Newsy

Obcięcie rządowych dotacji na hodowle może zagrozić ich opłacalności. Polscy rolnicy mogą utracić konkurencyjność

2019-05-30  |  06:30
Mówi:Radosław Iwański, rzecznik prasowy, Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka

Tadeusz Lotczyk, dyrektor biura Polskiego Związku Owczarskiego

  • MP4
  • Prowadzenie ksiąg hodowlanych i ocena wartości użytkowej bydła mlecznego decyduje o konkurencyjności polskich hodowców względem tych z Niemiec, Francji, Kanady czy USA. Polega to na tym, że geny poszczególnych samic w populacji są analizowane i selekcjonowane tak, żeby zapewnić jak najlepsze potomstwo. Dzięki temu zwiększa się jakość i opłacalność produkcji mleka w Polsce. Resort rolnictwa zamierza jednak obciąć dotychczasowe dotacje na ten cel o blisko 60 proc. Organizacje rolnicze podkreślają, że w prostej linii będzie to oznaczać początek końca hodowli – nie tylko bydła mlecznego, lecz także np. owiec i trzody chlewnej. 

    – Rząd przedstawił do zaopiniowania projekt rozporządzenia, z którym się nie zgadzamy, który zabiera 60 proc. dotychczasowych dotacji do tak zwanego postępu biologicznego. Dotyczy on nie tylko hodowców bydła mlecznego, lecz także producentów trzody chlewnej, hodowców koni i owiec, więc problem jest szeroki. Ucięcie tych 60 proc. dotacji oznacza, że każdy hodowca będzie musiał więcej zapłacić za usługi, które pozwalają mu produkować mleko. Odciśnie to piętno na jego kieszeni – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Radosław Iwański, rzecznik prasowy Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.

    Majowa propozycja ministra rolnictwa zmienia stawki dotacji na zadania na rzecz rolnictwa, w tym dofinansowanie na badania w zakresie tzw. postępu biologicznego. Te środki trafiają do hodowców – w tym hodowców bydła mlecznego i producentów mleka – m.in. na prowadzenie oceny wartości użytkowej bydła mlecznego (dotyczy ok. 800 tys. sztuk bydła) oraz prowadzenie ksiąg hodowlanych. Jak wynika z danych PFHBiPM, w ubiegłym roku zostało do nich wpisanych łącznie 335 tys. sztuk cieliczek i krów. Do tej pory dzięki dotacjom te usługi były dla rolników tańsze. Zmiany, jak podkreśla Federacja, odbiją się na ich kieszeniach.

    – To spowoduje, że wiele osób będzie musiało zrezygnować z hodowli bydła mlecznego, a trzeba podkreślić, że jesteśmy bardzo poważnym producentem mleka w Europie. Jest więc o co dbać. Tymczasem obniżki, które proponuje resort, mogą spowodować, że polska hodowla przestanie istnieć i będziemy zmuszeni importować krowy z Niemiec, Holandii czy Francji. Nie będzie nas stać, żeby wyhodować dobrą krowę, która będzie konkurować z tymi hodowanymi w innych krajach europejskich. Ministerstwo wie, że producenci mają możliwość wpisywania się do zagranicznych ksiąg hodowlanych kosztem likwidacji polskiej hodowli. W skutkach rozporządzenia resort przyznaje, że jest takie zagrożenie – tłumaczy Radosław Iwański.

    Jak podkreśla, w tej chwili branża hodowców bydła mlecznego w Polsce ma się dobrze, choć jest w niewielkim stopniu dotowana przez rząd i Skarb Państwa. Tym bardziej dla związków branżowych niezrozumiały jest fakt, że projektowanych zmian wcześniej z nimi nie skonsultowano, a MRiRW zaskakuje hodowców dużymi i nagłymi zmianami.

    – Projekt rozporządzenia przychodzi w połowie roku, kiedy wiele projektów jest już zabukowanych i realizowanych. W ten sposób zakłada się polskiej hodowli kaganiec i jest to dla nas niezrozumiałe. Rozumiemy, że możemy rozmawiać o tych środkach, planować zmiany od nowego roku lub następnej perspektywy, ale takie zmiany w połowie roku są szokujące – mówi Radosław Iwański.

    Obcięcie dotacji dotknie nie tylko hodowców bydła mlecznego. Dyrektor biura Polskiego Związku Owczarskiego Tadeusz Lotczyk wskazuje, że zmniejszenie finansowania na prowadzenie ksiąg i ocenę wartości użytkowej, czyli dwa działania, które decydują o postępie hodowlanym, jakości zwierząt i dobrej produkcji, oznacza, że w tym roku środki przeznaczone na ten cel wystarczą co najwyżej do końca maja. Na pozostałe koszty będą się musieli złożyć hodowcy owiec.

    – Hodowla polega na tym, że zwierzęta czystorasowe, o znanym pochodzeniu wpisuje się do ksiąg hodowlanych i one podlegają ocenie wartości użytkowej. Każdy kraj ma na to własne metody. Chodzi o to, żeby znaleźć te najistotniejsze cechy produkcyjne i podnosić ich poziom, żebyśmy mieli następne pokolenia o lepszej produkcyjności – wyjaśnia Tadeusz Lotczyk. – Biorąc pod uwagę cięcie środków o 60 proc., w przyszłym roku organizacje, które prowadzą księgi i ocenę, będą musiały rozważyć likwidacją. Jeżeli ich nie będzie, bo nikt nie będzie chciał za to płacić, to hodowcy stracą stada hodowlane i będą utrzymywać tylko stada użytkowe, co będzie oznaczać likwidację hodowli owiec.

    Radosław Iwański dodaje, że Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka już kilka lat temu zainwestowała we własne centrum genetyczne, które wypracowuje nowe cechy bydła (badane są np. wydajność krowy, zawartość białka i tłuszczu w mleku albo to, jak krowa wykorzystuje paszę, którą jest karmiona). Geny poszczególnych samic w populacji bydła mlecznego w Polsce są analizowane i selekcjonowane, co pozwala „zaprojektować” doskonalsze potomstwo, a w efekcie gwarantuje ekonomię i opłacalność produkcji mleka w Polsce.

    – Ta selekcja pozwala tak kojarzyć pary rodzicielskie, by kolejne pokolenia były coraz doskonalsze. To kosztuje ogromne środki. Federacja wydała na ten cel wiele milionów złotych. Dziś odbiera nam się to, co sami wypracowaliśmy. Nikt nam tych pieniędzy nie dał, bo mamy tu innowacyjne technologie, a dotacje są na inne rzeczy – w tym właśnie na ocenę wartości użytkowej bydła mlecznego i do ksiąg hodowlanych. W ocenie samic bierze się pod uwagę coraz więcej cech, co pozwala nam dziś konkurować ze stadami bydła mlecznego w Niemczech, Francji, Kanadzie czy USA, czyli u największych producentów. To są bardzo subtelne badania i polscy hodowcy robią to na własny koszt – podkreśla Radosław Iwański.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Bankowość

    Ponad 70 proc. budynków w Polsce wymaga gruntownej modernizacji. 1 mln zł trafi na granty na innowacje w tym obszarze

    Ograniczenie zużycia energii w budynkach to jeden z najbardziej efektywnych ekonomicznie sposobów redukcji emisji dwutlenku węgla. Tymczasem w Unii Europejskiej zdecydowana większość budynków mieszkalnych wymaga poprawy efektywności energetycznej. Innowacji, które mają w tym pomóc, poszukuje ING Bank Śląski w piątej edycji swojego Programu Grantowego dla start-upów i młodych naukowców. Najlepsi mogą liczyć na zastrzyk finansowania z przeznaczeniem na rozwój i komercjalizację swojego pomysłu. Budżet Programu Grantowego ING to 1 mln zł w każdej edycji.

    Infrastruktura

    Branża infrastrukturalna szykuje się na inwestycyjny boom. Projektanci i inżynierowie wskazują na szereg wyzwań w kolejnych latach

    W kolejnych latach w polskiej gospodarce ma być odczuwalne przyspieszenie realizacji inwestycji infrastrukturalnych. Ma to związek z finansową perspektywą unijną na lata 2021–2027 i odblokowaniem środków z KPO. To inwestycje planowane na dziesiątki albo nawet na setki lat, a w dyskusji dotyczącej takich projektów często pomijana jest rola projektantów i inżynierów. Przedstawiciele tych zawodów wskazują na szereg wyzwań, które będą rzutować na planowanie i realizowanie wielkich projektów infrastrukturalnych. Do najważniejszych zaliczają się m.in. relacje z zamawiającymi, coraz mniejsza dostępność kadr, konieczność inwestowania w nowe, cyfrowe technologie oraz unijne regulacje dotyczące zrównoważonego rozwoju w branży budowlanej.

    Konsument

    Techniki genomowe mogą zrewolucjonizować europejskie rolnictwo i uodpornić je na zmiany klimatu. UE pracuje nad nowymi ramami prawnymi

    Techniki genomowe (NTG) pozwalają uzyskiwać rośliny o większej odporności na susze i choroby, a ich hodowla wymaga mniej nawozów i pestycydów. Komisja Europejska wskazuje, że NTG to innowacja, która może m.in. zwiększyć odporność systemu żywnościowego na zmiany klimatu. W tej chwili wszystkie rośliny uzyskane w ten sposób podlegają tym samym, mocno wyśrubowanym zasadom, co GMO. Dlatego w ub.r. KE zaproponowała nowe rozporządzenie dotyczące roślin uzyskiwanych za pomocą technik genomowych. W lutym br. przychylił się do niego Parlament UE, co otworzyło drogę do rozpoczęcia negocjacji z rządami państw UE w Radzie. Wątpliwości wielu państw członkowskich, również Polski, budzi kwestia patentów NGT pozostających w rękach globalnych koncernów, które mogłyby zaszkodzić pozycji europejskich hodowców.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.