Newsy

G. Onichimowski: Ogromne podwyżki cen energii mogą wywołać w Polsce recesję. Nie będziemy mogli z niej wyjść

2022-07-19  |  06:30

Rosnące ceny i obawy o dostępność węgla i gazu, a także kurcząca się rezerwa mocy elektrowni konwencjonalnych windują ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym, gdzie w ostatnich tygodniach rekord goni rekord. W efekcie – jak zapowiedział już prezes URE Rafał Gawin – w 2023 roku Polacy mogą się spodziewać kilkudziesięcioprocentowych podwyżek na rachunkach za prąd. W przypadku przedsiębiorstw te podwyżki mogą wynieść kilkaset procent. Tymczasem polskie firmy już w tej chwili zwracają uwagę na ryzyko ograniczania produkcji, która przez drastyczny wzrost kosztów staje się nieopłacalna.

–  Możemy się spodziewać sytuacji, że z jednej strony, na skutek tych wielkich podwyżek, obniży się aktywność gospodarcza polskiej gospodarki  i będziemy mieli do czynienia z recesją. A z drugiej strony, że nie będziemy mogli wyjść z tej recesji, bo natrafimy na ścianę w postaci niewystarczających mocy wytwórczych polskiej energetyki. Nawet przy niższych cenach surowców energetycznych nie będziemy mogli zaoferować wystarczająco dużo energii i po wystarczająco konkurencyjnych cenach. Nie mówiąc już o śladzie węglowym, który też będzie pewnym obciążeniem dla polskich produktów – mówi agencji Newseria Biznes Grzegorz Onichimowski, ekspert Instytutu Obywatelskiego, były prezes Towarowej Giełdy Energii.

Ceny energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii biją historyczne rekordy. W ostatnich dniach cena MWh w ramach kontraktu rocznego z dostawą na 2023 rok sięgnęła poziomu 1,6 tys. zł. Dla porównania jeszcze w ubiegłym roku cena energii z dostawą na 2023 rok wynosiła ok. 368 zł za MWh. Wysokie ceny notowane są też na tzw. rynku bilansującym, służącym dokupowaniu brakującej energii, która nie została wcześniej zakontraktowana.

– Prąd w Polsce drożeje w katastrofalnym tempie. Na dodatek ta dynamika bardzo się zwiększa, bo ostatnie dwa miesiące przyniosły wzrost rzędu 50–60 proc. – mówi Grzegorz Onichimowski. – Na to się składa szereg czynników, część z nich jest długoterminowa, część krótkoterminowa. Te krótkoterminowe są oczywiście w dużej mierze związane z sytuacją zewnętrzną, przede wszystkim z brakiem węgla i gazu. I nie mówimy tu tylko o Polsce, ale o całej Europie.

Rosnące ceny to m.in. efekt obaw o dostępność gazu, który jest podstawą produkcji energii elektrycznej w wielu krajach Europy. Rosja wstrzymała już dostawy gazu do kilku państw UE, w tym Polski, a do wielu kolejnych mocno je ograniczyła. To efekt odmowy europejskich koncernów gazowych płacenia za gaz w rublach. W ostatnich dniach surowiec przestał płynąć gazociągiem Nord Stream 1, teoretycznie ze względów technicznych, ale Niemcy obawiają się, że eksport może nie zostać wznowiony.

Kolejny krótkoterminowy czynnik wzrostu cen energii to kurcząca się rezerwa mocy elektrowni konwencjonalnych (4 lipca br. w Polsce z bieżącej pracy wyłączonych było ok. 22 GW z 53,6 GW mocy zainstalowanej w całym krajowym systemie energetycznym) oraz obawy o dostawy węgla na kolejny sezon grzewczy.

Spółki Skarbu Państwa są w dużym stresie, czy będą miały wystarczającą ilość węgla i po jakiej cenie. Spółki węglowe zaczynają wypowiadać im długoterminowe kontrakty, które były bardzo korzystne z dzisiejszego punktu widzenia. Firmy energetyczne po prostu nie wiedzą, jaką marżę tak naprawdę realizują na przyszły rok, bo one dopiero będą produkowały tę energię, którą dzisiaj sprzedają. W efekcie – jeśli nie mają pewności, jaka będzie cena i ile zapłacą za ten węgiel – narzucają bardzo dużą marżę na ryzyko – wyjaśnia ekspert Instytutu Obywatelskiego.

Z kolei wśród ciągnących się od wielu lat zaniedbań Grzegorz Onichimowski wymienia spowolnienie inwestycji w odnawialne źródła energii, które znacznie spowolniło zieloną transformację w Polsce.

– Z powodów ideologicznych przez wiele lat ciążyła nad nami chociażby słynna ustawa 10H. W efekcie „zamordowaliśmy” branżę, która miała szansę realnie obniżyć nam ceny energii – mówi. – Patrząc dziś na godzinowe ceny energii na TGE, widzimy, że w dni, kiedy świeci słońce, te ceny są nawet niższe niż nocą. Świadczy to o tym, że fotowoltaika, której już tyle zainstalowaliśmy na dachach, już realnie obniża ceny. Gdybyśmy mieli dwa–trzy razy więcej zielonej energii z wiatru i nowoczesnych wiatraków, to wówczas – jak np. szacowali eksperci Klubu Jagiellońskiego – ceny energii mogły być o ok. 30 proc. niższe.

Jak wskazuje, Polska nie wykorzystała na transformację energetyczną także środków z handlu emisjami CO2 w unijnym systemie ETS. To w sumie blisko 70 mld zł, z których co najmniej połowa – zgodnie z wymogami UE – powinna być przeznaczona na inwestycje w OZE długofalowo przyczyniających się do spadku cen energii elektrycznej dla odbiorców.

– Te pieniądze nie poszły na transformację energetyczną, tylko niewielka ich część została przeznaczona na programy takie jak Czyste Powietrze czy Mój Prąd. Większość z tych pieniędzy po prostu rozpuściła się w budżecie – mówi Grzegorz Onichimowski. – To spowodowało, że chociaż mieliśmy mnóstwo chętnych do tego, aby budować w Polsce energetykę odnawialną, oni nie zrealizowali tych inwestycji, ponieważ np. nie mieli jak przyłączyć się do sieci elektroenergetycznej.

Jak wynika z podsumowania porównywarki Rachuneo.pl, w tym roku średni rachunek za prąd polskiego gospodarstwa domowego wzrósł o 24 proc. w stosunku do ubiegłego (przy założeniu rocznego zużycia na poziomie 2400 kWh rocznie przez rodzinę 2+2). W tym cena energii czynnej poszła w górę o 37 proc., a koszt dystrybucji o 8 proc. Prezes URE Rafał Gawin zapowiedział już, że w 2023 roku Polacy powinni się spodziewać kolejnych, nawet kilkudziesięcioprocentowych podwyżek. Niewykluczone jednak, że nastąpią one jeszcze w tym roku. 11 lipca br. trzech tzw. sprzedawców z urzędu złożyło do URE wnioski o podwyższenie obowiązujących w 2022 roku taryf na sprzedaż energii dla gospodarstw domowych. To m.in. pokłosie sytuacji na Towarowej Giełdzie Energii. Wnioski są obecnie analizowane – jeżeli nowe taryfy zostaną zatwierdzone przez URE, przedsiębiorstwa będą mogły wprowadzić je w życie najwcześniej po dwóch tygodniach od tej decyzji.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Przedsiębiorcy czekają na doprecyzowanie przepisów dotyczących Małego ZUS-u Plus. W sądach toczy się ponad 600 spraw z ZUS-em

Oddziały Biura Rzecznika MŚP prowadzą już ponad 600 spraw dotyczących Małego ZUS-u Plus. Przedmiotem sporu z ZUS-em jest interpretacja, jak długo – dwa czy trzy lata – powinna trwać przerwa, po upływie której przedsiębiorca może ponownie skorzystać z niższych składek. Pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim wydał pierwszy wyrok, w którym podzielił korzystną dla przedsiębiorców argumentację Rzecznika MŚP. – Nie stanowi on jeszcze o linii interpretacyjnej. Czekamy na wejście w życie ustawy deregulacyjnej, która ułatwi od stycznia przedsiębiorcom przechodzenie na Mały ZUS Plus – mówi Agnieszka Majewska, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.

Problemy społeczne

Awaria CrowdStrike’a miała podobne skutki jak potencjalny cyberatak. Uzależnienie od technologii to ryzyko wyłączenia całych gałęzi gospodarki

Ogromna awaria systemu Windows, wywołanego błędem w aktualizacji oprogramowania CrowdStrike, doprowadziła do globalnego paraliżu. Przestały działać systemy istotne z perspektywy codziennego życia milionów ludzi. Tylko w piątek odwołano kilka tysięcy lotów na całym świecie,  a w części regionów w USA nie działał numer alarmowy. – To pokazuje, że im bardziej jesteśmy uzależnieni od technologii, tym łatwiej wykluczyć wręcz całe gałęzie gospodarki, a podobne skutki mógłby mieć cyberatak – ocenia Krzysztof Izdebski z Fundacji im. Stefana Batorego. Jego zdaniem tego typu incydenty są nie do uniknięcia i trzeba się na nie lepiej przygotować.

Ochrona środowiska

Nowelizacja przepisów ma przyspieszyć rozwój farm wiatrowych. Do 2040 roku Polska może mieć zainstalowane w nich ponad 40 GW mocy

Jeszcze w tym kwartale ma zostać przyjęty przez rząd projekt zmian w ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Nowelizacja zmniejsza minimalną odległość turbin wiatrowych od zabudowań do 500 m. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej ocenia, że zmiana odległości zwiększy potencjał energetyki wiatrowej do 2040 roku nawet dwukrotnie, do poziomu 41,1 GW. – Branża czeka też na przyspieszenie procedur, przede wszystkim procedury środowiskowej i całego procesu zmiany przeznaczenia gruntów – mówi Anna Kosińska, członkini zarządu Res Global Investment.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.