Mówi: | Monika Piątkowska |
Funkcja: | prezes |
Firma: | Izba Zbożowo-Paszowa |
Prezes Izby Zbożowo-Paszowej: Będą problemy z wyeksportowaniem nadwyżki zbóż. Konieczne odciążenie infrastruktury portowej i kolejowej
– Po tegorocznych żniwach na rynek powinno trafić ok. 34 mln t polskiego zboża, z czego ok. 10 mln t nadwyżki trzeba będzie wyeksportować – prognozuje prezes Izby Zbożowo-Paszowej Monika Piątkowska. To będzie jednak trudne, bo żniwa trwają również w Ukrainie, która – ze względu na zerwanie przez Rosję umowy zbożowej – będzie musiała transportować swoje zboże przez granicę lądową UE. To zaś oznacza większy tranzyt przez Polskę oraz większe obciążenie infrastruktury portowej i kolejowej. – Jeżeli my tej infrastruktury nie rozbudujemy, nie udrożnimy przepustowości naszych portów, to zostaniemy jeśli nie ze zbożem ukraińskim, to z naszym polskim. To jest sytuacja, która absolutnie wymaga rozwiązania – podkreśla Monika Piątkowska.
– Tegoroczne żniwa nie są aż tak złe, biorąc pod uwagę wcześniejsze obawy rolników. Były obawy, że susza nam te zbiory znacznie ograniczy. Dzisiaj już możemy powiedzieć, że w ciągu najbliższych miesięcy na polski rynek wraz z nowym sezonem trafi ok. 34 mln t zboża. Natomiast jakość zboża zależy od regionu i kiedy żniwa się zakończą, będziemy mieć pełną wiedzę. Ale generalnie sytuacja jest, jak na obawy rolników, całkiem dobra – mówi Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożowo-Paszowej.
Żniwa w Polsce ruszyły w tym roku stosunkowo szybko, już w pierwszych tygodniach lipca, i potrwają najprawdopodobniej jeszcze do końca sierpnia. W skali kraju sytuacja jest jednak zróżnicowana – w niektórych regionach rolnicy zebrali wszystkie plony, w innych, np. w zachodniej Polsce, anomalie pogodowe opóźniły ten proces.
Jak na razie statystyki wskazują, że tegoroczne zbiory będą zadowalające i lepsze od prognozowanych. Prezes Izby Zbożowo-Paszowej prognozuje, że na rynek powinno trafić ok. 34 mln t zbóż, z czego konsumpcja krajowa wyniesie ok. 24 do 26 mln t zboża konsumpcyjnego i paszowego. Pozostała nadwyżka, czyli ok. 10 mln t, powinna trafić na eksport.
– Przypomnę jednak, że weszliśmy w ten sezon z nadwyżką dwa razy większą niż zazwyczaj, co wynika z kryzysu zbożowego, z którym borykaliśmy się przez ostatnich kilka miesięcy – mówi ekspertka. – Z poprzedniego sezonu mamy ok. 4–5 mln t zboża plus 10 mln t tegorocznej nadwyżki polskiego zboża, które trzeba będzie wyeksportować, zarówno drogą morską, jak i lądową.
Rolnicy działający w sektorze zbóż i nasion oleistych, którzy ponieśli straty gospodarcze spowodowane przywozem zbóż z Ukrainy, mogli liczyć na pomoc od państwa, czyli tzw. kowalczykowe. Wnioski o dopłaty do sprzedaży kukurydzy, jęczmienia, owsa, żyta, pszenżyta, mieszanek zbożowych, rzepaku lub rzepiku można było składać do 15 lipca br. i te pieniądze wciąż spływają do rolników.
– Dopłaty są dobrym rozwiązaniem na tu i teraz – pod warunkiem że ten czas, który sobie kupujemy, łagodząc trochę straty rolników, wykorzystamy w systemowo mądry sposób. A my tego czasu nie wykorzystujemy – nie ma pomysłu strategicznego na to, jak zarządzić tą trudną sytuacją, nie ma inwestycji w infrastrukturę i tak naprawdę nie wiemy, jak będzie wyglądało zarządzanie ruchem zbożowym w kolejnych miesiącach – mówi Monika Piątkowska.
Sytuację komplikuje również to, że w połowie lipca br. Rosja wypowiedziała porozumienie zawarte za pośrednictwem Turcji i ONZ, które pozwalało Ukrainie eksportować zboże i produkty żywnościowe z portów na Morzu Czarnym. Zerwanie tzw. umowy zbożowej po raz kolejny zdestabilizowało sytuację na światowych rynkach – międzynarodowe ceny pszenicy wzrosły w lipcu po raz pierwszy od dziewięciu miesięcy, o 1,6 proc. w ujęciu miesięcznym. Po raz pierwszy od ponad pół roku w górę poszedł także – i to znacznie mocniej, bo o 12 proc. – wskaźnik cen olejów roślinnych FAO.
– Rolnicy obawiają się o to, jak będą wyglądały kolejne tygodnie. Wiemy, że cena zboża w Polsce jest ściśle uzależniona od cen zboża na giełdach międzynarodowych – a to, co się obecnie dzieje na świecie, jest pokłosiem zerwania umowy zbożowej przez Rosję i dumpingowych cen, które Rosja stosuje na rynku międzynarodowym, sprzedając swoją pszenicę o 30–25 dol. niżej za tonę niż zboże polskie czy europejskie. To budzi wśród polskich rolników obawy o ceny i o to, jak ta sprzedaż będzie wyglądała w kolejnych miesiącach. Tutaj czekamy, ta sytuacja jest niestabilna, nieprzewidywalna, niestety jesteśmy w pewnej mierze zakładnikami Putina – mówi prezes Izby Zbożowo-Paszowej.
Zerwanie przez Rosję umowy zbożowej mocno uderza również w Ukrainę, w której też trwają obecnie żniwa. To zaś zwiększa presję na wywóz zboża z kraju w jakikolwiek możliwy sposób, w tym przez granicę lądową z UE. Poprzednio spowodowało to jednak duże problemy na rynkach rolnych w Polsce i w innych krajach Unii. Dlatego – jak zapowiedział niedawno premier Mateusz Morawiecki – Polska nie pozwoli na wznowienie importu zboża i produktów rolnych z Ukrainy po 15 września br. (do tego czasu trwa embargo, ustanowione w porozumieniu z Komisją Europejską). Jednocześnie nie widzi przeszkód dla dalszego tranzytu tych produktów poprzez Polskę do krajów docelowych. Prezes Izby Zbożowo-Paszowej podkreśla jednak, że Polska ma w tej chwili ograniczone możliwości tego tranzytu i żadnego pomysłu na to, jak zwiększyć jego wolumen.
– Tranzyt powinien oczywiście iść, bo Ukrainie trzeba pomagać. Natomiast trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć, że – bez względu na to, czy to jest tranzyt, czy to jest import – my naszą infrastrukturę obciążamy w taki sam sposób – zauważa Monika Piątkowska. – Ze względu na zablokowanie umowy zbożowej przez Rosję będą większe potrzeby tranzytu z Ukrainy, a to oznacza też większe obciążenie naszej infrastruktury. Jeżeli my tej infrastruktury nie rozbudujemy, nie udrożnimy przepustowości naszych portów, to zostaniemy jeśli nie ze zbożem ukraińskim, to z naszym polskim. To jest sytuacja, która absolutnie wymaga rozwiązania.
Czytaj także
- 2025-08-04: UNICEF: Wszystkie dzieci poniżej piątego roku życia w Gazie cierpią z powodu niedożywienia. Sytuacja jest katastrofalna
- 2025-07-16: Konflikty i żywioły wpływają na wakacyjne plany Polaków. Bezpieczeństwo coraz ważniejsze przy wyborze letniej destynacji
- 2025-07-14: P. Müller: Wnioski z ludobójstwa w Srebrenicy szczególnie aktualne w kontekście ukraińskim. Społeczność międzynarodowa nie może przymykać oczu
- 2025-07-25: M. Kobosko: Surowce dziś rządzą światem i zdecydują o tym, kto wygra w XXI wieku. Zasoby Grenlandii w centrum zainteresowania
- 2025-07-17: Unia Europejska wzmacnia ochronę najmłodszych. Parlament Europejski chce, by test praw dziecka był nowym standardem w legislacji
- 2025-07-09: W czwartek głosowanie nad wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej. To inicjatywa ponad 70 europosłów, również z Polski
- 2025-07-02: Unijne mechanizmy ułatwiają zwiększenie wydatków na obronność przez europejskie kraje NATO. Ważnym aspektem infrastruktura podwójnego zastosowania
- 2025-07-18: Były prezes PGE: OZE potrzebuje wsparcia magazynów energii. To temat traktowany po macoszemu
- 2025-06-27: Rośnie skala agresji na polskich drogach. Problemem jest nie tylko nadmierna prędkość, ale też jazda na zderzaku
- 2025-06-30: Polski e-commerce rośnie w siłę. Konsumentów przyciągają przede wszystkim promocje
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

Polska może się stać Doliną Krzemową Europy. Potrzeba jednak wsparcia finansowego start-upów i mocniejszej deregulacji
Polskie start-upy skoncentrowane są głównie na rozwoju nowoczesnych technologii informatycznych i cyfrowych. Wyraźny nacisk na oprogramowanie i aplikacje oraz big data i data science wskazuje na silne zainteresowanie narzędziami analitycznymi i rozwiązaniami wspierającymi transformację cyfrową w różnych branżach – wynika z raportu „Rynek start-upów w Polsce. Trendy technologiczne”, który został opracowany w 2024 roku w MRiT. Zdaniem europarlamentarzystów Polska ma szansę się stać Doliną Krzemową, jednak rozwój start-upów blokowany jest m.in. przez ograniczony dostęp do finansowania oraz niekorzystne i nadmierne regulacje.
Transport
Na półmetku wakacji ceny paliw na stacjach nie powinny się wyraźnie zmienić. Znaczące różnice między regionami i stacjami

W sierpniu ceny benzyny, oleju napędowego i autogazu powinny pozostać na poziomach z lipca – uważa ekspertka rynku z firmy Reflex. Wyższe będą zawsze na stacjach premium, tych, które oferują bogatszą ofertę dodatkową, promocje dla uczestników programu lojalnościowego, oraz w regionach, w których tradycyjnie paliwa są droższe ze względu np. na wyższą siłę nabywczą mieszkańców. Różnice mogą sięgać kilkudziesięciu groszy na litrze. Obszary, wokół których te wartości oscylują, zależą z kolei od sytuacji globalnej. Warto patrzeć na sytuację na Bliskim Wschodzie i w Ukrainie.
Polityka
A. Mularczyk (PiS): Nawiązanie poważnego dialogu z Niemcami jest konieczne nie tylko w kontekście reparacji. Powinien być podpisany traktat polsko-niemiecki

– Nie wystarczy jednorazowy gest czy inicjatywa. To musi być podjęcie dialogu, być może też przygotowanie nowej umowy bilateralnej, nowego traktatu polsko-niemieckiego, który regulowałby wszystkie obszary, które wynikały ze skutków II wojny światowej – mówi Arkadiusz Mularczyk, poseł do Parlamentu Europejskiego z PiS-u. Podkreśla, że proces ten nie będzie łatwy, bo wymaga konsekwencji i stanowczości, ale widzi szansę w prezydenturze Karola Nawrockiego, który już zadeklarował kontynuację starań w tym zakresie. Zdaniem europosła wsparciem w polsko-niemieckim dialogu może być administracja Donalda Trumpa.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.