Newsy

Zakaz reklamy aptek nie wystarcza. Farmaceuci chcą zakazu reklamy leków i ograniczenia liczby placówek

2012-07-16  |  06:20
Mówi:Alina Fornal
Funkcja:Prezes
Firma:Okręgowa Izba Aptekarska w Warszawie
  • MP4

    Spór toczący się między dużymi sieciami aptek a samorządem farmaceutycznym o interpretację zakazu reklam to tylko czubek góry lodowej. Izby chcą wprowadzenia kolejnych regulacji na rynku. Między innymi całkowitego zakazu reklamy leków, jak i zmniejszenia liczby placówek, co miałoby poprawić ich jakość.

    Jak podkreśla Alina Fornal, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Warszawie, zakaz reklamy aptek sprawdza się i powinien zostać utrzymany. Jednocześnie dodaje, że warto rozważyć również pomysł zakazania reklamy leków, podobnie jak w przypadku leków refundowanych.

    Kiedy reklama leków na receptę była dozwolona, niektóre apteki w walce o klientów stosowały ceny dumpingowe tych środków, czym według przedstawicieli izb aptekarskich  narażały na znaczące koszty NFZ.

     – Jeżeli cena urzędowa leku refundowanego była przewidywana np. na poziomie 60 złotych, kupowaliśmy go z rabatami i w tych aptekach, gdzie była prawidłowo liczona cena, pacjent miał zapłacić 19 złotych. W firmach, które prowadziły inny rodzaj reklamy, przerzucając cały koszt na NFZ, pacjent płacił złotówkę – przypomina w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Alina Fornal, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Warszawie. – Te apteki sprzedawały leki poniżej kosztów zakupu.

    Masowy wykup tanich leków przez pacjentów generował koszty dla Skarbu Państwa, związane z utylizacją przeterminowanych produktów.

     – To prowadziło do ogromnych strat po stronie NFZ i Skarbu Państwa, ze względu na nadmiar wykupowanych leków. Jeżeli lek jest dostępny za złotówkę, to pacjent go kupuje i nie zastanawia się, czy zdąży go zużyć w określonym terminie ważności. Ogromne ilości leków przynoszono potem do utylizacji, co odbywało się również na koszt miast – mówi Alina Fornal.

    Z danych przytoczonych przez prezes warszawskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej wynika, że zanim pojawiły się pierwsze leki za złotówkę czy za grosz  (przełom 2003/2004 roku) refundacja w Polsce była na poziomie ok. 4 mld zł. W 2011 roku kwota ta opiewała na 9,5 mld zł.

     – Pacjenci płacą więcej. Ciągle się słyszy, że nie mamy nowych cząsteczek, nowoczesnych leków na nowe choroby na listach, a wydajemy dwa razy więcej pieniędzy. Więc to jest dowód, że my aptekarze, mamy w tym względzie rację – podsumowuje prezes.

    Samorząd lekarski podkreśla, że apteki są placówkami służby zdrowia, a w wielu krajach Unii Europejskiej, jak np. w Austrii czy Niemczech, istnieje całkowity zakaz reklamy.

     – Niedopuszczalne jest, żeby reklamowały się szpitale czy gabinety lekarskie. Dążyliśmy więc do zakazu reklamy aptek jako przedsiębiorców. Staraliśmy się, aby ten zawód faktycznie był zawodem zaufania publicznego, a pacjent przychodząc do apteki był bezpieczny – wyjaśnia Alina Fornal.

    Cześć farmaceutów skupionych w izbach chciałaby również ograniczenia reklamy preparatów medycznych.

     – Wiedzę o leku pacjent powinien dostawać od fachowców. Nie ma jeszcze zakazu ich reklamy, ale pamiętajmy, że informacji o lekach w świetle prawa może udzielać farmaceuta – przestrzega Fornal.

    To nie koniec zmian mających ograniczyć dominację dużych sieci. Zdaniem przedstawicieli samorządu farmaceutycznego, wiele z nich traktuje apteki jak zwykły biznes. Aby maksymalizować zysk, zwalniają personel fachowy i zatrudniają pomocniczy.

     – W dużych sieciach zazwyczaj farmaceuci nie mają nic do powiedzenia poza tym, że są zobowiązani podpisać receptę. W tej chwili prowadzenie apteki jest trudnym przedsięwzięciem, bo jest ich zbyt wiele. Powinno być co najmniej o 1/3 mniej. Funkcjonowałyby lepiej, pacjenci mieliby dostęp do fachowców, lepsze zaopatrzenie w leki, bo w tej chwili nie stać wielu aptek na to, żeby trzymać je na półkach – uważa prezes warszawskiej izby.

    W Austrii prawo gwarantuje, że na jedną aptekę przypada 7 tysięcy osób, w Niemczech – 4 tysiące. W Polsce – maksymalnie do 2,5 tysiąca, a są regiony, gdzie jest 1,5 tysiąca osób na aptekę. 

     – Pacjenci sami odpowiedzą na pytanie, czy wolą przejść do apteki 50-250 metrów dalej i dostać leki od razu, czy mieć aptekę w sąsiedniej klatce schodowej, ale zamawiać leki i odbierać je następnego dnia. Wydaje mi się jednak, że woleliby iść kawałek dalej, dostać od razu leki i dobrą informację od farmaceuty, a nie od osoby, która w świetle prawa farmaceutycznego, nie ma prawa udzielać informacji o leku - podkreśla Alina Fornal.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Prawo

    Handel

    Lekarze apelują o uregulowanie rynku saszetek z nikotyną. Na ich szkodliwe działanie narażona jest głównie młodzież

    Saszetki z nikotyną są dostępne na rynku od kilku lat, ale nadal nie ma żadnych unijnych ani krajowych regulacji dotyczących ich oznakowania, reklamy czy sprzedaży. To powoduje, że tzw. pouches są bardzo łatwo dostępne, bez większych problemów można je kupić nawet przez internet, co przekłada się na ich rosnącą popularność, także wśród dzieci i młodzieży. Eksperci apelują o pilne uregulowanie tego rynku.

    Problemy społeczne

    Dane satelitarne będą częściej pomagać w walce z żywiołami w Polsce. Nowy system testowany był w czasie wrześniowej powodzi

    Światowa Organizacja Meteorologiczna podaje, że w ciągu ostatnich 50 lat pięciokrotnie zwiększyła się liczba katastrof naturalnych na świecie. Jednocześnie nowe możliwości w zakresie wczesnego ostrzegania i zarządzania kryzysowego pozwoliły ograniczyć liczbę ofiar trzykrotnie. Coraz częściej pomagają w tym dane satelitarne, czego przykładem było wykorzystanie nowego systemu Poland’s Civil Security Hub w trakcie wrześniowej powodzi na południowym zachodzie kraju.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.