czytaj także
- 2025-04-11: Czeski ubezpieczyciel wchodzi na polski rynek. Oferował będzie na początek ubezpieczenia komunikacyjne
- 2025-04-04: W drugiej połowie roku do sprzedaży trafi najinteligentniejszy Mercedes. W pełni elektryczny CLA jest krokiem do całkowitej dekarbonizacji produkcji
- 2025-04-11: Niektóre państwa członkowskie mają dużą skłonność do nadregulacji prawa unijnego. Bariery wewnątrz Unii mają efekt podobny do wysokich ceł
- 2025-03-31: W cyfrowym świecie spada umiejętność koncentracji. Uważność można ćwiczyć od najmłodszych lat
- 2025-03-12: Coraz lepsze perspektywy dla branży fitness. Sieć Xtreme Fitness Gyms zapowiada rozwój również poza Polską
- 2025-03-21: Zakup używanego samochodu może być stresujący. Mimo profesjonalizacji rynku wciąż zdarzają się oszustwa
- 2025-03-26: Złoto przebiło barierę 3 tys. dol. za uncję. Sytuacja na świecie wskazuje na dalsze wzrosty cen
- 2025-03-03: Rusza nowy sezon rowerów publicznych. Na ten element zrównoważonej mobilności stawia coraz więcej polskich miast [DEPESZA]
- 2025-03-18: Model przewagi gospodarczej polskich firm oparty na taniej sile roboczej się wyczerpuje. Pora na konkurowanie marką i innowacją
- 2025-02-24: Dwie trzecie wypadków na kolei jest z udziałem pieszych i kierowców. UTK planuje monitoring problematycznych przejazdów
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Medycyna

Komisja Europejska pracuje nad nową dyrektywą tytoniową. Papierosy w Polsce mogą znacznie podrożeć
W Brukseli trwa dyskusja nad zmianami w unijnej dyrektywie tytoniowej. Minimalna stawka akcyzy na paczkę papierosów w UE może wzrosnąć nawet dwukrotnie: z 1,8 euro do 3,6 euro. Doprowadziłoby to do wyrównania cen papierosów pomiędzy państwami UE. Wzrost cen byłby najbardziej dotkliwy dla palaczy z tych państw, które przystąpiły do UE w 2004 roku, w tym Polski, z uwagi na znacznie niższy udział akcyzy w cenie paczki papierosów niż nowe minima unijne. Nad Wisłą paczka papierosów mogłaby kosztować nawet ok. 40 zł. Nowa dyrektywa tytoniowa może zostać otwarta już podczas duńskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.
Regionalne – Wielkopolskie
Brakuje decyzji KOWR o przyszłości dzierżawionej ziemi rolnej. To zagrożenie dla polskiego rolnictwa i zatrudnionych w nim pracowników

Brak wiążących decyzji urzędników KOWR w podejmowaniu decyzji dotyczących losów gruntów zdawanych do Zasobów Skarbu Państwa może oznaczać likwidację strategicznej infrastruktury. Demontaż obiektów rolniczych i grupowe zwolnienia stanowią zaś zagrożenie dla polskiego rolnictwa. Pracownicy Top Farms, którzy protestowali przed siedzibą KOWR w Poznaniu, alarmują, że dalsza zwłoka w podejmowaniu decyzji administracyjnych doprowadzi do zwiększenia zależności od zagranicznych dostawców.
Problemy społeczne
Sztuczna inteligencja napędza innowacje, ale pochłania ogromne ilości prądu. Rośnie potrzeba bardziej energooszczędnych rozwiązań

Trenowanie dużych modeli językowych, takich jak ChatGPT, wymaga ogromnych zasobów obliczeniowych, co przekłada się na znaczące zużycie energii, porównywalne z roczną konsumpcją małych państw. Eksperci podkreślają, że konieczne jest projektowanie bardziej energooszczędnych algorytmów i systemów, które ograniczą ślad węglowy AI. Jednocześnie sztuczna inteligencja może też wspierać działania na rzecz klimatu, pomagając w optymalizacji zużycia energii i efektywniejszym zarządzaniu zasobami.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.