Newsy

Od 2035 roku w UE nie będzie można sprzedawać nowych samochodów z silnikami spalinowymi. Nie wszystkie koncerny są gotowe na taką zmianę

2021-08-19  |  06:15

Transport drogowy odpowiada za blisko 1/5 całkowitej emisji gazów cieplarnianych w UE i w przeciwieństwie do innych sektorów nie odnotowuje żadnego znaczącego spadku. Do zmiany w tym zakresie ma się przyczynić pakiet Fit for 55, który wprowadza wymóg obniżenia średnich emisji z nowych samochodów o 55 proc. od 2030 roku i o 100 proc. pięć lat później. To oznacza, że od 2035 roku w UE nie będzie można sprzedawać nowych samochodów z silnikami spalinowymi. – Rynek motoryzacyjny się zmieni, w ofercie będzie więcej samochodów elektrycznych i będą one bardziej dostępne cenowo – mówi ekspert tego rynku Rafał Bajczuk. Nie wszystkie koncerny są jednak gotowe na tak szybką transformację.

– Transport już od kilku lat jest największym źródłem emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. W Polsce cały czas jest to energetyka ze względu na fakt, że nasz miks energetyczny wciąż opiera się głównie na węglu. Natomiast w skali całej UE największym problemem jest właśnie transport, z czego 70 proc. emisji przypada na transport drogowy. Reszta to żegluga i lotnictwo, a transport kolejowy ma znaczenie marginalne – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Rafał Bajczuk, analityk Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych i Europejskiej Federacji Transportu i Środowiska (Transport & Environment).

Jak podaje Parlament Europejski, transport jest jedynym sektorem, w którym od 1990 roku nie odnotowano żadnego znaczącego spadku emisji gazów cieplarnianych. Co więcej, w 2019 roku średni poziom emisji z nowych samochodów wzrósł do 118,5 g CO2/km, po stałym spadku w ciągu poprzednich lat. Według danych Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska transport drogowy odpowiada w sumie za 19,35 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych w UE (dla porównania lotnictwo oraz żegluga generują poniżej 3,5 proc.). Choć liczba samochodów elektrycznych z każdym rokiem szybko wzrasta, to wciąż stanowią one niewielki odsetek nowo rejestrowanych pojazdów. Dane PZPM i ACEA wskazują, że w II kwartale br. elektryczne BEV odpowiadały za 7,5 proc. unijnych rejestracji (hybrydowe za 19,3 proc., a benzynowe – za 41,8 proc.).

Na ten problem ma odpowiedzieć Fit for 55, czyli pakiet reform gospodarczych i legislacyjnych ukierunkowanych na walkę ze zmianami klimatycznymi, który Komisja Europejska przedstawiła w połowie lipca. Ma on pomóc w realizacji celu, jakim jest redukcja emisji gazów cieplarnianych co najmniej o 55 proc. do 2030 roku (w stosunku do poziomu z 1990 roku). Z kolei do 2050 roku UE zamierza już osiągnąć zerową emisję netto.

Wśród najważniejszych założeń Fit for 55 jest m.in. rewizja dyrektywy dotyczącej infrastruktury paliw alternatywnych, a także nowelizacja rozporządzenia określającego normy emisji CO2 dla samochodów osobowych i dostawczych. Ta ostatnia ma przyspieszyć rozwój zeroemisyjnego transportu poprzez wymóg obniżenia średnich emisji z nowych samochodów o 55 proc. od 2030 roku i o 100 proc. pięć lat później.

– Plany UE dotyczące zmniejszenia emisji z nowych samochodów do zera w 2035 roku oceniamy bardzo pozytywnie – mówi analityk. – Producenci będą zobowiązani, żeby z roku na rok sprzedawać coraz więcej zeroemisyjnych samochodów. W praktyce będą to samochody bateryjne, elektryczne. Jest też możliwość sprzedaży samochodów na wodór, ale doświadczenia i obecny rozwój technologii pokazują, że producenci nie idą w tę stronę. To samochody elektryczne są obecnie tą technologią, która się rozwija, a plany inwestycyjne związane z budową kolejnych fabryk baterii litowo-jonowych pokazują, że wszyscy producenci idą w elektryfikację.

Jego zdaniem nie wszystkie koncerny motoryzacyjne są jednak przygotowane do tej transformacji.

– Jak przy wszystkich dużych zmianach technologicznych prawdopodobnie będą przegrani tego procesu, ale do Europy wejdą też nowi producenci – podkreśla Rafał Bajczuk. – Co ważne, Polska ma dobre podstawy do tego, aby zaistnieć na tym rynku. Jesteśmy obecnie największym producentem baterii litowo-jonowych dla sektora motoryzacyjnego. Jesteśmy też największym producentem autobusów elektrycznych w Europie i to jest właśnie kierunek, który będzie się rozwijał.

W Polsce na koniec czerwca tego roku było zarejestrowanych łącznie już blisko 27 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym. W pierwszym półroczu ich liczba wzrosła o ponad 8,2 tys. sztuk, czyli o 150 proc. w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej – wynika z Licznika Elektromobilności, uruchomionego przez PZPM i PSPA.

– Rynek motoryzacyjny się zmieni, w ofercie będzie więcej samochodów elektrycznych i będą one też bardziej dostępne cenowo, ponieważ będą produkowane masowo, w dedykowanych zakładach. Największa zmiana będzie dotyczyć tego, jak ładujemy te samochody i jak pozyskujemy do nich paliwo. Teraz przeciętny kierowca raz na tydzień, dwa tygodnie podjeżdża na stację benzynową i tankuje swój samochód. W przypadku samochodów elektrycznych większość operacji ładowania będzie się odbywać na miejscu parkingowym w domu albo w pracy – mówi ekspert Transport & Environment. – Konsumenci odczują to też na swoich rachunkach, ponieważ energia do samochodów elektrycznych jest o wiele tańsza. Jeżeli porównamy samochód benzynowy i samochód elektryczny ładowany z gniazdka w domu, to różnica w cenie sięga 90 proc. na korzyść tego drugiego.

To jednak wiąże się z koniecznością przyspieszenia rozbudowy infrastruktury ładowania. Dziś jej brak jest wskazywany przez konsumentów i ekspertów jako jedna z najważniejszych barier w rozwoju elektromobilności w Polsce.

– W propozycji zmian w dyrektywie o infrastrukturze paliw alternatywnych Komisja Europejska zaproponowała wiążące cele dotyczące rozwoju infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych. Ta infrastruktura musi się pojawić masowo – zarówno ta o dużej mocy, do szybkiego ładowania samochodów przy dłuższych trasach, jak i ładowarki niskiej mocy w miejscach, gdzie mieszkamy i pracujemy – wymienia Rafał Bajczuk.

Transportu dotyczy jeszcze jedna propozycja Komisji Europejskiej zawarta w pakiecie Fit for 55. Zgodnie z założeniami ma on zostać włączony do unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. To też powinno przyspieszyć proces elektryfikacji transportu.

– Włączenie transportu do unijnego systemu handlu emisjami będzie oznaczać, że kierowcy, kupując benzynę, będą płacili dodatkową opłatę za uprawnienie do emisji. Ten system ma ruszyć najwcześniej w 2025 roku i przez pierwsze lata cena emisji będzie na tyle niska, że kierowcy praktycznie nie odczują tej ceny na stacjach paliw – mówi ekspert. – Ta zmiana ma zapewnić, żeby cały przemysł paliwowy dokładał się do tego systemu, bo zyski z niego mają przyspieszyć transformację energetyczną i przechodzenie na ekologiczny transport. Jednak głównym instrumentem KE, który ma sprawić, że transport stanie się bardziej zielony, są jednak wspomniane obowiązki narzucone na producentów. System ETS dla transportu gra raczej rolę poboczną.

Europejski system handlu uprawnieniami do emisji (ETS) jest pierwszym i największym na świecie rynkiem uprawnień do emisji CO2. Reguluje około 40 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych w UE oraz obejmuje ok. 11 tys. elektrowni i zakładów produkcyjnych w UE. Jego celem jest ograniczenie emisji CO2 w przemyśle poprzez zobowiązanie firm do posiadania pozwolenia na każdą tonę emitowanego dwutlenku węgla. Firmy muszą kupować takie pozwolenia za pośrednictwem aukcji.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Krynica Forum 2024

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Konsument

Klienci dużych spółek energetycznych mogą już przejść na dynamiczne taryfy za prąd. Nie dla wszystkich to opłacalne rozwiązanie

Od sierpnia br. klienci dużych sprzedawców energii elektrycznych mogą już przejść na taryfy dynamiczne, w których rozliczenia za zużytą energię odbywają się według bieżących cen z Towarowej Giełdy Energii. W praktyce to rozwiązanie nie dla wszystkich jest jednak opłacalne. – To jest bardzo atrakcyjne rozwiązanie, jeśli mamy sterowalne systemy energetyczne, czyli np. magazyn energii, magazyn ciepła, sterowalne klimatyzatory, pompę ciepła, samochód elektryczny albo wszystko to naraz – mówi Dawid Zieliński, prezes zarządu Columbus Energy. Jak wskazuje, to może zwiększyć zainteresowanie dotacjami z rządowych programów Czyste Powietrze i Mój Prąd, które ponownie oferują dofinansowania dla osób fizycznych.

Polityka

Opóźnianie wejścia Ukrainy do NATO zwiększy zagrożenie ze strony Rosji dla członków sojuszu. Trwają dyskusje o możliwych warunkach akcesji

Kwestia ewentualnej akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej i NATO będzie mieć ogromne znaczenie, zwłaszcza dla wschodniej flanki NATO. – Z perspektywy Polski i jej bezpieczeństwa długofalowego Ukraina musi być możliwie stabilnym elementem systemu bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO – ocenia Marek Budzisz ze Strategy and Future. Obecność Ukrainy w Sojuszu oznacza jednak konieczność dofinansowania tego kraju i jego możliwości obronnych przez państwa NATO, z kolei opóźnienie tego procesu będzie się wiązać nie tylko z większym zagrożeniem ze strony Rosji dla członków sojuszu, ale i ogromnymi potrzebami zwiększania ich potencjału wojskowego. O obu scenariuszach eksperci będą rozmawiać podczas Forum w Krynicy.

DlaWas.info

Edukacja

Blisko 80 proc. Polaków obawia się zapalenia płuc. Mimo to świadomość szczepień profilaktycznych jest niska

Prawie 80 proc. Polaków uważa zapalenie płuc za groźną chorobę. Podobny odsetek boi się jej w mniejszym lub większym stopniu. Jednak o pneumokokach – które są przyczyną większości pozaszpitalnych zapaleń płuc – wiedzą niewiele, podobnie jak o szczepieniach przeciwko tej bakterii – wynika z raportu IPPEZ „Polki i Polacy a zapalenie płuc i pneumokoki”. Szczególnie wśród seniorów świadomość problemu jest znikoma, choć czują się oni najmocniej zagrożeni zapaleniem płuc. To przekłada się na niski poziom podejmowanych działań profilaktycznych, mimo że seniorzy mogą skorzystać z bezpłatnych szczepień przeciwko grypie i pneumokokom i zaszczepić się podczas jednej wizyty u lekarza rodzinnego.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.