Mówi: | Mateusz Łakomy |
Funkcja: | demograf |
W Polsce rodzi się najmniej dzieci w historii pomiarów. Duże znaczenie mają różnice w wykształceniu kobiet i mężczyzn oraz rynek pracy
Przez pierwsze trzy kwartały 2024 roku w Polsce urodziło się 192 tys. dzieci. To najmniej od zakończenia drugiej wojny światowej. Wskaźnik dzietności spadł do dramatycznie niskiego poziomu, a coraz mniej osób decyduje się na powiększenie rodziny. Wiele barier dotyczy kwestii finansowych. To m.in. trudna sytuacja mieszkaniowa, warunki na rynku pracy, np. zatrudnianie młodych dorosłych na czas określony, ale też różnice w wykształceniu kobiet i mężczyzn.
Z opracowania GUS „Sytuacja społeczno-gospodarcza kraju 1.–3. kwartał 2024 roku” wynika, że do końca września w Polsce urodziło się 192 tys. dzieci, czyli o ok. 18 tys. mniej niż przed rokiem. Szacuje się, że przeciętnie na każde 10 tys. ludności ubyło 39 osób (wobec 32 osób rok wcześniej). Przyrost naturalny pozostaje ujemny już od 10 lat. GUS – na podstawie trendów z ostatnich 30 lat – określa sytuację ludnościową w kraju jako trudną i ocenia, że w najbliższej perspektywie nie można się spodziewać znaczących zmian gwarantujących stabilny rozwój demograficzny.
– W Polsce dostrzegamy bardzo szybkie starzenie się demograficzne, czyli wzrasta nam odsetek osób starszych i spada odsetek osób w wieku produkcyjnym. To jest skutkiem tego, że mamy bardzo niską dzietność już od lat 90., a jednocześnie obecnie przechodzą nam na emeryturę osoby starsze, osoby, które urodziły się w okresie wyżu powojennego – mówi agencji Newseria Biznes Mateusz Łakomy, demograf, autor książki „Demografia jest przyszłością”.
Współczynnik dzietności to miara określająca przeciętną liczbę dzieci, które urodziłaby kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego. Aby zapewnić stabilny rozwój demograficzny kraju, w danym roku na każde 100 kobiet w wieku 15–49 lat powinno przypadać średnio co najmniej 210–215 urodzonych dzieci. W Polsce to 115,8, jeszcze w latach 90. było to 199.
Mateusz Łakomy w swojej książce wskazuje na 10 głównych barier wzrostu dzietności w Polsce.
– W pierwszym rzędzie trzeba zwrócić uwagę na rzecz nieoczywistą, czyli na różnicę w wykształceniu między kobietami a mężczyznami, a na poziomie szkoły średniej czy szkoły podstawowej – w wykształceniu dziewczynek i chłopców – zauważa ekspert.
Jak podaje Mateusz Łakomy w swojej książce, w Polsce bardzo wysoki odsetek, 40 proc. osób w wieku 20–39 lat, nie jest w związku, a powstanie trwałego związku i następnie jego przejście w małżeństwo jest co do zasady warunkiem posiadania dzieci pierwszych i kolejnych. Ludzie wchodzą w związek na zasadzie podobieństwa w wielu wymiarach, szczególnie pod względem statusu społecznego, którego głównym źródłem jest wykształcenie. Tymczasem w Polsce 50 proc. kobiet i jedynie 30 proc. mężczyzn w wieku 25–34 lata ma wykształcenie wyższe, zatem istnieje znacząca nierównowaga na niekorzyść mężczyzn, należąca do najwyższych w Europie. Drugim ważnym czynnikiem sprzyjającym tworzeniu małżeństw jest posiadanie stałej pracy, a otrzymaniu jej również sprzyja wyższe wykształcenie.
Różnice w poziomie wykształcenia powodują, że absolwenci różnych poziomów edukacji w znaczącym odsetku przypadków nie są dla siebie wystarczająco atrakcyjni pod względem cech jakościowych, by stworzyć związek.
– Obecna sytuacja, kiedy około połowa młodych kobiet i tylko 30 proc. mężczyzn ma wyższe wykształcenie, powoduje, że część z tych kobiet nie będzie nigdy w stanie znaleźć dla siebie odpowiedniego partnera, kandydata na męża, ojca swoich dzieci. I vice versa – mężczyźni, którzy mają wykształcenie średnie czy zawodowe, nie znajdą dla siebie matki swoich dzieci – przekonuje demograf.
Negatywne konsekwencje dla dzietności ma też nadmierne wykorzystywanie wobec młodych dorosłych umów na czas określony. Obecnie nawet połowa dorosłych w wieku 20–24 lat pracuje na umowę na czas określony, a w grupie 25–29 lat odsetek zbliża się do 30 proc. Odsetek młodych dorosłych zatrudnionych na czas określony należy w Polsce do najwyższych w Europie, a odsetek umów na czas określony przechodzących w umowy na czas nieokreślony – do najniższych.
– Umowa czasowa powoduje, że nie wiemy, kiedy ona się skończy, czy będzie przedłużona, czy dostaniemy inną pracę, czy przejdziemy na czas nieokreślony. Dziecko to zobowiązanie na lata i wiąże się z konkretnymi kosztami, więc kiedy nie mamy poczucia stabilności, odkładamy urodzenia, a często z nich rezygnujemy – ocenia Mateusz Łakomy.
Inną barierą jest niska dostępność pracy na część etatu. Wykonuje ją 10 proc. matek dzieci w wieku 1–2 lat. Polska plasuje się tym samym pod koniec listy krajów europejskich.
– Aby zdecydować się na pierwsze dziecko, potrzebna jest praca na cały etat, m.in. dlatego że ona powoduje wyższe wynagrodzenie, a od tego wynagrodzenia liczony jest zasiłek macierzyński. Z kolei praca na część etatu sprzyja dzieciom drugim, trzecim, czwartym, bo umożliwia łączenie opieki z pracą zawodową, czyli bycia obecnym we wszystkich tych światach – tłumaczy Mateusz Łakomy.
Na decyzję o dziecku wpływa również wysokość zarobków, chociaż – jak podkreśla ekspert – niekoniecznie w przypadku pierwszego potomka. Tutaj dużo istotniejsze są stabilność i przewidywalność dochodów.
– W przypadku dziecka drugiego pewna wysokość dochodów zaczyna nabierać znaczenia, a w szczególności to zaczyna być istotne dla rodzin, które chciałyby się stać wielodzietnymi – zaznacza demograf.
Warunkiem decyzji o pierwszym dziecku może być także posiadanie mieszkania. W przypadku chęci powiększenia rodziny o drugie dziecko rośnie znaczenie powierzchni mieszkania, a jeśli w obecnym lokum jest ona zbyt mała, to jest to wskazywane jako istotna bariera. Jak podkreśla ekspert, aby posiadać troje lub większą liczbę dzieci – co jest ideałem co czwartego Polaka w wieku 18–40 lat – najlepiej mieszkać nie w mieszkaniu w bloku, ale w domu.
Wśród barier wzrostu dzietności ekspert wymienia także takie niezwiązane z sytuacją finansową. To m.in. społeczne, czyli niedostatek głębokich relacji w rodzinach, nadmierne użytkowanie internetu i smartfona, sekularyzacja oraz przyczyny medyczne, czyli niepłodność, cesarskie cięcia bez wskazań medycznych i endometrioza.
Zdaniem eksperta różnorodność tych barier powoduje, że trudno skoordynować walkę z nimi na szczeblu państwowym. Poszczególne kwestie należą bowiem do kompetencji różnych resortów. Jednak w obliczu postępujących zmian zajęcie się tematem jest pilną koniecznością.
– Wyrównywanie poziomu edukacyjnego i wyników edukacyjnych przyniosłoby w perspektywie czasu większą dzietność, także zwiększenie liczby miejsc na studiach preferowanych przez mężczyzn – wskazuje Mateusz Łakomy. – To także kwestie związane z rynkiem pracy, upowszechnienie umów na czas nieokreślony, żeby jak najwięcej młodych dorosłych miało poczucie stabilności zatrudnienia. Do tego wymagany jest dialog, pewne zrozumienie strony społecznej, strony biznesowej, administracji publicznej. W krajach Europy Zachodniej to działa i tam są rozwiązania, którymi można się zainspirować.
Według raportu „Bariery zamierzeń prokreacyjnych”, opublikowanego w 2023 roku przez Centrum Badania Opinii Społecznej, 8 proc. Polaków w wieku 18–40 lat nie chce mieć dzieci. Blisko połowa badanej grupy chciałaby mieć dwoje dzieci, 18 proc. – troje, a kolejne 5 proc. – czworo i więcej. Co dziewiąta osoba zadeklarowała, że chce tylko jedno dziecko. Wśród badanych w wieku 18–40 lat ponad połowa nie ma dzieci (57 proc.), zbliżone grupy ankietowanych mają jedno (17 proc.) lub dwoje dzieci (19 proc.), a troje lub więcej ma relatywnie niewielu (6 proc.).
Czytaj także
- 2025-06-30: Do 2029 roku rynek pracy skurczy się o milion pracowników. Przedsiębiorcy wskazują, jak zaktywizować cztery wykluczone dotąd zawodowo grupy [DEPESZA]
- 2025-07-01: Rynek piwa kurczy się w I półroczu 2025 roku. Zła pogoda w maju przyniosła 12-proc. spadek sprzedaży
- 2025-06-27: Za trzy miesiące ruszy w Polsce system kaucyjny. Wątpliwości budzą kwestie rozliczeń i podatków
- 2025-06-13: Kobietobójstwo jest typem przestępstwa niedookreślonym przez polskie prawo. Świadomość na ten temat jest wciąż zbyt mała
- 2025-06-10: Polska może dołączyć do globalnych liderów sztucznej inteligencji. Jednym z warunków jest wsparcie od sektora publicznego
- 2025-06-05: Naukowcy wzywają do większej ochrony oceanów. Przestrzegają przed groźnym w skutkach przełowieniem stad
- 2025-06-04: Rynek nieprzygotowany do wdrożenia systemu kaucyjnego. Może się opóźnić nawet o kilka miesięcy
- 2025-05-23: Kampania prezydencka na ostatniej prostej. Temat ochrony zdrowia na drugim planie
- 2025-05-21: Finansowanie Europejskiego Banku Inwestycyjnego wspiera rozwój OZE czy infrastruktury drogowej. Wśród nowych priorytetów bezpieczeństwo i obronność
- 2025-04-28: Niepewna sytuacja zwracanych do Skarbu Państwa gruntów dzierżawnych. To może się wiązać z likwidacją infrastruktury rolniczej i miejsc pracy
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

Unijne mechanizmy ułatwiają zwiększenie wydatków na obronność przez europejskie kraje NATO. Ważnym aspektem infrastruktura podwójnego zastosowania
Wydatki na obronność w krajach NATO mają wzrosnąć do 2035 roku do 5 proc. PKB. W dużej mierze będzie to możliwe dzięki Unii Europejskiej, która stworzyła ramy umożliwiające krajom członkowskim realizację celów NATO w zakresie obronności, nie tylko poprzez finansowanie i inwestycje, ale także poprzez elastyczność budżetową. – To pełna synergia, można powiedzieć, że Unia Europejska współfinansuje razem z państwami członkowskimi cele zdolnościowe NATO – ocenia Paweł Zalewski, sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej.
Ochrona środowiska
Rusza budowa lądowej infrastruktury dla projektów Bałtyk 2 i Bałtyk 3. Prąd z tych farm wiatrowych popłynie w 2027 roku

Ruszyła budowa lądowej infrastruktury dla morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3 rozwijanych przez Equinor i Grupę Polenergia. To przede wszystkim baza serwisowa w Łebie i dwie stacje elektroenergetyczne. Jednocześnie trwają przygotowania do rozpoczęcia prac na morzu. Pierwszy prąd z obu projektów popłynie w 2027 roku, a w kolejce czeka morska farma wiatrowa Bałtyk 1 – największy i najbardziej zaawansowany projekt II fazy rozwoju offshore.
Edukacja
Uczelnie zaczynają wspólnie walczyć ze zjawiskiem mobbingu i dyskryminacji. Ruszają badania nad skalą problemu

Szkoły wyższe chcą aktywniej walczyć ze zjawiskiem mobbingu i dyskryminacji zarówno wobec pracowników, jak i studentów. W ramach projektu Bezpieczna Uczelnia będą się wymieniać dobrymi praktykami w zakresie polityki antymobbingowej. Zostaną przeprowadzone także badania na temat obecnej sytuacji w środowisku akademickim. Dotychczasowe badania prowadzone przez Fundację Science Watch Polska wskazują, że mobbing to dość powszechne zjawisko na uczelniach, które przybiera charakterystyczne dla środowiska formy.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.