Mówi: | Marek Wojnar |
Funkcja: | adwokat, partner zarządzający |
Firma: | act BSWW legal & tax |
Na razie brak rozstrzygnięć w sprawie rozszerzenia ustawy „lex deweloper”. Nowe przepisy miały ułatwić budowanie mieszkań na terenach po biurach i centrach handlowych
Specustawa mieszkaniowa, która miała być odpowiedzią na kryzys mieszkaniowy, do tej pory nie wpłynęła znacząco na wzrost liczby mieszkań. Dopiero teraz, po kilku latach jej obowiązywania, zarówno inwestorzy, jak i samorządy powoli zaczęły się do niej przekonywać. – W tej chwili znów jest o niej głośno z powodu tzw. ustawy deregulacyjnej, która jest procedowana w Sejmie i w zamyśle ma rozszerzyć zastosowanie „lex deweloper” zgodnie z trendem zielonych miast – mówi adwokat Marek Wojnar. Zmiany zakładają, że inwestycje mieszkaniowe będą mogły powstawać szybciej i sprawniej nie tylko na terenach poprzemysłowych, lecz także na gruntach po centrach handlowych i biurowcach. Przyszłość projektowanych zmian stoi jednak pod znakiem zapytania po tym, gdy Senat odrzucił w całości ustawę deregulacyjną.
Przyjęta w 2018 roku specustawa mieszkaniowa, potocznie nazywana „lex deweloper”, miała z założenia ułatwić pozyskiwanie terenów pod zabudowę i usprawnić proces wydawania decyzji administracyjnych, aby przyspieszyć rozwój inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji im towarzyszących, takich jak m.in. drogi publiczne, obiekty kulturalne, przedszkola czy szkoły.
– Ustawa „lex deweloper” w założeniach rządu miała być sposobem na zminimalizowanie w Polsce kryzysu mieszkaniowego, przełamywanie barier administracyjnych w procesie inwestycyjnym. Cechowały ją trzy elementy: po pierwsze – konieczność uzgodnienia planu inwestycji z radą gminy, po drugie – dość szczególny pomysł, jakim jest inwestycja towarzysząca, czyli koncepcja, za pomocą której inwestor powinien przekonać radę gminy do realizacji swojego pomysłu, i po trzecie – i chyba najważniejsze – ta ustawa pozwalała przełamywać bariery w postaci dość sztywnych planów zagospodarowania przestrzennego – mówi agencji Newseria Biznes Marek Wojnar, adwokat i partner zarządzający w kancelarii act BSWW legal & tax.
Realizacja inwestycji mieszkaniowej powinna być zgodna z postanowieniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Tworzenie MPZP to jednak żmudny proces, który potrafi ciągnąć się latami. Dlatego też największą zmianą wprowadzoną w „lex deweloper” była możliwość zrealizowania takiej inwestycji niezależnie od ustaleń MPZP bądź w przypadku jego braku – pod warunkiem jednak, że nie jest ona sprzeczna ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. Ustawodawca przewidział też istotny wyjątek, tzn. inwestycja może być niezgodna ze studium, o ile jest realizowana na terenach poprzemysłowych, powojskowych, kolejowych, pocztowych. Słowem: na terenach zdegradowanych, możliwych do zrewitalizowania.
– Możliwość realizacji inwestycji niezależnie od MPZP była wielkim atutem, ale jednocześnie okazała się też wielką słabością tej ustawy, ponieważ wzbudziło to obawy o rozwój patodeweloperki, stawianie inwestycji w miejscach do tego nieprzeznaczonych, inwestycji niepodobających się sąsiadom i ludziom dookoła – mówi adwokat.
Nowe przepisy wzbudziły niechęć samorządów, zwłaszcza dużych miast. Wiele gmin zdecydowało się na przyjęcie uchwał o lokalnych standardach lokalizacyjnych dla inwestycji mieszkaniowych, żeby nałożyć na deweloperów bardziej rygorystyczne wymagania aniżeli te zawarte w specustawie mieszkaniowej.
– To spowodowało, że w niektórych lokalizacjach ta ustawa w zasadzie przestała działać, np. w Krakowie w ogóle nie było takich projektów. Niektóre z nich budziły też protesty i sprzeciw sąsiadów – znane są dwa takie przykłady inwestycji w Łodzi, które zostały zastopowane właśnie z tego powodu. Jednym słowem: to, co miało stanowić o sile tej ustawy, jednocześnie budziło obawy i w efekcie spowodowało, że ma ona zastosowanie w dość ograniczonym stopniu – mówi Marek Wojnar.
Dlatego specustawa mieszkaniowa jak dotąd nie wpłynęła znacząco na przyspieszenie takich inwestycji. Dopiero teraz, po kilku latach jej obowiązywania, zarówno inwestorzy, jak i samorządy zaczęły się do niej powoli przekonywać. „Lex deweloper” jest z założenia aktem tymczasowym, który w założeniu ma obowiązywać przez 10 lat i wygaśnie z końcem grudnia 2028 roku.
– „Lex deweloper” zyskuje na znaczeniu i budzi coraz większe zainteresowanie, a powód jest prosty – dość ograniczona podaż gruntów nadających się pod inwestycje mieszkaniowe. Dlatego deweloperzy w coraz większym stopniu próbują korzystać z dobrodziejstw tej ustawy. Znamy już pozytywnie zakończone procesy na południu Polski, w Katowicach, Chorzowie, gdzie rady gminy podjęły odpowiednie uchwały. Deweloper uzgodnił z radą gminy takie warunki, które przekonały radnych do tego, aby podjąć uchwałę, „przełamać” miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i stworzyć inwestycję mieszkaniową tam, gdzie – zgodnie z wcześniej obowiązującymi przepisami – taka inwestycja nie mogłaby powstać – mówi partner zarządzający w kancelarii act BSWW legal & tax.
W Chorzowie na mocy „lex deweloper” powstanie inwestycja mieszkaniowa w sąsiedztwie Parku Śląskiego, na zaniedbanym terenie po byłym Ośrodku Postępu Technicznego. Oprócz mieszkań będą tam również punkty usługowe, szkoła podstawowa, a także strefy zieleni. Z kolei w Katowicach radni zgodzili się niedawno na budowę osiedla mieszkaniowego na gruntach dawnej Huty Baildon przy ulicy Brackiej.
– Teraz o „lex deweloper” znowu jest głośno z powodu innej ustawy, która jest procedowana w Sejmie. To tzw. ustawa deregulacyjna, która ingeruje w wiele innych aktów prawnych pod hasłem zmniejszenia obciążeń administracyjnych. W zamyśle ma ona rozszerzyć zastosowanie „lex deweloper” zgodnie ze światowymi trendami, które dotyczą m.in. zielonych miast – wyjaśnia partner zarządzający w kancelarii ekspert.
W tzw. ustawie deregulacyjnej ustawodawca proponuje m.in. rozszerzenie „lex deweloper” tak, aby umożliwić realizację inwestycji mieszkaniowych – wbrew zapisom studium zagospodarowania – także na zdegradowanych terenach po centrach handlowych bądź kompleksach biurowych. W myśl nowych przepisów osiedla będzie można też stawiać na niezabudowanych działkach, które w studium są przeznaczone pod handel wielkopowierzchniowy. Ten pomysł podoba się zwłaszcza deweloperom, dla których jedną z największych bolączek jest w tej chwili brak gruntów pod zabudowę.
– To jest trend, który zaczął się w Londynie i Rotterdamie, gdzie zaczęto przerabiać centra handlowe na apartamenty mieszkaniowe. Ze względu na to, że zmienianie MPZP w takich miejscach jak np. warszawski „Mordor” idzie bardzo powoli, pomyślano o rozwiązaniu, które pozwoli w przyspieszonym trybie realizować inwestycje deweloperskie na terenach, które pozostały właśnie po centrach handlowych i starych biurowcach – mówi Marek Wojnar.
Jednocześnie tzw. ustawa deregulacyjna ma wprowadzić inne rozwiązanie, które jest mocno krytykowane przez rynek. Chodzi o minimalną liczbę miejsc parkingowych w inwestycji mieszkaniowej – ma ona wynosić co najmniej 1,5 miejsca parkingowego na jeden lokal.
– Takie kryterium jest powszechnie krytykowane, ponieważ nie jest zgodne z trendami proekologicznymi, które polegają na tym, że ograniczamy liczbę samochodów wjeżdżających do centrów miast. Stąd też naturalne jest raczej zmniejszanie liczby miejsc parkingowych – mówi Marek Wojnar. – Z drugiej strony trzeba pamiętać, że to minimum miejsc parkingowych spowoduje wzrost kosztów inwestycji. Według różnych wyliczeń będzie to pomiędzy 70 a 100 tys. zł w przeliczeniu na jedno mieszkanie, czyli dość sporo, uwzględniwszy to, że ustawa miała umożliwić tworzenie mieszkań dla grup społecznych o umiarkowanych dochodach. Tymczasem w tym trybie obronią się raczej inwestycje butikowe, a nie te bardziej powszechne, z większą liczbą mieszkań, adresowane właśnie do grup o umiarkowanych dochodach. Dlatego też trwa dyskusja, czy ta proponowana zmiana jest zasadna w świetle celów tej ustawy.
Przyszłość proponowanych zmian stoi jednak pod znakiem zapytania. 22 lutego br. Senat zagłosował bowiem za odrzuceniem w całości ustawy deregulacyjnej, która wprowadzała szereg istotnych zmian w wielu różnych obszarach, m.in. zmiany w podatku od spadku i darowizn. Kolejny etap to powrót do Sejmu, ale nie wiadomo, czy i kiedy to nastąpi.
Czytaj także
- 2024-09-26: W przyszłym roku spodziewana jest fala inwestycji ze środków UE. Prawo zamówień publicznych wymaga pewnych korekt
- 2024-09-25: Budowa CPK ma ruszyć w 2026 roku. Wyzwaniem będzie skumulowanie dużych inwestycji w jednym czasie
- 2024-09-26: Sejm pracuje nad nowelizacją ustawy o przetwarzaniu danych pasażera. Linie lotnicze liczą na uniknięcie miliardowych kar
- 2024-09-24: Lotniska regionalne z dużym wzrostem czarterów. Stały się motorem napędowym ruchu pasażerskiego
- 2024-09-13: Grupa PGE wciąż zwiększa wydatki na inwestycje. Po raz pierwszy przekroczyły 4,5 mld zł
- 2024-09-10: Rośnie ryzyko wzrostu skali bezdomności wśród uchodźców z Ukrainy. W najtrudniejszej sytuacji są osoby z niepełnosprawnościami czy Romowie
- 2024-09-25: Trwają prace nad strategią migracyjną Polski na lata 2025–2030. Eksperci apelują o duży nacisk na mieszkalnictwo
- 2024-09-06: Polska kolejny rok z rzędu boryka się z suszą. Problemy mają rolnicy w 13 województwach
- 2024-08-28: Polacy decydują się na coraz mniejsze domy i bez garaży. Wzrost kosztów budowy może wkrótce przyspieszyć
- 2024-08-26: Mimo wybudowania ponad miliona mieszkań w ciągu dekady warunki mieszkaniowe Polaków się nie poprawiają. Rządowe programy też nie przynoszą rezultatów
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Finanse
J. Lewandowski: Unijny budżet na lata 2028–2034 jest bardzo skromny, ale inwestycyjny. Oby komisarzowi ds. budżetu udało się go zwiększyć
Wciąż nie milkną echa po publikacji raportu byłego premiera Włoch i eksszefa Europejskiego Banku Centralnego dotyczącego konkurencyjności UE. Zdaniem byłego komisarza UE ds. budżetu Janusza Lewandowskiego jest to wyzwanie, ale i szansa dla zbliżającej się polskiej prezydencji w UE na zwiększenie środków na inwestycje w nowym budżecie UE na lata 2028–2034, zwłaszcza w obliczu nominowania Polaka Piotra Serafina na komisarza do spraw budżetowych.
Konsument
Z roku na rok rośnie odsetek Polaków segregujących odpady. Nie zawsze jednak robią to prawidłowo [DEPESZA]
Już 97 proc. Polaków deklaruje, że segreguje odpady – wynika z badania SW Research na zlecenie Fundacji ProKarton. To o 5 pkt proc. więcej niż w 2023 roku. Rośnie również świadomość dotycząca recyklingu kartonów do płynnej żywności, a 58 proc. osób deklaruje, że prawidłowo wyrzuca je do żółtego pojemnika. Wciąż jednak pojawiają się wątpliwości co do tego, jak segregować poszczególne odpady do konkretnych pojemników. – Frakcje z poszczególnych pojemników są niekiedy zanieczyszczone innymi odpadami, co utrudnia proces sortowania i obniża jakość surowca do recyklingu – ocenia Łukasz Sosnowski, prezes Fundacji ProKarton.
Transport
Pozytywne doświadczenia w podróży mogą poprawić kondycję fizyczną i psychiczną. Naukowcy zbadali to za pomocą teorii fizyki
Naukowcy z Australii sprawdzili, w jakim stopniu turystyka wpływa na naszą kondycję oraz jaki ma wpływ na ciało i psychikę. Wykorzystali do tego teorię stosowaną do tej pory w fizyce. Wnioski nie są jednoznaczne. Podróżowanie sprzyja poprawie zdrowia, pozytywnie oddziałując na najważniejsze układy w organizmie, i opóźnia proces starzenia, ale wyjazdy mogą mieć też negatywne konsekwencje, w postaci np. większego narażenia na choroby zakaźne, wypadki czy przemoc.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.