Mówi: | dr Stefan W. Czarniecki |
Funkcja: | specjalista urolog, ordynator Oddziału Urologii HIFU CLINIC i dyrektor ds. innowacji w Szpitalu Św. Elżbiety |
Firma: | Grupa LUX MED |
Operacje raka prostaty przy użyciu robota chirurgicznego standardem w krajach zachodnich. W Polsce wciąż nie są refundowane
– W leczeniu raka prostaty technologia da Vinci tak naprawdę zastąpiła już inne metody – mówi urolog, dr Stefan W. Czarniecki z należącego do Grupy LUX MED Szpitala św. Elżbiety. Placówka już od kilku lat wykorzystuje roboty da Vinci w operacyjnym leczeniu raka prostaty, co wynika z dużych korzyści z tej metody po stronie lekarzy i pacjentów. Polska jest jednak w gronie niewielu państw, w których te zabiegi nie są refundowane. Na dodatek robotów wciąż jest stosunkowo niewiele, pozytywny jest jednak fakt, że z każdym rokiem rośnie zarówno liczba robotów, jak i operacji przeprowadzanych w ich asyście. W I kwartale br. polskie placówki zrealizowały ich łącznie 415, o 57 proc. więcej niż rok wcześniej.
– W krajach zachodnich robot da Vinci jest już standardem w leczeniu raka prostaty. W naszym ośrodku HIFU CLINIC w Szpitalu św. Elżbiety – podobnie jak w Stanach Zjednoczonych – już 95 proc. operacji jest wykonywanych tą metodą. To wynika z faktu, że ona niesie konkretne korzyści, czyli bardziej przewidywalny przebieg, lepsze efekty funkcjonalne po operacji i mniejszą liczbę powikłań pooperacyjnych – mówi agencji Newseria Biznes dr Stefan W. Czarniecki, specjalista urolog, ordynator Oddziału Urologii HIFU CLINIC i dyrektor ds. innowacji w Szpitalu św. Elżbiety należącym do Grupy LUX MED.
Robot chirurgiczny da Vinci, opracowany ponad dwie dekady temu przez amerykańską firmę Intuitive Surgical, jest w tej chwili najbardziej rozpowszechnionym urządzeniem tego typu na świecie. W Stanach Zjednoczonych operacje w jego asyście są już standardem – tą metodą wykonuje się ponad 90 proc. zabiegów prostatektomii stosowanej w leczeniu raka prostaty. Roboty da Vinci najczęściej wykorzystuje się właśnie w urologii i ginekologii (np. w leczeniu operacyjnym endometriozy), choć lista zastosowań jest dużo dłuższa. W jego asyście można przeprowadzić ponad 170 różnych zabiegów, m.in. z zakresu onkologii, kardiochirurgii (zakładanie bypassów po zawale), transplantologii (pobieranie narządów do przeszczepu) czy chirurgii naczyniowej.
– W Polsce tego typu operacje są wykonywane już od kilku lat i jest ich coraz więcej. W naszym ośrodku stanowią one znakomitą większość. Brakuje natomiast powszechnej refundacji w ramach NFZ-u, dlatego tego typu zabiegi są jak na razie wykonywane prywatnie lub w ramach ograniczonych grantów naukowych – mówi dr Stefan W. Czarniecki.
W warszawskim ośrodku HIFU CLINIC w Szpitalu św. Elżbiety robot da Vinci już od kilku lat jest wykorzystywany w leczeniu operacyjnym raka prostaty. Ze statystyk placówki wynika, że pacjenci coraz rzadziej decydują się na inne metody zabiegowe.
– Rak prostaty jest w tej chwili najczęstszym nowotworem wykrywanym wśród mężczyzn w Polsce i Europie, więc jego leczenie jest bardzo częstą potrzebą w opiece zdrowotnej – podkreśla urolog. – Robot da Vinci jest dla pacjenta zawsze wygodniejszym i lepszym rozwiązaniem niż klasyczna chirurgia. Ona w tej chwili opiera się głównie na chirurgii laparoskopowej, która nowoczesna wydawała się 20 lat temu, natomiast chirurgię otwartą stosuje się coraz rzadziej. W naszym ośrodku ostatnia tego typu operacja w leczeniu raka prostaty odbyła się ponad pięć lat temu.
Robot da Vinci pozwala przeprowadzać bardzo precyzyjne, a przy tym mało inwazyjne zabiegi. Jego ramiona są wyposażone w narzędzia chirurgiczne, kamerę endoskopową i mają funkcję sztucznego nadgarstka, imitującą ruchy ludzkiej ręki. Chirurg kieruje urządzeniem za pomocą konsoli i ma bieżący podgląd operowanych tkanek nawet w 15-krotnym powiększeniu, w rozdzielczości HD, a nawet w trójwymiarze. Maszyna przesyła mu też informacje o sile nacisku czy oporu operowanych tkanek.
– Likwiduje też drżenia rąk, które mogłyby wystąpić podczas klasycznej operacji, i pozwala na dokładniejsze wycięcie chorej tkanki w całości – podkreśla dr Stefan W. Czarniecki.
Chirurg w trakcie operacji nie stoi bezpośrednio nad stołem, ale siedzi za konsolą operacyjną. Dzięki temu jest mniej zmęczony, bardziej skoncentrowany i nawet kilkugodzinne operacje nie są dla niego fizycznym obciążeniem. Równie ważne są jednak korzyści po stronie pacjentów. Nacięcia wykonywane przez da Vinci są mniejsze i bardziej precyzyjne, co za tym idzie – mniejszy jest też uraz tkanek i ubytek krwi.
– Jest to metoda, która daje też lepsze efekty pooperacyjne. Pacjenci krócej leżą w szpitalu, odczuwają mniej bólu, tracą podczas zabiegu minimalne ilości krwi, mają mniej powikłań i szybciej wracają do pełnej sprawności – wyjaśnia ekspert Grupy LUX MED.
Ryzyko wystąpienia powikłań po zabiegu – takich jak zaburzenia w pełnej kontroli nad trzymaniem moczu – jest ograniczone do minimum, podobnie jak czas rekonwalescencji. Z perspektywy pacjenta po dwu-, trzygodzinnym zabiegu z wykorzystaniem robota da Vinci pozostaje jedynie kilka jedno- lub dwucentymetrowych nacięć na skórze brzucha, które z czasem stają się praktycznie niezauważalne. Czas hospitalizacji po takim zabiegu rzadko natomiast przekracza trzy dni. Co istotne znakomita większość operowanych tą metodą chorych nie ma problemów z nietrzymaniem moczu, co dotąd było jednym z najczęstszych skutków ubocznych po zabiegu prostatektomii wykonywanej klasyczną metodą. Wynika to z wyrafinowanych technik oszczędzania długości cewki moczowej oraz pęczków naczyniowo-nerwowych. Dodatkowo istotna część aktywnych seksualnie mężczyzn może liczyć na zaplanowanie operacji, bazując na obrazowaniu rezonansu magnetycznego, z wykorzystaniem technik mających na celu radykalne oszczędzenie pęczków naczyniowo-nerwowych. To daje najlepsze dotąd szanse na zachowanie adekwatnej funkcji seksualnej. W HIFU CLINIC w Szpitalu św. Elżbiety takie postępowanie jest standardowe, a operację wykonują certyfikowane zespoły robotyczne prowadzone przez dra hab. n. med. Tomasza Borkowskiego oraz dra hab. n. med. Artura A. Antoniewicza.
– Przewagi wykazane w randomizowanych badaniach klinicznych pokazują, że odsetek powikłań, przetoczeń czy problemów z trzymaniem moczu po operacji jest znacznie mniejszy po tego typu zabiegu. Dlatego też preferują go sami pacjenci, którzy słyszą od mężczyzn w rodzinie czy znajomych w otoczeniu, że jest to lepsza metoda, która daje szansę na sprawne funkcjonowanie po wyleczeniu tego nowotworu – mówi dr Stefan W. Czarniecki
Jak pokazuje raport „Rynek robotyki chirurgicznej w Polsce 2021”, opracowany przez PMR i Upper Finance, polskie szpitale i autoryzowane ośrodki medyczne w czerwcu br. miały 15 tego typu urządzeń, a na jednego robota przypadało ok. 2,5 mln pacjentów. W I kwartale br. placówki zrealizowały w asyście da Vinci łącznie 415 zabiegów, czyli o 57 proc. więcej niż rok wcześniej. Pozytywny jest fakt, że z kwartału na kwartał rośnie nie tylko liczba operacji, ale i robotów. Raport wskazuje, że w kraju o wielkości Polski do dyspozycji pacjentów i lekarzy powinno być 40–50 takich urządzeń. Eksperci spodziewają się, że osiągniemy ten poziom do końca 2026 roku.
Na całym świecie dotąd zainstalowano już ponad 6,1 tys. robotów chirurgicznych da Vinci w 67 krajach, a z użyciem tego systemu wykonano ponad 8,5 mln operacji, z czego 1,25 mln tylko w ubiegłym roku. Co 25 sekund gdzieś na świecie odbywa się zabieg z wykorzystaniem robota da Vinci. Najwięcej przypada ich na Stany Zjednoczone, gdzie działa już prawie 3,8 tys. tego typu urządzeń, jedno na ok. 89 tys. pacjentów. Z kolei w skali całej Europy jest nieco ponad 1,1 tys. robotów chirurgicznych. Ochrona patentowa wielu technologii producenta robota da Vinci jednak już minęła i od prawie dwóch lat co kilka miesięcy pojawiają się kolejne, całkowicie nowe roboty medyczne. Większa konkurencja przynosi same korzyści dla pacjentów, ale też ma korzystny wpływ na ceny tej technologii.
Czytaj także
- 2024-12-16: Polscy młodzi chemicy tworzą innowacje na światowym poziomie. Część projektów ma szansę trafić potem do przemysłu
- 2024-12-18: Inżynierowie z Warszawy pracują nad innowacjami dla całej Grupy Orange. Ich specjalności to AI i cyberbezpieczeństwo
- 2024-12-20: Polskie firmy przemysłowe bardziej otwarte na technologie. Sztuczną inteligencję wdrażają z ostrożnością [DEPESZA]
- 2024-12-03: 40 proc. Polaków nie czuje się zabezpieczonych na wypadek poważnej choroby. Obawiają się problemów z dostępem do leczenia i jego finansowaniem
- 2024-12-04: Ulga na badania i rozwój może być lekiem na rosnące koszty zatrudnienia. Korzysta z niej tylko 1/4 uprawnionych firm
- 2024-11-27: Fundusze Norweskie wspierają innowacje w polskich firmach. Ponad 200 projektów otrzymało granty o wartości 92 mln euro
- 2024-11-05: Leczenie okulistyczne coraz skuteczniejsze. Pomagają w tym inwestycje w infrastrukturę i nowe technologie
- 2024-10-31: Ruszyła największa elektrownia gazowa w Polsce. Dostarczy energię dla ok. 3 mln gospodarstw
- 2024-11-08: Firmy czują rosnącą presję na inwestycje w dekarbonizację. Do zmian muszą się dostosować także małe przedsiębiorstwa
- 2024-10-17: Sztuczna inteligencja coraz mocniej wchodzi w medycynę. Potrzebna wielka baza danych pacjentów
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Infrastruktura
Prąd z największej prywatnej inwestycji energetycznej w Polsce popłynie w 2027 roku. Polenergia dostała właśnie potężny zastrzyk finansowania
Polenergia S.A. i Bank Gospodarstwa Krajowego podpisały umowę pożyczki ze środków Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na budowę morskich farm wiatrowych. Finansowanie wyniesie 750 mln zł i zostanie wykorzystane do budowy dwóch farm o łącznej mocy 1440 MW. Największa prywatna grupa energetyczna w Polsce realizuje ten projekt z norweskim Equinorem. Prace związane z budową fundamentów turbin na Bałtyku mają się rozpocząć w 2026 roku. Projekty offshorowe będą jednym z filarów nowej strategii Polenergii, nad którą spółka właśnie pracuje.
Przemysł
Polskie firmy przemysłowe bardziej otwarte na technologie. Sztuczną inteligencję wdrażają z ostrożnością [DEPESZA]
Innowacje cyfrowe w przemyśle, choć wiążą się z kosztami i wyzwaniami, są jednak postrzegane przez firmy jako szansa. To podejście przekłada się na większą otwartość do ich wdrażania i chęć inwestowania. Ponad 90 proc. firm przemysłowych w Polsce, które wprowadziły co najmniej jedno rozwiązanie Przemysłu 4.0, dostrzega wyraźną poprawę efektywności procesów produkcyjnych – wynika z nowego raportu Autodesk. Choć duża jest wśród nich świadomość narzędzi opartych na sztucznej inteligencji, na razie tylko 14 proc. wykorzystuje je w swojej działalności.
Prawo
Przez „wrzutkę legislacyjną” saszetki nikotynowe mogły zniknąć z rynku. Przedsiębiorcy domagają się konsultowania nowych przepisów
Coraz popularniejsze na rynku saszetki z nikotyną do tej pory funkcjonują poza systemem fiskalnym i zdrowotnym. Nie są objęte akcyzą ani zakazem sprzedaży osobom niepełnoletnim. Dlatego też sami producenci od dawna apelują do rządu o objęcie ich regulacjami, w tym podatkiem akcyzowym, żeby uporządkować rosnący rynek i zabezpieczyć wpływy budżetowe państwa. Ministerstwo Zdrowia do projektu ustawy porządkującej rynek e-papierosów bez zapowiedzi dodało regulację dotyczącą saszetek nikotynowych, która jednak w praktyce mogła zlikwidować tę kategorię wyrobów na rynku. Przedsiębiorcy nie kryją rozczarowania sposobem, w jaki wprowadzane są zmiany w przepisach regulujących rynek.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.