Newsy

Pozwij pracodawcę na koszt ubezpieczyciela.

2012-11-13  |  09:30

Przeciętny Polak, który wykonuje zawód nie związany w żaden sposób z prawem ani z systemem sądownictwa, najczęściej ma do czynienia z sądem tylko w dwóch sytuacjach jeżeli zostanie oskarżony o spowodowanie wypadku samochodowego lub gdy jest stroną postępowania rozwodowego. Tymczasem w swoim własnym interesie mógłby, a nawet powinien, walczyć o swoje częściej – na przykład wtedy, gdy naruszane są jego prawa jako konsumenta lub jako pracownika. Jednak w takich sytuacjach poszkodowani bardzo często rezygnują z tej możliwości. Zwykle powodem jest nieznajomość swoich praw, ale również obawy przed kosztami czy brak wiary w możliwość skutecznego przeciwstawienia się korporacji czy nawet mniejszej firmie.

W przypadku sporów konsumenckich taką pasywną postawę można zrozumieć. Zwykle wartość sporów jest tu niewielka a znaczny jest nakład pracy, czasu i środków potrzebnych, by walczyć przed sądem o odszkodowanie. Zupełnie inny ciężar gatunkowy mają spory na linii pracownik-pracodawca. Utrata pracy może być dramatycznym wydarzeniem, zwłaszcza dla osoby o niezbyt mocnej pozycji na rynku pracy – na przykład mieszkającej w małej miejscowości, słabo wykształconej bądź w zaawansowanym wieku. Jeśli więc istnieją przesłanki, by zakwestionować decyzję pracodawcy na drodze sądowej, nie warto pochopnie rezygnować z takiej możliwości.

Ile to kosztuje?
Sprawy z zakresu prawa pracy wnoszone przez pracownika podlegają zwolnieniu z opłat sądowych, jeżeli wartość roszczeń nie przekracza 50.000 zł. To już na starcie oznacza sporą oszczędność, bo standardowo opłata sądowa to równowartość 5% wartości przedmiotu sporu. Jednak zwolnienie z tej wstępnej opłaty nie oznacza jeszcze, że pracownik nie ponosi żadnych kosztów dochodzenia swoich praw przed sądem.

Jeżeli pracownik zdecyduje się na wynajęcie prawnika, musi opłacić jego honorarium. Stawka zależy oczywiście od indywidualnych ustaleń między zleceniodawcą i kancelarią prawną. Im niższa wartość przedmiotu sporu, tym większą jej część pochłonie wynagrodzenie prawnika. Gdy spór toczy się np. o 5.000 zł, honorarium prawnika z kancelarii w dużym mieście może wynieść nawet połowę tej kwoty. W kancelarii z mniejszego miasta jest szansa na uzyskanie niższej stawki.

Gdy sprawę uda się wygrać, sąd może nakazać pracodawcy nie tylko wypłacenie pracownikowi odszkodowania, ale też zwrot kosztów procesu. Nie musi to jednak oznaczać zwrotu pełnej sumy kwoty wydanej na usługi prawnicze. Sąd określa wysokość tej kwoty według swojego uznania, stosownie do stopnia trudności sprawy i nakładu niezbędnej pracy, stosując przedziały kwotowe przewidziane przepisami. Często dzieje się to ze szkodą dla strony, której sąd przyznał rację, gdyż sąd z reguły przyznaje zwrot kosztów odpowiadający dolnym granicom tych przedziałów.

- Sądy mają tendencję do surowej oceny nakładu pracy prawników. Niczym niezwykłym nie jest więc sytuacja, gdy strona wygrywająca sprawę otrzymuje zwrot niższej kwoty niż ta, którą faktycznie wyłożyła na opłacenie prawnika – przestrzega Krzysztof Nesterowicz, radca prawny D.A.S.

Na zwrot kosztów postępowania, nawet częściowy, pracownik może liczyć tylko wtedy, gdy sąd przyzna rację jego roszczeniom. Jeżeli jednak przegra sprawę, nie tylko nie odzyska pieniędzy, jakie zapłacił kancelarii, ale dodatkowo będzie musiał pokryć koszty prawnika reprezentującego drugą stronę, nawet wtedy, gdy wcześniej uzyskał zwolnienie z kosztów sądowych. Wreszcie zwolnienie z opłaty sądowej za złożenie pozwu nie oznacza jeszcze, że strony nie ponoszą żadnych kosztów postępowania. Jeżeli przesłuchiwani będą świadkowie, każdy z nich ma prawo zażądać zwrotu kosztów dojazdu i utraconej dniówki. Gdy przed sąd zostanie wezwany biegły, za pracę należy mu się honorarium. W zależności od tego, jakim rozstrzygnięciem zakończy się postępowanie, takie koszty będzie musiała pokryć jedna ze stron lub obie strony w proporcji ustalonej przez sąd.

Sprawy potrafią ciągnąć się latami
Nawet jeżeli sąd podzieli racje pracownika, na zwrot sum wydanych na pomoc prawną można liczyć dopiero po uprawomocnieniu się wyroku. Tymczasem ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że średni okres postępowania sądowego w sprawach z zakresu prawa pracy prowadzonych przed sądami rejonowymi wyniósł w 2011 r. 6,3 miesiąca. Przez okres postępowania należy rozumieć czas, jaki upłynął od dnia pierwszej rejestracji do dnia uprawomocnienia się sprawy w pierwszej instancji. Uśredniona wartość tego wskaźnika nie oddaje jednak zróżnicowania regionalnego. Rekordy opieszałości biją sądy w okręgu warszawsko-praskim (14,7 miesiąca) i warszawskim (10 miesięcy). Z ponadprzeciętnie długim oczekiwaniem muszą się też liczyć osoby kierujące sprawy do sądów pracy w okręgach szczecińskim (9,3 miesiąca), lubelskim (8,1 miesiąca), krakowskim (8,0 miesięcy), zamojskim (8,0 miesięcy) czy gliwickim (7,8 miesięca). Tę średnią obniżają sprawy najprostsze – a więc np. takie, gdy pracodawca nie wypłaca pracownikowi pensji. Natomiast w bardziej skomplikowanych przypadkach na orzeczenie sądu czeka się latami.

Jeżeli od zarejestrowania sprawy do dnia uprawomocnienia się wyroku pierwszej instancji mija nie więcej niż trzy miesiące, to taką sprawę można uznać za rozpatrzoną błyskawicznie. Niestety, jak wyliczyło Ministerstwo Sprawiedliwości, w skali całego kraju w 2011 r. tak szybki finał znalazło zaledwie 42,1% spraw z zakresu prawa pracy (tylko 14,9% w okręgu warszawskim, 18,4% w warszawsko-praskim, 22,8% w krakowskim, 23,1% w szczecińskim). O rozsądnym tempie pracy można mówić, gdy postępowanie przed sądem rejonowym uda się sfinalizować w czasie dłuższym niż trzy miesiące, ale przed upływem roku. W skali całego kraju dotyczy to 46,3% spraw. Jednak są i tacy, którzy na sprawiedliwość muszą czekać znacznie dłużej. Aż w 8,9% spraw uprawomocnienie się wyroku pierwszej instancji nastąpiło po upływie 1-2 lat od zarejestrowania sprawy, w 2,5% przypadków trwało to 2-8 lat, zaś 0,2% spraw przeciąga się nawet poza ośmioletni okres. Najwyższy odsetek spraw ciągnących się latami odnotowują sądy pracy z okręgu warszawskiego, warszawsko-praskiego i szczecińskiego.

Z pomocy prawnej nie warto rezygnować
Wysoki koszt usług prawnych i perspektywa odzyskania zainwestowanych w nie pieniędzy dopiero po wielu miesiącach a nawet latach może rodzić pokusę, by przekonywać sąd do swoich racji na własną rękę, bez pomocy prawnika. Jednak mecenas Nesterowicz z D.A.S. przekonuje, że byłby to ryzykowny krok.
- Gdy pracownik pozywa pracodawcę o niewypłaconą pensję, to być może poradzi sobie przed sądem sam, bo tego typu sprawy nie wymagają specjalistycznego przygotowania prawniczego. Jednak w trudniejszych przypadkach, gdy rzecz dotyczy na przykład ustalenia stosunku pracy, dyskryminacji czy mobbingu, pracownik przekonany o swoich racjach może mieć problem, by ich dowieść przed sądem –
mówi mecenas Nesterowicz. Przypomina on też, że zasady postępowania cywilnego różnią się od tych stosowanych w postępowaniu karnym, gdzie sąd często działa z urzędu . - W postępowaniu cywilnym każda ze stron powinna dowieść swoją rację a sąd sam z siebie nie zażąda uzupełnienia dokumentów. W efekcie strona, która nie przedstawi dowodów, bo nie zdaje sobie sprawy z ich znaczenia, może przegrać sprawę nawet jeśli obiektywnie ma rację.

Co prawda sąd dysponuje zazwyczaj materiałem dowodowym w postaci akt personalnych pracownika, ale to nie zawsze jest wystarczające, bo każda sprawa ma też swoją o wiele bogatszą historię niż wynika to tylko z dokumentów. - Trzeba ją jeszcze przedstawić sądowi w taki sposób, żeby osiągnąć swój cel – tłumaczy radca prawny D.A.S.

Pomoc prawnika może nie tylko ułatwić wygranie sprawy przed sądem, ale wręcz pomóc uniknąć długotrwałego i kosztującego wiele nerwów procesu. Często już samo pismo sygnowane przez reprezentującą pracownika kancelarię prawną wystarcza, by pracodawca stał się bardziej skłonny do znalezienia kompromisowego rozwiązania sporu.

Ochrona Prawna Pracownika, z której można dochodzić roszczeń ze stosunku pracy, znajduje się w zakresie kompleksowego ubezpieczenia Ochrona Prawna Rodziny oferowanego przez D.A.S. Towarzystwo Ubezpieczeń Ochrony Prawnej S.A.. Osoby objęte tym ubezpieczeniem mają zagwarantowane pokrycie kosztów związanych z sądowym etapem dochodzenia swoich praw np. w przypadku dochodzenia zaległego wynagrodzenia, przywrócenia do pracy, dochodzenia roszczeń związanych z mobbingiem w miejscu pracy. W szczególności jest to wynagrodzenie radcy prawnego lub adwokata (Towarzystwo zapewnia niezobowiązującą pomoc w wyborze prawnika), koszty sądowe wszystkich instancji i koszty zasądzone na rzecz strony przeciwnej. W ramach nielimitowanych porad prawnych D.A.S. zapewnia ponadto możliwość konsultowania z prawnikiem spraw związanych ze świadczeniem pracy, np. pomoc w interpretacji przepisów prawa pracy, porada prawna w sprawie możliwości reakcji na określone sytuacje w pracy.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Infrastruktura

Prąd z największej prywatnej inwestycji energetycznej w Polsce popłynie w 2027 roku. Polenergia dostała właśnie potężny zastrzyk finansowania

Polenergia S.A. i Bank Gospodarstwa Krajowego podpisały umowę pożyczki ze środków Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na budowę morskich farm wiatrowych. Finansowanie wyniesie 750 mln zł i zostanie wykorzystane do budowy dwóch farm o łącznej mocy 1440 MW. Największa prywatna grupa energetyczna w Polsce realizuje ten projekt z norweskim Equinorem. Prace związane z budową fundamentów turbin na Bałtyku mają się rozpocząć w 2026 roku. Projekty offshorowe będą jednym z filarów nowej strategii Polenergii, nad którą spółka właśnie pracuje.

Przemysł

Polskie firmy przemysłowe bardziej otwarte na technologie. Sztuczną inteligencję wdrażają z ostrożnością [DEPESZA]

Innowacje cyfrowe w przemyśle, choć wiążą się z kosztami i wyzwaniami, są jednak postrzegane przez firmy jako szansa. To podejście przekłada się na większą otwartość do ich wdrażania i chęć inwestowania. Ponad 90 proc. firm przemysłowych w Polsce, które wprowadziły co najmniej jedno rozwiązanie Przemysłu 4.0, dostrzega wyraźną poprawę efektywności procesów produkcyjnych – wynika z nowego raportu Autodesk. Choć duża jest wśród nich świadomość narzędzi opartych na sztucznej inteligencji, na razie tylko 14 proc. wykorzystuje je w swojej działalności.

Prawo

Przez „wrzutkę legislacyjną” saszetki nikotynowe mogły zniknąć z rynku. Przedsiębiorcy domagają się konsultowania nowych przepisów

Coraz popularniejsze na rynku saszetki z nikotyną do tej pory funkcjonują poza systemem fiskalnym i zdrowotnym. Nie są objęte akcyzą ani zakazem sprzedaży osobom niepełnoletnim. Dlatego też sami producenci od dawna apelują do rządu o objęcie ich regulacjami, w tym podatkiem akcyzowym, żeby uporządkować rosnący rynek i zabezpieczyć wpływy budżetowe państwa. Ministerstwo Zdrowia do projektu ustawy porządkującej rynek e-papierosów bez zapowiedzi dodało regulację dotyczącą saszetek nikotynowych, która jednak w praktyce mogła zlikwidować tę kategorię wyrobów na rynku. Przedsiębiorcy nie kryją rozczarowania sposobem, w jaki wprowadzane są zmiany w przepisach regulujących rynek.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.