Newsy

Umowa CETA może się okazać korzystna dla Polski. Wbrew obawom skorzystać na niej mogą polscy rolnicy i eksporterzy

2017-03-06  |  06:50

CETA, czyli umowa gospodarczo-handlowa między Kanadą a Unią Europejską, jest demonizowana – ocenia Łukasz Rozbicki, analityk MM Prime TFI. Bezpodstawne wydają się zarzuty, że europejski rynek zaleje żywność modyfikowana genetycznie. Zniesienie 99 proc. ceł zwiększy unijny eksport do Kanady, co wpłynie na poprawę sytuacji na rynku pracy. Komisja Europejska szacuje, że na każdy 1 mld euro, który UE zarabia na eksporcie, przypada 14 tys. dodatkowych miejsc pracy. Polska może być jednym z beneficjentów porozumienia – zyskają rolnictwo i eksporterzy. 

W połowie lutego Parlament Europejski zatwierdził unijno-kanadyjską umowę o wolnym handlu CETA. Ostateczne wdrożenie umowy będzie zależało od jej ratyfikacji przez kraje członkowskie UE.

– Wydaje się, że Polska będzie większym beneficjentem tej umowy. Jesteśmy eksporterem netto do Kanady, więc teoretycznie polscy przedsiębiorcy powinni więcej zyskać. Towary takie jak odzież, produkty rolnicze, maszyny czy meble staną się bardziej konkurencyjne, a przez to eksport do Kanady będzie mógł się jeszcze zwiększyć – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Łukasz Rozbicki, analityk MM Prime TFI.

Umowa gospodarczo-handlowa pomiędzy UE a Kanadą ma znieść 99 proc. ceł we wzajemnym handlu. Korzyści z CETA dla Unii Europejskiej szacuje się na 11 mld euro (8 mld euro dla Kanady). Ma być to przede wszystkim efekt stworzenia nowych miejsc pracy i liberalizacji handlu, która doprowadzi do pobudzenia wzrostu gospodarczego. Dzięki umowie Kanada stanie się dla Unii istotnym partnerem, zwłaszcza że coraz mniej prawdopodobne staje się podpisanie umowy TTIP ze Stanami Zjednoczonymi. CETA ma jednak sporo przeciwników, którzy obawiają się negatywnych skutków dla europejskich gospodarek.

– Punktów spornych jest dużo. Przede wszystkim za benchmark przyjmuje się umowę NAFTA i negatywne skutki dla Meksyku. Ale akurat w tym przypadku stroną jest Unia Europejska, dużo większa gospodarka niż kanadyjska, więc tej umowy w ten sposób nie można porównywać – przekonuje analityk.

NAFTA, czyli umowa między Stanami Zjednoczonymi, Kanadą i Meksykiem, doprowadziła w Meksyku do utraty miejsc pracy w rolnictwie, znaczącego spadku PKB i zalewu rynku przez tańszą żywność modyfikowaną genetycznie.

– Druga kwestia to typowe przy umowach liberalizujących cła profity dla dużych korporacji. Oczywiście one będą, ale będą też profity dla mniejszych firm. Powinni zyskać polscy eksporterzy, m.in. mebli, również polskie rolnictwo – ocenia Rozbicki. – Jest też kwestia importu żywności genetycznie zmodyfikowanej, taniej pszenicy czy taniego rzepaku kanadyjskiego. Ale z drugiej strony są odpowiednie kontyngenty w tej umowie, które będą chronić polskich rolników. Wydaje mi się, że pod tym względem umowa jest nieco demonizowana. 

Umowa zakłada, że produkty importowane z Kanady do Unii Europejskiej będą musiały spełniać europejskie wymogi, w tym również przepisy dotyczące GMO. Dlatego część ekspertów przekonuje, że na porozumienie należy patrzeć, jak na szanse dla małych polskich producentów, dla których cła były dotychczas barierą wejścia na kanadyjski rynek.

– Dla rynku rolnego umowa CETA może być pozytywna, ponieważ polscy rolnicy, producenci nabiału i innej żywności mogą skorzystać na liberalizacji barier celnych. Z drugiej strony wydaje mi się, że napływ żywności genetycznie zmodyfikowanej nie grozi nam tak bardzo, chociażby ze względu na to, że polscy konsumenci stają się coraz bardziej świadomi i w dużej mierze wolą polską żywność niż importowaną – wskazuje analityk MM Prime TFI.

Głównymi beneficjentami umowy z Kanadą w Polsce mogą być firmy produkujące maszyny, meble, urządzenia elektryczne i produkty przemysłu lotniczego, bo to właśnie przede wszystkim te produkty trafiają na rynek kanadyjski. W ubiegłym roku eksport do Kanady sięgnął 1,8 mld dol. kanadyjskich (przy imporcie nieco powyżej 300 mln dol.). Zyskać mogą też producenci nabiału, hodowcy drobiu i wieprzowiny. Z kolei wzrost importu produktów kanadyjskich zwiększy wybór i obniży ceny.

– Umowa CETA powinna wpłynąć pozytywnie na inwestycje oraz na poziom zaufania, bo tak naprawdę w przypadku dużych inwestycji liczy się stabilność prawna – przekonuje ekspert.

Wartość polskich inwestycji w Kanadzie w 2015 roku wyniosła 752 mln dol., co stanowiło ok. 3 proc. wszystkich polskich inwestycji zagranicznych.

Przeciwnicy umowy wskazują na ryzyko związane z tym, że wprowadzony umową mechanizm chroniący inwestorów przed niekorzystnymi zmianami prawa uderzy w finanse publiczne poszczególnych krajów. Z takiego narzędzia częściej korzystają jednak europejskie przedsiębiorstwa. Zresztą, jak pokazują statystyki, 45 proc. wyroków w tego typu sprawach zapada na korzyść państw, a na korzyść firm – 22 proc.

– Fakt, że korporacje będą mogły pozywać państwa, jest o tyle pozytywny, że gwarantuje w jakiś sposób stabilność. Z drugiej strony, nie można przesadzać, że będzie to furtka dla korporacji, ponieważ spory w sądach miały miejsce wcześniej, przed podpisaniem tej umowy, a statystycznie i tak więcej pozwów jest rozstrzyganych na korzyść państw niż na korzyść korporacji – mówi Łukasz Rozbicki.

Jak podkreśla, pozytywne jest to, że dla firm ze Starego Kontynentu zwiększy się dostępność do kanadyjskiego rynku zamówień publicznych. 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Od przyszłego roku akcyza na e-liquidy ma wzrosnąć o 75 proc. To trzy razy więcej niż na tradycyjne papierosy

 Na rynku e-liquidów mamy największą szarą strefę, z którą fiskus niezbyt dobrze sobie radzi. Gwałtowna podwyżka akcyzy nie pomoże w rozwiązaniu tego problemu, tylko go spotęguje – mówi Piotr Leonarski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. Krajowi producenci płynów do e-papierosów zaapelowali już do ministra finansów o rewizję planowanych podwyżek akcyzy na wyroby tytoniowe. W przypadku e-liquidów ma być ona największa i w 2025 roku wyniesie 75 proc. Branża podkreśla, że to przyczyni się do jeszcze większego rozrostu szarej strefy, a ponadto będzie zachętą dla konsumentów, żeby zamiast korzystać z alternatyw, wrócili do palenia tradycyjnych papierosów.

Infrastruktura

Zielone zamówienia publiczne stanowią dziś zaledwie kilka procent rynku. Rządowy zespół ma opracować specjalne kryteria dla nich

Zielone zamówienia publiczne stają się w ostatnich latach coraz bardziej powszechną praktyką, choć w Polsce odpowiadają za kilka procent ogólnej liczby zamówień. Duży nacisk na ten aspekt, w postaci nowych regulacji i wytycznych, kładzie także Unia Europejska. Dlatego też w maju br. zarządzeniem prezesa Rady Ministrów został powołany specjalny rządowy zespół, którego zadaniem będzie uwzględnienie aspektów środowiskowych w polskim systemie zamówień publicznych oraz opracowanie wytycznych dla zamawiających. – Ważne, żeby te opracowywane kryteria były dostosowane do realiów polskiego rynku – wskazuje Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.

IT i technologie

Boom na sztuczną inteligencję w ochronie zdrowia ma dopiero nastąpić. Wyzwaniem pozostają regulacje i zaufanie do tej technologii

Sztuczna inteligencja ma potencjał, żeby zrewolucjonizować podejście do profilaktyki, diagnostyki i leczenia pacjentów, jednocześnie redukując ich koszty. W globalnej skali wartość rynku rozwiązań opartych na AI w opiece zdrowotnej rośnie lawinowo – w ub.r. wynosiła ponad 32 mld dol., ale do 2030 roku ta kwota ma się zwiększyć ponad sześciokrotnie. Również w Polsce narzędzia bazujące na AI zaczynają być wdrażane coraz szerzej, choć – jak wynika z lipcowego raportu SGH – prawdziwy rozwój potencjału sztucznej inteligencji w polskiej branży ochrony zdrowia ma dopiero nastąpić. Warunkiem jest stworzenie stabilnego i bezpiecznego środowiska dla rozwoju tej technologii, opartego na regulacjach prawnych i zaufaniu wszystkich interesariuszy.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.