Mówi: | dr Joanna Maćkowiak-Pandera |
Funkcja: | prezeska zarządu |
Firma: | Forum Energii |
Forum Energii: Dopłaty do cen energii nie przynoszą skutków. Lepsze byłyby premie za jej oszczędzanie
Zarówno Polska, jak i cała Unia Europejska przygotowują się do ograniczenia importu surowców z Rosji. – Jeśli my nie podejmiemy takiej decyzji, to Putin ją za nas podejmie i wtedy będziemy nieprzygotowani – podkreśla dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska Forum Energii. To oznacza konieczność zmiany polityki energetycznej – rezygnację z gazu jako paliwa przejściowego i przyspieszenie inwestycji w odnawialne źródła. Ważne jest także zachęcanie odbiorców – firmy i konsumentów – do oszczędzania energii przez premiowanie takich inicjatyw zamiast zamrażania cen czy dopłat do rachunków.
900 mld zł – tyle według danych przytaczanych przez Forum Energii Polska wydała w ciągu ostatnich 20 lat na zakup surowców energetycznych z Rosji. Z tego kraju pochodzi 55 proc. sprowadzanego do Polski gazu. Rosja ma też 75-proc. udział w krajowym imporcie węgla i 65-proc. udział w imporcie ropy naftowej. Analitycy wskazują, że dalsze uzależnienie od rosyjskich surowców i kontynuacja dotychczasowej polityki energetycznej – zarówno w przypadku Polski, jak i całej UE – nie są już jednak możliwe.
– W krótkim czasie, w perspektywie roku, jesteśmy w stanie znacząco ograniczyć zakup surowców energetycznych z Rosji. Oczywiście trzeba mieć świadomość, że to pociągnie za sobą koszty. Zresztą widmo wojny widzimy już od lata ubiegłego roku, ceny surowców energetycznych już wtedy były bardzo wysokie. Tak więc ta wojna już toczy się także przeciwko nam, ponosimy jej koszty – mówi agencji Newseria Biznes dr Joanna Maćkowiak-Pandera.
Rosyjska agresja na Ukrainę wznowiła w Europie dyskusję o konieczności uniezależnienia się od importu surowców energetycznych z Rosji. Według danych przytaczanych przez Forum Energii tylko w 2021 roku Rosja mogła zarobić na eksporcie surowców energetycznych 500 mld zł.
– Nie mamy innego wyboru, niż zrezygnować z rosyjskich paliw, ponieważ te działania wojenne, które w tej chwili toczą się w Ukrainie, są w dużym stopniu finansowane właśnie ze sprzedaży surowców. Około 30 proc. budżetu Rosji to jest właśnie sprzedaż paliw kopalnych, więc pytaniem nie jest „czy”, tylko „kiedy” – podkreśla prezes Forum Energii.
Tym bardziej że putinowska Rosja już od wielu lat traktuje swoje surowce energetyczne jako narzędzie szantażu i nacisku na kraje Europy. Dlatego niewykluczone, że sama zdecyduje się na ograniczenie albo przerwanie dostaw, chcąc zastraszyć państwa europejskie i np. powstrzymać je przed większym zaangażowaniem w konflikt w Ukrainie. Unia Europejska powinna być na taki scenariusz przygotowana. 8 marca br. szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła plan uniezależnienia się UE od dostaw rosyjskiego gazu przed 2030 rokiem. Już w tym roku planuje zmniejszyć dostawy tego surowca z Rosji o 2/3.
– Niestety zaczynamy chyba powoli przyzwyczajać się do tego, co dzieje się w Ukrainie. Ale widzimy też, że sytuacja eskaluje, Rosja sięga po nowe metody brutalnej opresji na ten kraj. Dlatego musimy być przygotowani na to, że dojdzie do przerwania dostaw surowców energetycznych. I lepiej, żebyśmy przygotowali się na to świadomie, zamiast biernie czekać, aż to się wydarzy – mówi dr Joanna Maćkowiak-Pandera.
Forum Energii podaje, że w ciągu ostatnich 20 lat Polska zapłaciła za import surowców energetycznych z Rosji 900 mld zł. Z tego kraju pochodzi obecnie 55 proc. sprowadzanego do Polski gazu, Rosja ma też 75-proc. udział w krajowym imporcie węgla i 65-proc. udział w imporcie ropy naftowej do Polski. Według analityków rezygnacja – a przynajmniej duże ograniczenie zakupu surowców z Rosji – jest jednak jak najbardziej możliwa. Wymaga jednak szeregu działań do wdrożenia „na już”, a jednym z nich jest m.in. ogólnokrajowa kampania promująca oszczędzanie energii i paliw: ciepła, energii elektrycznej i paliw w transporcie – zwłaszcza osobowym – skierowana do społeczeństwa.
– Trzy lata temu w Polsce uruchomiony został wielki program zamrażania cen, który nas kosztował ponad 5 mld zł. Niwelowaliśmy skutki wzrostu cen, de facto dopłacając do konsumpcji. To jest ścieżka donikąd. Najważniejsze są redukcja zapotrzebowania i efektywność energetyczna. W pierwszym ruchu musimy zachęcić społeczeństwo i przemysł do tego, żeby zużywać jak najmniej energii we wszystkich sektorach: w transporcie, ciepłownictwie, elektroenergetyce, przemyśle etc. I efekty tego możemy odczuć w relatywnie krótkim czasie, już w ciągu roku. Natomiast następny krok to inwestycje w źródła odnawialne, które też mogą zostać zrealizowane w krótkim czasie – mówi prezeska Forum Energii.
To też oznacza szereg zmian w polskiej polityce energetycznej, do których musi dojść, nawet w przypadku deeskalacji czy szybkiego zakończenia wojny na Ukrainie.
– Wiemy już, że Polska nie będzie już mogła przechodzić na gaz [w ramach etapu przejściowego dekarbonizacji – red.], tak jak było to planowane jeszcze kilka miesięcy temu. Tak więc pewnie zostaniemy przy węglu trochę dłużej, ale nie mamy go już wcale aż tak dużo i równolegle musimy inwestować w źródła odnawialne. Tu konieczne jest m.in. odblokowanie reguły 10H, czyli ograniczeń dla energetyki wiatrowej na lądzie – to jest taki pierwszy krok, który trzeba podjąć – mówi dr Joanna Maćkowiak-Pandera.
Jak wskazuje, w odnawialne źródła energii na własne potrzeby musi szeroko zainwestować polski przemysł, dla którego skutki ewentualnego ograniczenia dostaw przez Rosję albo rezygnacji z zakupu rosyjskich surowców przez UE będą najbardziej dotkliwe.
– Trzeba się przygotować na wyższe ceny energii. Dla przemysłu, zwłaszcza energochłonnego, to będzie duży wysiłek, bo przykładowo w przemyśle stalowym koszt zakupu energii elektrycznej stanowi ok. 60 proc. całkowitych kosztów produkcji, to już jest pytanie o sens istnienia. Niektóre technologie, które do tej pory wydawały się dość drogie, jak np. energia ze słońca i wiatru, staną się tanie w porównaniu z tym, co będziemy mogli kupić z takiej rury z ropą z Rosji. Tak więc na to, co się dzieje, nie można patrzeć tylko w kategorii zagrożenia, ale i nowych możliwości naszej transformacji energetycznej – podkreśla ekspertka.
Czytaj także
- 2025-04-11: Inwestorzy już odczuwają skutki wprowadzania ceł przez Donalda Trumpa. Finalnie najwięcej stracą na tej polityce Amerykanie
- 2025-04-08: Projekt unijnego budżetu po 2027 roku będzie przedstawiony w lipcu. Polska może odegrać istotną rolę w pracach nad nim
- 2025-04-10: Na platformach sprzedażowych mogą się znajdować szkodliwe produkty. Dotyczy to całego rynku online
- 2025-04-09: Wzrost wydatków na obronność ma być priorytetem nowego wieloletniego budżetu UE. Nie będzie jednak cięć w polityce spójności
- 2025-03-28: Enea zapowiada kolejne zielone inwestycje. Do 2035 roku chce mieć prawie 5 GW mocy zainstalowanej w OZE
- 2025-04-07: Młode pokolenie szczególnie narażone na choroby cywilizacyjne. Unijni ministrowie zdrowia chcą przemodelować kwestie profilaktyki
- 2025-04-01: Europa zapowiada walkę o bezpieczeństwo lekowe. Wsparcie dla tych inwestycji ma się znaleźć w przyszłym budżecie UE
- 2025-04-08: Blisko 10 mln Ukraińców nie ma dostępu do wody pitnej lub infrastruktury sanitarnej. Na jej odbudowę potrzeba 11,3 mld dol.
- 2025-03-24: Eksperci ochrony zdrowia apelują o większy zakres kompetencji pielęgniarek. To mogłoby zwiększyć dostępność usług medycznych
- 2025-03-14: Odwetowe cła z UE na amerykańskie towary mogą być kolejnym etapem wojny handlowej. Następne decyzje spowodują dalszy wzrost cen
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Niektóre państwa członkowskie mają dużą skłonność do nadregulacji prawa unijnego. Bariery wewnątrz Unii mają efekt podobny do wysokich ceł
Rosnąca biurokracja zniechęca europejskie firmy do rozwoju, tym bardziej że borykają się one z surowszymi regulacjami niż ich konkurenci w Chinach i USA. Jedną z poważniejszych barier jest brak spójności przepisów w państwach członkowskich UE, co utrudnia wykorzystanie potencjału jednolitego rynku. Niektóre kraje, w tym Polska, mają tendencję do nadregulacji względem tego, czego wymagają unijne dyrektywy.
Transport
Czeski ubezpieczyciel wchodzi na polski rynek. Oferował będzie na początek ubezpieczenia komunikacyjne

W 2024 roku liczba aktywnych polis OC w Polsce przekroczyła 29,7 mln, a ubezpieczeni zgłosili ponad 1 mln szkód – wynika z danych Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Dane KNF wskazują, że składka przypisana brutto z ubezpieczeń komunikacyjnych trafiła w ubiegłym roku do 17 zakładów ubezpieczeń. Na tym rynku pojawił się właśnie kolejny gracz – Direct pojišťovna, czeska firma ubezpieczeniowa przejęła całość portfela ubezpieczeń od wefox insurance AG i rozpoczyna działalność w Polsce.
Handel
Inwestorzy już odczuwają skutki wprowadzania ceł przez Donalda Trumpa. Finalnie najwięcej stracą na tej polityce Amerykanie

Ogłoszone przez Donalda Trumpa 2 kwietnia cła na towary z licznych krajów z całego świata zatrzęsły rynkami finansowymi. Indeksy akcyjne ruszyły w dół, zyskiwać za to zaczęły bezpieczniejsze obligacje. Niektóre branże ucierpią bardziej niż inne, np. motoryzacyjna. Skorzystać może za to sektor logistyczny. Paradoksalnie to na obywatelach USA cła mogą się odbić najmocniej, zaś na wzmocnienie swojej pozycji szansę mają Chińczycy.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.