Newsy

Inwestycje infrastrukturalne napędzają budownictwo. W tym roku branża może wzrosnąć o ok. 8 proc., ale zaczyna brakować rąk do pracy

2016-02-03  |  06:55

Rynek budowlany może wzrosnąć w tym roku nawet o ok. 8 proc. – prognozuje Polski Związek Pracodawców Budownictwa. Barierą rozwoju może być coraz bardziej odczuwalny niedobór pracowników, zarówno w firmach wykonawczych, jak i u producentów materiałów budowlanych. Branża liczy, że dużo nowych miejsc pracy przekona część emigrantów, by wrócili do kraju. W innym wypadku potrzebne będą ułatwienia dla zatrudniania pracowników ze Wschodu.

– Mamy nadzieję, że wzrost 8-proc. jest możliwy. Nawet jeśli wypracujemy mniej, to i tak będzie to pozytywny trend w porównaniu z latami minionymi, kiedy rynek się kurczył – mówi agencji Newseria Biznes Jan Styliński, prezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Problemem dla rozwoju rynku może być niedobór wykwalifikowanej kadry pracowniczej. Na tego rodzaju deficyt cierpią zarówno producenci materiałów budowlanych, jak i firmy wykonawcze, choć w mniejszym stopniu.

– Duże firmy wytwarzające materiały zgłaszają, że coraz częściej muszą zatrudniać pracowników mieszkających 80, 90 czy 100 km od zakładu, co wymaga organizowania transportu – wskazuje Jan Styliński. – Samo w sobie nie jest to może wielkim problemem, pokazuje natomiast tendencję. Sytuacja na rynku pracy staje się coraz korzystniejsza dla zatrudnionych.

Jak podkreśla Styliński, może to być duże obciążenie w kolejnych latach dla ekspansji firm działających na polskim rynku budowlanym. Tym bardziej w obliczu czekających branże zwiększonych inwestycji. Jak wynika z „Raportu płacowego 2016” firmy Hays, braki kadrowe mogą być najbardziej dotkliwe w II kwartale roku. Rozpoczną się wtedy inwestycje współfinansowane ze środków Unii Europejskiej.

– Wykonawcy wiedzą, że także w 2017, 2018 czy 2019 roku, kiedy portfel zamówień i roboty będą największe, może im najbardziej brakować rąk do pracy – twierdzi prezes PZPB. – Liczymy na to, że uda się przekonać Polaków, którzy wyjechali za granicę, że u nas są dobre miejsca pracy, dlatego warto wrócić i działać na miejscu. Może się jednak okazać, że trzeba będzie wprowadzić rozwiązania systemowe, które umożliwiają zatrudnienie pracowników z krajów ościennych.

PZPB, jak zapewnia Jan Styliński, sygnalizował administracji rządowej zbliżające się problemy w sektorze budowlanym. Według wiedzy, którą dysponuje związek, nie powstają jednak na razie rozwiązania systemowe, które pozwoliłyby zmniejszyć skalę problemu.

Największe zapotrzebowanie ma dotyczyć fachowców z obszaru infrastruktury drogowej i kolejowej. Przez cały rok doświadczonych inżynierów będą poszukiwać biura projektowe, generalni wykonawcy oraz firmy nadzoru. Inwestorzy zgłaszają zapotrzebowanie także na pracę osób zajmujących się przygotowaniem inwestycji oraz zarządzaniem projektami w trakcie budowy.

Znaczne ożywienie w branży logistycznej spowodowało również wzrost popytu na osoby z doświadczeniem w tzw. projektach wielkopowierzchniowych – zarówno ze strony generalnych wykonawców, jak i deweloperów. W związku z rozwojem inwestycji na rynkach regionalnych w tym roku większej liczby wakatów można się spodziewać w Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Krakowie oraz Trójmieście.

– Siłą rzeczy ma to wpływ na presję płacową – tłumaczy Styliński. – Ale należy w zrównoważony sposób spojrzeć na oczekiwania pracowników i pracodawców. Kontrakty zwykle są już przyznane, zawierają określone poziomy pensji z tytułu wykonywanych robót budowlanych, w budżetach nie są przewidziane zapasy na ogromne wzrosty kosztów wynagrodzeń.

Zdaniem Jana Stylińskiego potencjalną barierą, która też może pociągnąć rynek budowlany w dół, jest efektywność kontraktów. Jej spadek byłby bardzo niekorzystny dla kondycji całej branży.

 W przeszłości mieliśmy nawet ujemne marże na rynku wykonawczym, zwłaszcza infrastruktury, czyli firmy przejadały swoje oszczędności i dzisiaj już ich nie mają – wyjaśnia Jan Styliński. – Jeśli znowu musiałyby ponosić koszty wyższe od wartości kontraktów, to w wielu wypadkach prowadziłoby to do bankructwa. Mamy nadzieję, że tak się nie stanie i będziemy działać tak, aby zrównoważyć elementy kosztowe.

W ubiegłym roku – według analityków Hays – wynagrodzenia w obszarze budownictwa ogólnego nie uległy zmianom w porównaniu do poprzednich dwunastu miesięcy. W związku ze zwiększonym zapotrzebowaniem na wyspecjalizowaną kadrę w tym roku prognozowany jest jednak wzrost oczekiwań finansowych.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Kongres Profesjonalistów Public Relations

Prawo

Trwają dyskusje nad kształtem unijnego budżetu na lata 2028–2034. Mogą być rozbieżności w kwestii Funduszu Spójności czy dopłat dla rolników

Trwają prace nad wieloletnimi unijnymi ramami finansowymi (WRF), które określą priorytety wydatków UE na lata 2028–2034. W maju Parlament Europejski przegłosował rezolucję w sprawie swojego stanowiska w tej sprawie. Postulaty europarlamentarzystów mają zostać uwzględnione we wniosku Komisji Europejskiej w sprawie WRF, który zostanie opublikowany w lipcu 2025 roku. Wciąż jednak nie ma zgody miedzy państwami członkowskimi, m.in. w zakresie Funduszu Spójności czy budżetu na rolnictwo.

Konsument

35 proc. gospodarstw domowych nie stać na zakup mieszkania nawet na kredyt. Pomóc może wsparcie budownictwa społecznego i uwolnienie gruntów pod zabudowę

W Polsce co roku oddaje się do użytku ok. 200 tys. mieszkań, co oznacza, że w ciągu dekady teoretycznie potrzeby mieszkaniowe społeczeństwa mogłyby zostać zaspokojone. Jednak większość lokali budują deweloperzy na sprzedaż, a 35 proc. gospodarstw domowych nie stać na zakup nawet za pomocą kredytu. Jednocześnie ta grupa zarabia za dużo, by korzystać z mieszkania socjalnego i komunalnego. Zdaniem prof. Bartłomieja Marony z UEK zmniejszeniu skali problemu zaradzić może wyłącznie większa skala budownictwa społecznego zamiast wspierania kolejnymi programami zaciągania kredytów.

Problemy społeczne

Hejt w sieci dotyka coraz więcej dzieci w wieku szkolnym. Rzadko mówią o tym dorosłym

Coraz większa grupa dzieci zaczyna korzystać z internetu już w wieku siedmiu–ośmiu​ lat – wynika z raportu NASK „Nastolatki 3.0”. Wtedy też stykają się po raz pierwszy z hejtem, którego jest coraz więcej w mediach społecznościowych. Według raportu NASK ponad 2/3 młodych internautów uważa, że mowa nienawiści jest największym problemem w sieci. Co więcej, dzieci rzadko mówią o takich incydentach dorosłym, dlatego tym istotniejsze są narzędzia technologiczne służące ochronie najmłodszych.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.