Newsy

Polskie spółki o wycenie przekraczającej miliard dolarów mogą powstać w przemyśle i biotechnologii. Na razie dominują IT i fintechy

2018-06-06  |  06:20

W Polsce jest potrzeba finansowania nie tylko małych start-upów, ale i większych projektów, które wymagają zaangażowania większych kwot – mówi Krzysztof Domarecki, założyciel funduszu inwestycyjnego Fidiasz. Jeden z najbogatszych Polaków i twórca sukcesu grupy Selena ocenia też, że inwestorzy powinni stosować bardziej wyśrubowane kryteria wobec projektów, które wspierają. Pierwszego polskiego jednorożca należałoby szukać wśród fintechów albo w e-commerce, jednak w dłuższej perspektywie czasowej może to być także przemysł lub biotechnologia.

– Jeżeli chodzi o wymarzonego polskiego jednorożca, to moim zdaniem kilka z nich już chodzi po rynku. Jednak trzeba pamiętać, że nawet w USA jednorożce powstają średnio po około 8 latach od momentu założenia spółki, a w Europie z reguły trwa to trochę dłużej. Rzadko zdarzają się firmy, które osiągnęły wartość miliarda dolarów w krótkim okresie – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Krzysztof Domarecki, założyciel funduszu inwestycyjnego Fidiasz. – Gdzie ich szukać? Jedną z pierwszych branż będzie szeroko rozumiana informatyka, e-commerce, fintechy, bo tam skalowanie jest najłatwiejsze, ale w dłuższej perspektywie czasowej spodziewam się jednorożców w przemyśle albo w biotechnologii.

W I kwartale br. fundusze venture capital zainwestowały łącznie 49,3 mld dolarów w start-upy na całym świecie (ponad 70 proc. więcej niż kwartał wcześniej) – wynika z raportu KPMG International. W centrum zainteresowania inwestorów są przede wszystkim cyfrowe innowacje – blisko połowa (43 proc.) transakcji to inwestycje w przedsiębiorstwa rozwijające nowoczesne oprogramowanie specjalistyczne. Europejscy interesują się przede wszystkim fintechami i rozwiązaniami bazującymi na sztucznej inteligencji. Niestety – jak zauważają eksperci KPMG – polski rynek venture capital znajduje się wciąż w bardzo wczesnej fazie rozwoju.

– Większość funduszy inwestujących w polskie start-upy jest powiązana z dotacjami europejskimi. To z jednej strony bardzo dobrze, ponieważ fundusze europejskie – zarówno te zarządzane przez PFR czy NCBiR – wspierają przedsiębiorczość i innowacyjność. Mamy natomiast niewiele funduszy niezależnych – takich jak Fidiasz, które nie korzystają ze środków europejskich. Dzięki temu możemy inwestować w znacznie większe zespoły i bardziej skomplikowane projekty. Jesteśmy w stanie wspierać ambitne start-upy w kilku rundach finansowania i możemy sięgać po projekty wymagające kwoty 10–40 mln zł, co jest niedostępne dla większości polskich funduszy VC – powiedział Krzysztof Domarecki podczas kongresu InfoShare 2018 w Gdańsku.

Fidiasz EVC jest funduszem inwestycyjnym powołanym do życia w ubiegłym roku przez Krzysztofa Domareckiego – założyciela i autora globalnego sukcesu chemicznej grupy Selena FM, która operuje dziś na kilkudziesięciu rynkach zagranicznych. Dysponuje budżetem 200 mln zł na kompleksowe wsparcie start-upów, począwszy od finansowania, know-how, marketingu i sprzedaży, logistyki, aż po pomoc w zagranicznej ekspansji.

Fidiasz nie będzie korzystać z unijnych funduszy – dzięki prywatnemu charakterowi będzie mieć większą elastyczność w doborze projektów i kapitału, który chce w nie zainwestować, bez presji na exit, czyli wyjście z inwestycji. W odróżnieniu od innych funduszy ma koncentrować się nie tylko na finansowaniu i zabezpieczeniu swoich przyszłych udziałów, lecz również na mocnym wsparciu merytorycznym dla wybranych projektów. W obszarze zainteresowań Fidiasza są m.in. nowe materiały i rozwiązania dla przemysłu i sektor bio-agro, ale także niekonwencjonalne źródła energii, internet rzeczy i przede wszystkim szybko rosnąca branża fintech.

– Jesteśmy w okresie transformacji technologicznej, mnóstwo branż się przekształca. Nie tylko branża informatyczna, ale także przemysł i rolnictwo wprowadzają obecnie nowe technologie. Innowacje są top tematem dla rządów i dla organizacji biznesowych na całym świecie, więc naturalnie – jako inwestor – próbuję znaleźć w tym coś dobrego – mówi Domarecki.

Jak podkreśla, na razie fundusze VC finansują głównie małe start-upy, wymagające zainwestowania 2–4 mln zł. W Polsce jest jednak potrzeba finansowania większych przedsięwzięć, które wymagają też zaangażowania większego kapitału.

– Największy polski start-up fintechowy, czyli FinAi, w rundzie seed dostał 12 mln zł, pracuje w nim 50 osób – i to jeszcze przed launchem rynkowym. Wprowadzane przez nich rozwiązania mogą być ekstrapolowane na większość rynków europejskich. Dlatego – moim zdaniem – na przyciągnięcie większej ilości funduszy prywatnych mają szanse duże, ambitne projekty. My w Fidiaszu lokalizujemy takie największe, najbardziej ambitne projekty, które mają długą perspektywę rozwoju czy skalowania – mówi Krzysztof Domarecki.

FinAi to pierwsza spółka, w którą zainwestował Fidiasz (4,6 mln zł). Start-up z branży fintech stworzył platformę, która skraca i upraszcza proces uzyskiwania kredytu bankowego. Docelowo fundusz chciałby stworzyć i zainwestować w grupę 5–6 wybranych fintechów, które będą się wzajemnie uzupełniać na poziomie rozwijanych rozwiązań i które będą miały potencjał, żeby podbić europejski rynek. Jak podkreśla Krzysztof Domarecki, jednym z kluczowych kryteriów przy wyborze projektów jest właśnie ich potencjał do ekspansji, rozwijania się na zagranicznych rynkach.

– Zgodnie z raportem Fundacji Startup Poland 1/3 funduszy venture capital jest oceniona negatywnie, ale pamiętajmy, że jest to względnie młoda branża. Uważam natomiast, że tutaj większe wymagania powinni stawiać inwestorzy, bo to oni wykładają pieniądze. Inwestorzy powinni zwracać uwagę komu powierzają środki i według jakich standardów działa fundusz. My w Fidiaszu mamy bardzo rygorystyczne kryteria inwestycyjne, a produkt lub usługa musi tworzyć realną wartość dodaną dla klientów. To nie może być każda innowacja – bo nie każda tworzy wartość dodaną – mówi Krzysztof Domarecki.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Zmiany w ustawie wiatrakowej przełożą się na dodatkowe wpływy do budżetów gmin. Do 2030 roku sięgnąć mogą one 935 mln zł

Nowelizacja ustawy wiatrakowej, a szczególnie zmniejszenie wymaganej odległości farm od zabudowań, może zwiększyć potencjał polskiej energetyki wiatrowej do 2040 roku nawet dwukrotnie. Przychody z podatków od takich instalacji mogą wynieść w każdej z gmin nawet kilka milionów złotych rocznie. Na turbinach wiatrowych w gminie zyskają również sami mieszkańcy, ponieważ 10 proc. łącznej mocy zainstalowanej będzie możliwe do objęcia przez mieszkańców na zasadzie tzw. wirtualnego prosumenta. – Wokół energetyki wiatrowej krąży jednak wiele mitów. Konieczna jest edukacja społeczeństwa – podkreśla Anna Kosińska z Res Global Investment.

Problemy społeczne

Ukraińscy uchodźcy w Polsce mają coraz lepszy dostęp do opieki zdrowotnej. Większość z nich zgłasza się do lekarza z chorobami ostrymi

Uchodźcy z Ukrainy, którzy przebywają w Polsce, mają coraz lepszy dostęp do polskiego systemu opieki zdrowotnej i coraz lepiej rozumieją, jak się w nim poruszać. Większość z nich zgłasza się do lekarza z chorobami ostrymi, blisko co piąty korzysta z usług stomatologicznych, a wśród dzieci obserwowany jest wzrost poziomu wyszczepienia. Statystyki zebrane przez GUS i Światową Organizację Zdrowia pokazują też, że wyzwania, z którymi wciąż się mierzą – jak długie kolejki do specjalistów, duże koszty konsultacji i leczenia czy wysokie ceny leków – pokrywają się z tymi, z którymi boryka się również polskie społeczeństwo.

Ochrona środowiska

Średnie i małe firmy mogą mieć problem z gromadzeniem danych do raportów zrównoważonego rozwoju. Bez nich grozi im utrata partnerów biznesowych

Duże podmioty już w 2025 roku będą musiały opublikować swoje raporty zrównoważonego rozwoju w zgodzie z wymogami unijnej dyrektywy CSDR. To pociągnie za sobą zmiany w całym łańcuchu wartości i wpłynie również na MŚP. Ich więksi partnerzy biznesowi zaczną bowiem wymagać od nich dostarczania określonych danych – dotyczących m.in. ich emisji gazów cieplarnianych i wpływu na środowisko – aby móc je uwzględnić w swoich sprawozdaniach. – Mniejsze firmy, które są partnerami czy podwykonawcami dużych koncernów, będą musiały ten wymóg spełnić – podkreśla Dariusz Brzeziński z Meritoros. Jego zdaniem w praktyce mogą jednak mieć z tym duży problem.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.