Mówi: | dr inż. Benedykt Hac |
Funkcja: | kierownik Zakładu Oceanografii Operacyjnej |
Firma: | Instytut Morski w Gdańsku |
Trotyl i broń chemiczna na dnie Bałtyku. Sztuczna inteligencja pomoże naukowcom oszacować zagrożenie
Naukowcy szacują, że na dnie Bałtyku zalega od 50 do 100 tys. ton broni chemicznej i jeszcze więcej toksycznej broni konwencjonalnej. Znajdują się we wrakach z okresu II wojny światowej albo zostały zatopione po jej zakończeniu. Według NIK tylko w Zatoce Gdańskiej zidentyfikowano dotąd około 100 takich okrętów. Naukowcy z Polski i kilku innych państw, m.in. Niemiec, Szwecji, Finlandii i Litwy prowadzą współfinansowany ze środków europejskich projekt Daimon, który pozwoli oszacować związane z tym ryzyko. Od września pomoże im w tym sztuczna inteligencja, która ułatwi podejmowanie decyzji, np. o wyłączeniu danego rejonu z inwestycji czy rybołówstwa z uwagi na podwyższone ryzyko skażenia.
– Jest kilka rodzajów zagrożeń chemicznych na dnie Bałtyku. Powszechnie mówi się o broni chemicznej i ona rzeczywiście jest – wiemy gdzie i znamy dokładne miejsca. Przy czym wpływ tej broni chemicznej na środowisko w tej chwili jest ograniczony, ona jest dziś po części zagłębiona w dnie. Jeżeli jest, to raczej wpływ lokalny. Natomiast niewiele mówi się o zagrożeniach ze strony broni konwencjonalnej. Na przykład w Niemczech, niedaleko wejścia do fiordu Kiel, jest składowisko po II wojnie światowej, gdzie są tysiące ton broni wyelaborowanej trotylem – mówi dr inż. Benedykt Hac, kierownik Zakładu Oceanografii Operacyjnej Instytutu Morskiego w Gdańsku.
Jak podkreśla, trotyl w kontakcie z wodą powoduje wydzielanie substancji trujących, które są przez prądy roznoszone wzdłuż brzegu i absorbowane w łańcuchu troficznym przez organizmy morskie. W ten sposób mogą się przedostawać wprost do ludzkiego układu pokarmowego.
Naukowcy szacują, że na dnie Bałtyku zalega od 50 do 100 tys. ton broni chemicznej i jeszcze więcej, bo nawet do 500 tys. ton toksycznej broni konwencjonalnej. Znajdują się we wrakach z okresu II wojny światowej albo zostały zatopione po jej zakończeniu (ponieważ był to najtańszy sposób utylizacji). Broń i amunicja były zatapiane głównie w okolicy Głębi Gotlandzkiej i Głębi Bornholmskiej, ale część znajduje się również w Głębi Gdańskiej. Według Najwyższej Izby Kontroli na dnie Bałtyku zidentyfikowano dotąd ok. 300 wraków okrętów, w tym ok. 100 w Zatoce Gdańskiej.
– Badamy wraki pod kątem ich wpływu na środowisko, gromadzimy informacje o wszystkich takich obiektach, ponieważ one mogą zawierać nie tylko paliwo, lecz także szkodliwe ładunki czy chemikalia, które pod wpływem działania wody stają się aktywne i niebezpieczne dla środowiska – mówi dr inż. Benedykt Hac. – Ekonomicznie podnoszenie wraków jest nieuzasadnione, to są bardzo drogie operacje. Środowisko wodne wymaga specjalistycznych systemów, nurków, wielkich dźwigów itp. Takie operacje zdarzają się na świecie, natomiast w Polsce ich nie notujemy.
Największe zagrożenie stwarzają w tej chwili wraki statków Stuttgart, zatopionego na redzie w Gdyni, oraz Franken – oba pochodzące z okresu II wojny światowej. Z pierwszego już wydobywa się paliwo do Zatoki Puckiej. Drugi, znajdujący się w pobliżu Helu, z powodu korozji może się zapaść w każdej chwili i spowodować katastrofę ekologiczną. Szacuje się, że w jego zbiornikach znajduje się co najmniej 1,5 mln litrów mazutu i innych paliw.
Ponadto, jak podaje NIK, w rejonie Głębi Gdańskiej może spoczywać na dnie co najmniej kilkadziesiąt ton amunicji i bojowych środków trujących (BŚT), w tym jeden z najgroźniejszych – iperyt siarkowy. Od czasów wojny już kilkakrotnie doszło do poparzenia nim rybaków i plażowiczów. Ostatni przypadek skażenia bronią chemiczną z okresu II wojny światowej miał miejsce w 2012 roku, kiedy na plaży między Ustką a Łebą znaleziono grudki fosforu białego, a skażeniu uległo 13 km wybrzeża. Wcześniej, w 1997 roku, niedaleko Władysławowa rybacy znaleźli w sieciach bombę iperytową, a ośmiu z nich zostało poważnie poparzonych.
Według szacunków zawartych w Krajowym Planie Zarządzania Kryzysowego uwolnienie zaledwie 1/6 chemikaliów ze zbiorników zalegających na dnie zniszczyłoby życie w Bałtyku, a odbudowa ekosystemu zajęłaby co najmniej 100 lat. Broń i chemikalia zatopione na dnie nie są jednak tylko problemem tego akwenu, lecz także wielu innych w Europie. Przykładowo po II wojnie światowej Amerykanie zatopili również ogromne jej ilości w rejonie Hawajów.
Najwyższa Izba Kontroli ma zbadać, jak polskie służby monitorują i reagują zagrożenia ekologiczne, które wynikają z zatopionych na dnie Bałtyku toksycznych substancji. Polska i kilka innych państw, w tym m.in. Niemcy, Szwecja, Finlandia i Litwa, wspólnie prowadzą też współfinansowany ze środków europejskich projekt Daimon, który koordynuje Instytut Oceanologii PAN. Według naukowców zagrożenie stanowi kilka procent broni zalegającej w morzu, a projekt pozwoli zidentyfikować tą, którą trzeba się pilnie zająć, żeby uniknąć katastrofy ekologicznej.
We wrześniu tego roku projekt Daimon wszedł w nowy etap, którego głównym elementem jest sztuczna inteligencja. AI pomoże naukowcom w podejmowaniu decyzji, np. o wyłączeniu danego rejonu z inwestycji czy rybołówstwa z uwagi na podwyższone ryzyko skażenia. Z badań naukowców wynika, że najszybciej – za około 20 do 30 lat – skorodują pociski artyleryjskie, których na dnie Bałtyku zalega najwięcej.
Jak podaje IO PAN – wyciągnięcie wszystkich wraków i broni chemicznej z dna Bałtyku jest niemożliwe. Dlatego naukowcy chcą się skupić na najbardziej niebezpiecznej części amunicji. Pod wodą umieszcza się ją w specjalnych pojemnikach, a następnie niszczy w przygotowanych do tego instalacjach na lądzie. Na razie dwie takie znajdują się w Belgii i Niemczech, ale można je także montować na statkach.
– Innym zagrożeniem dla Bałtyku są także ładunki przewożone przez współcześnie pływające statki. Te muszą spełniać określone wymogi, raportować, jakiego rodzaju środki chemiczne przewożą i na ile są one są niebezpieczne, służy do tego specjalna skala – mówi dr inż. Benedykt Hac, kierownik Zakładu Oceanografii Operacyjnej Instytutu Morskiego w Gdańsku – Oczywiście tych zagrożeń nie jest aż tak wiele i one nie stwarzają wielkiego, bezpośredniego ryzyka, niemniej są istotne i trzeba mieć je na uwadze – podkreśla.
Czytaj także
- 2024-03-05: Zanieczyszczenie światłem zagrożeniem dla zdrowia ludzi i stanu środowiska. RPO chce wprowadzenia regulacji dotyczących korzystania ze sztucznego światła
- 2024-03-29: Michel Moran: Dorota Szelągowska jest dobrą i prawdziwą osobą, a coraz mniej prawdziwych ludzi na tym świecie. Jesteśmy przyjaciółmi, odkąd spotkaliśmy się w programie
- 2024-02-28: Polska chce zachęcić do testowania pojazdów autonomicznych na naszych drogach. Powstaje baza scenariuszy do takich testów
- 2024-02-20: Unijny akt o usługach cyfrowych obowiązuje od soboty. KE informuje o pierwszym wszczętym postępowaniu przeciwko TikTokowi
- 2024-02-14: Kwestie klimatyczne coraz bardziej obecne w strategiach firm. Część z nich wyprzedza nawet unijne regulacje
- 2024-02-27: Konsumenci kojarzą olej palmowy głównie z degradacją środowiska. Niewiele wiedzą o jego certyfikacji
- 2024-02-06: Ukraińscy medycy wojskowi na pierwszej linii frontu są narażeni na stres i wypalenie. Projekt Repower pomógł w regeneracji już ponad 300 takich osób
- 2024-02-14: Ukraińskie doświadczenia z frontu cenną lekcją dla polskiej służby zdrowia. Zmieniają podejście do zabezpieczenia medycznego w Polsce
- 2024-01-26: Ochrona danych osobowych na coraz wyższym poziomie. Zarówno świadomość, jak i przepisy wymagają jednak poprawy
- 2024-01-23: Małe i średnie firmy mogą dostać unijne dofinansowanie do ochrony własności intelektualnej. Polscy przedsiębiorcy wśród najbardziej zainteresowanych tym wsparciem w UE
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Infrastruktura
Zorganizowane grupy cyberprzestępcze sięgają po coraz bardziej zaawansowane narzędzia sztucznej inteligencji. Często celem ataków jest infrastruktura krytyczna
Rozwój cyberprzestępczości postępuje w kierunku budowania powiązań o charakterze mafijnym i wykorzystywania zaawansowanych technologicznie rozwiązań, po jakie sięgają służby specjalne. Coraz częściej służy do tego także sztuczna inteligencja, która przyniosła ze sobą szereg nowych zagrożeń. Choć w ślad za technologicznym zaawansowaniem cyberprzestępców rozwijają się też narzędzia zapobiegające atakom, to wciąż najsłabszym ogniwem jest człowiek. Atrakcyjnym celem ataków dla hakerów są jednostki publiczne, infrastruktura krytyczna i samorządy, również te małe, którym brakuje zasobów finansowych i kadrowych, by zapewnić wystarczającą ochronę.
Handel
Polacy jedzą coraz mniej jaj. Częściej sięgają po te z chowu alternatywnego, za które są skłonni zapłacić więcej
Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu kur niosek. Pochodzi z nich już co trzecie opakowanie jaj, choć nadal w klatkach żyje ponad 37 mln kur. Stopniowe zmiany w hodowli to skutek większej świadomości konsumentów, za którymi podąża branża HoReCa. Są oni gotowi nawet zapłacić więcej za jajka, które pochodzą z chowu nieklatkowego.
Problemy społeczne
Docenianie przez szefa jest równie ważne dla pracowników, co atrakcyjne wynagrodzenie i obowiązki. Kluczową rolę odgrywa komunikacja między liderem a zespołem
Niemal co czwarty pracownik chciałby, by jego przełożony częściej go doceniał. Blisko połowa jest gotowa odejść z pracy z powodu szefa, nawet mimo zadowolenia z firmy i zarobków – wynika z badania „Lider w oczach pracowników” zrealizowanego dla Pluxee. – Liderzy pełnią kluczową rolę w budowaniu zespołu – są też coraz lepsi w rozumieniu tego, że niezbędna jest wizja i cel, do którego można angażować ludzi – ocenia Monika Reszko, psycholożka biznesu.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.