Newsy

Powstaje e-system, dzięki któremu każdy będzie mógł sprawdzić, czy kupuje działkę na terenie zagrożonym powodzią

2012-10-30  |  06:10
Mówi:Janusz Wiśniewski
Funkcja:p.o. Prezesa
Firma:Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej
  • MP4

    Na terenach zagrożonych powodzią wciąż powstają domy i osiedla. Przepisy prawne, które zakazują takich inwestycji, w praktyce często są omijane – mówi Janusz Wiśniewski, pełniący obowiązki prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej. To wina luki w przepisach. Za dwa lata ma powstać elektroniczny system, dzięki któremu każdy będzie mógł sprawdzić online, czy teren, na którym chce kupić działkę lub mieszkanie, jest bezpieczny.

    O tym, jakich zniszczeń potrafi dokonać powódź, Polacy w ostatnich latach mieli okazję kilkakrotnie się przekonać. Mimo ogromnych szkód, jakie się z tym wiążą i wielu dramatycznych doświadczeń osób mieszkających w domach lub osiedlach wybudowanych na terenach zalewowych, wciąż nie ma specjalnych przeszkód w prawie, które uniemożliwiałyby stawianie budynków w miejscach zagrożonych powodzią.

     – Na terenie, który w ustawie Prawo wodne jest określony jako zagrożony powodzią, nie wolno budować. Zgodnie z definicją to obszar miedzy wałami przeciwpowodziowymi – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Janusz Wiśniewski, pełniący obowiązki prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej.

    Ekspert przyznaje, że przepisy o zakazie budowania na takich terenach są jednak nadal obchodzone.

      Niektórzy próbują budować na tych terenach, bo wały przeciwpowodziowe mogą być od siebie dość znacznie oddalone – mówi Janusz Wiśniewski.

    Przepisy zobowiązują, aby na terenach wokół rzek była opracowana odpowiednia dokumentacja dotycząca tego, czy dany obszar jest zagrożony powodzią. Jeżeli jej nie ma, na takim terenie można budować, mimo istnienia potencjalnego i realnego zagrożenia zalewaniem.

     – Przede wszystkim inwestor nie powinien otrzymać pozwolenia na budowę tam, gdzie jest ryzyko zagrożenia powodziowego – stwierdza Janusz Wiśniewski. – Jeżeli jednak jego prawnik podważy dokumenty dotyczące tego, że dany teren jest zagrożony powodzią lub też jeśli takiej dokumentacji nie ma, to zgodnie z prawem można takie pozwolenie na budowę uzyskać i budować – dodaje.

    Od 2010 roku w Polsce trwają prace nad projektem ISOK, czyli Informatycznym Systemem Osłony Kraju przed nadzwyczajnymi zagrożeniami, którego celem jest m.in. utworzenie w naszym kraju map zagrożenia powodziowego.

     – Mapy powinny powstać do końca 2013 roku. Prace są bardzo zaawansowane – zapewnia ekspert. 

    Pierwsze opracowania powinny być oddawane już w styczniu. Do momentu przygotowania map – zgodnie z obowiązującymi przed 2011 rokiem przepisami – zagrożenie powodziowe określają studia ochrony przeciwpowodziowej, które zostały opracowane przez  Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej.

     – Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to słabe umocowanie, ale jest to przynajmniej punkt zaczepienia, żeby chronić te tereny nie tylko przed zabudową, ale w ogóle zagospodarowaniem. Ponieważ zagospodarowywanie takich terenów, co widzieliśmy np. w 2010 roku, generuje olbrzymi poziom strat – przekonuje Janusz Wiśniewski.

    Zgodnie z przepisami Prawa wodnego (znowelizowanego w 2011 roku), należy wskazywać także obszary zagrożone zalaniem w wyniku awarii budowli, czego do tej pory w Polsce nie było.

     – W tej chwili wykonujemy na modelu wirtualne przerwania obwałowań, żeby pokazać, jakie obszary będą zagrożone w przypadku takiej awarii – informuje ekspert. – Mając taką mapę będziemy mogli zastanowić się, jakie kroki podjąć, aby maksymalnie zredukować ewentualne straty i osłonić mieszkańców, którzy tam już są. To jest kolejne zadanie, które już rozpoczęliśmy, czyli opracowywanie planów zarządzania ryzykiem powodziowym.

    Jak wyjaśnia Janusz Wiśniewski, po zakończeniu projektu ISOK, czyli za dwa lata, każdy będzie mógł sam sprawdzić, czy kupuje działkę lub mieszkanie na terenie zagrożonym powodzią. Trwają prace nad specjalnym elektronicznym systemem, który będzie dostępny w internecie.

     – Z końcem 2014 roku będzie można pokazywać nie tylko mapy zagrożenia powodziowego, ale dzięki współpracy z Głównym Urzędem Geodezji i Kartografii będzie można nałożyć na mapę daną działkę. Każdy będzie mógł sprawdzić teren, którym jest zainteresowany – mówi Janusz Wiśniewski. – Już dziś jest możliwe takie sprawdzenie, ale nie jest to jeszcze dostępny dla każdego i powszechny system.

    Podkreśla, że projekt ISOK nie będzie kompletny. Opracowanie map dla wszystkich terenów, dla których jest to konieczne, to długotrwały i kosztowny proces. 

     – Nie można opracować map zagrożenia powodziowego dla wszystkich terenów w Polsce. Analizujemy w tej chwili obszar mniej więcej 200 tys. km kw. W tej chwili kosztuje to już 300 mln zł – podkreśla p.o. prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej.

    Ekspert zapewnia jednak, że prace będą kontynuowane również po 2013 roku. Sukcesywne poszerzanie badań terenów zależy od środków finansowych, jakie rząd przeznaczy na ten cel.

     – Jest to proces długotrwały. Polska i tak wykonuje te mapy w rekordowo krótkim czasie, bo w ciągu 3 lat. Np. w Czechach trwało to 8-10 lat, więc będziemy mieli, co robić jeszcze w następnych latach i na pewno będziemy uzupełniać rzeki, które nie są objęte w tej chwili mapami zagrożenia powodziowego – podsumowuje Janusz Wiśniewski.

    Do pobrania

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Polityka

    PE przedstawił swoje priorytety budżetowe po 2027 roku. Wydatki na obronność kluczowe, ale nie kosztem polityki spójności

    Parlament Europejski przegłosował w tym tygodniu rezolucję w sprawie priorytetów budżetu UE na lata 2028–2034. Europosłowie są zgodni co do tego, że obecny pułap wydatków w wysokości 1 proc. dochodu narodowego brutto UE-27 nie wystarczy do sprostania rosnącej liczbie wyzwań, przed którymi stoi Europa. Mowa między innymi o wojnie w Ukrainie, trudnych warunkach gospodarczych i społecznych oraz pogłębiającym się kryzysie klimatycznym. Eurodeputowani zwracają też uwagę na ogólnoświatową niestabilność, w tym wycofywanie się Stanów Zjednoczonych ze swojej globalnej roli.

    Infrastruktura

    Odbudowa Ukrainy pochłonie setki miliardów euro. Polskie firmy już teraz powinny szukać partnerów, nie tylko w kraju, ale i w samej Ukrainie

    Według stanu na koniec 2024 roku odbudowa Ukrainy wymagać będzie zaangażowania ponad pół biliona euro, a Rosja wciąż powoduje kolejne straty. Najwięcej środków pochłoną sektory mieszkaniowy i transportowy, ale duże są także potrzeby energetyki, handlu czy przemysłu. Polski biznes wykazuje wysokie zaangażowanie w Ukrainie, jednak może ono być jeszcze wyższe w procesie odbudowy. Zdaniem wiceprezesa działającego w tym kraju Kredobanku należącego do Grupy PKO BP firmy powinny szukać partnerów do udziału w odbudowie i w Polsce, i w Ukrainie.

    Polityka

    Europoseł PiS zapowiada walkę o reparacje wojenne dla Polski na forum UE. Niemiecki rząd uznaje temat za zamknięty

    Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz podczas konferencji prasowej w Polsce ocenił, że temat reparacji wojennych w relacjach polsko-niemieckich jest prawnie zakończony. Nie zgadza się z tym europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który chce do tego tematu wrócić na forum UE. Przygotowana za rządów PiS publikacja „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej” szacuje straty na ponad 6,2 bln zł.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.