Newsy

Od 1 stycznia obowiązuje nowa lista substancji zakazanych w sporcie. Znalazł się na niej popularny, silny lek przeciwbólowy

2023-12-29  |  06:15

Światowa Agencja Antydopingowa zaktualizowała listę substancji i metod zabronionych w sporcie, która będzie obowiązywać w 2024 roku. Znalazł się na niej popularny, silnie działający lek przeciwbólowy z grupy opioidów, po który dotychczas chętnie sięgali zwłaszcza piłkarze. Substancje są wpisywane na listę m.in. ze względu na potencjalnie negatywny wpływ na zdrowie sportowców. – Stosowanie dopingu jednak nie dotyczy tylko profesjonalnych zawodników, ale także sportowców amatorów – wskazuje dr Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej. To o tyle niebezpieczne, że część substancji wspomagających jest produkowana nielegalnie, bez nadzoru i zachowania warunków dotyczących bezpieczeństwa i higieny, co czyni je jeszcze groźniejszymi. 

O wpisaniu substancji bądź metody zabronionej na listę decyduje komitet Światowej Agencji Antydopingowej. Kryteria, jakimi się kieruje, są związane po pierwsze z tym, że dana substancja może mieć wpływ lub potencjalny wpływ na wynik sportowy. Drugim kryterium jest wpływ lub potencjalny negatywny wpływ na zdrowie sportowca. I trzecie, bardzo ogólne kryterium, to jest sprzeczność z duchem sportu. Jeżeli dwa z tych trzech kryteriów zostaną spełnione, wtedy komitet listy może zdecydować o tym, żeby daną substancję czy też metodę wpisać do rejestru – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes dr Michał Rynkowski.

Pod koniec grudnia br. Światowa Agencja Antydopingowa (World Anti-Doping Agency, WADA) opublikowała zaktualizowaną listę substancji i metod zabronionych, która będzie obowiązywać w 2024 roku. To międzynarodowy standard, który jest częścią Światowego Programu Zwalczania Dopingu w Sporcie. Lista szczegółowo wymienia substancje i metody, których użycie spowoduje pozytywny wynik badania antydopingowego. Są one zabronione na zawodach i poza zawodami, a niektóre substancje dotyczą określonych dyscyplin sportu. Lista ma charakter bezwzględnie obowiązujący. W tym roku jedną z głównych zmian jest wpisanie tramadolu – popularnego, silnie działającego leku przeciwbólowego z grupy opioidów. Widnieje on w grupie S7 – Narkotyki. 

– Tramadol jest lekiem przeciwbólowym, który był szeroko stosowany przez zawodników reprezentujących dyscypliny sportu takie jak piłka nożna, rugby i kolarstwo. Popularność tego specyfiku zadecydowała o tym, że Światowa Agencja Antydopingowa zdecydowała o wpisaniu go do wykazu substancji zakazanych, ale nie był to jedyny powód – silny charakter uzależniający tej substancji powoduje, że może być ona traktowana też jak narkotyk. To jest substancja opioidowa, jej stosowanie może prowadzić do uzależnienia, pojawiania się stanów depresyjnych. Był zresztą głośny przypadek jednego z piłkarzy, Chrisa Kirklanda, który miał próbę samobójczą i nie ukrywał tego, że już po trzech miesiącach stosowania tramadolu dochodziło u niego do problemów z odstawieniem tego produktu – mówi dyrektor POLADA.

Między innymi z powodu ryzyka uzależnienia i przedawkowania tramadol już od 2019 roku jest zakazany przez Międzynarodową Unię Kolarską (UCI). W ubiegłym roku w kolarstwie wybuchł jednak duży skandal, ponieważ ta substancja została wykryta w próbce moczu Kolumbijczyka Nairo Quintany, który został za to zdyskwalifikowany z Tour de France 2022. Nie stanowiło to jednak naruszenia przepisów antydopingowych, ponieważ ówczesna lista WADA nie uwzględniała tramadolu.

– Na tegorocznej liście pojawiły się też nowe przykłady różnych substancji zabronionych z różnych grup, natomiast to ma charakter bardziej porządkujący niż rewolucyjny. Obecność tramadolu to zdecydowanie najważniejsza zmiana – zaznacza dr Michał Rynkowski. – Te substancje, które znajdują się na liście, są na nią wpisane nie bez kozery, ponieważ mogą negatywnie oddziaływać na zdrowie. Przykładem są chociażby steroidy anaboliczno-androgenne, których stosowanie wpływa na zaburzenie całej gospodarki hormonalnej, choroby układu krążenia czy wątroby. Skutki są później nieodwracalne, nawet po odstawieniu steroidów często ciężko jest już wrócić do równowagi.

W poprzednich aktualizacjach listy kluczowe znaczenie miały m.in. reguły związane z podawaniem glikokortykoidów. Od 2022 roku zabroniono ich podawania podczas zawodów w postaci jakichkolwiek iniekcji. Z kolei w 2021 roku wyodrębniono nową kategorię tzw. substancji nadużywanych (ang. substances of abuse), do których zalicza się: kokaina, diamorfina (heroina), metylenodioksymetamfetamina (MDMA/„ekstazy”), tetrahydrokanabinol (THC). Jak podkreśla ekspert, aktualizowanie listy substancji zakazanych jest korzystne dla zawodników – im więcej konkretnych substancji się na niej znajduje, tym łatwiej ustrzec się przed błędami i nieświadomym dopingiem.

Jeżeli chodzi o substancje zabronione, które mogłyby potencjalnie się znaleźć na liście, są to różnego rodzaju analogi substancji stymulujących, które nie są literalnie wymienione na tej liście. Ich wpisanie dałoby zawodnikom większy komfort funkcjonowania w świecie sportu i niepopełniania potencjalnych błędów. Ponieważ trzeba zwrócić uwagę na jeden aspekt: lista ma charakter otwarty, niektóre grupy substancji są jedynie przykładami i istnieje dopisek „inne substancje o podobnej budowie chemicznej lub działaniu biologicznym” – dodaje ekspert.

Jak wskazuje, statystycznie ok. 1–1,5 proc. badań przeprowadzanych wśród sportowców kończy się wykryciem substancji zakazanych lub innych naruszeń przepisów antydopingowych.

 Biorąc pod uwagę, że rocznie pobieranych jest ok. 300 tys. próbek, to nie jest szalenie wielka liczba, choć w ostatnich latach było różnie. Pandemia COVID-19 wpłynęła na cały rynek sportowy, ale też na to, w jaki sposób były realizowane kontrole antydopingowe – mówi dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej. – Pytanie oczywiście, na ile ten 1 czy 1,5 proc. faktycznie oddaje rzeczywistość, bo naruszeń przepisów antydopingowych na pewno jest więcej. Pokazuje to chociażby przykład igrzysk w Londynie, gdzie stwierdzono tylko jeden przypadek wykrycia substancji zabronionych, ale po reanalizach próbek wykryto ich już ponad 100. To pokazuje, że przypadki stosowania substancji zabronionych występują. Dzisiejsze metody czasami nie pozwalają na to, żeby wykryć wszystko to, co zawodnicy stosują, a po latach się dowiadujemy, że jednak skala dopingu jest większa, niż mogłaby się wydawać.

Ekspert zauważa, że stosowanie dopingu nie dotyczy tylko profesjonalnych zawodników, ponieważ sięgają po niego również sportowcy amatorzy.

– Nie ma na to twardych badań, bardziej jesteśmy w stanie to stwierdzić na podstawie informacji pochodzących z Policji czy innych służb, które skutecznie doprowadzają do zamykania nielegalnych laboratoriów zajmujących się chociażby produkcją steroidów anaboliczno-androgennych czy magazynów takich substancji. Dochodzimy do wniosku, że skala problemu jest poważna, ponieważ tych substancji produkowanych jest mnóstwo. A jeżeli ich produkcja jest duża, to oznacza, że i popyt jest spory – mówi dr Michał Rynkowski. – Głównie sportowcy amatorzy czy osoby aktywne fizycznie, korzystające z klubów fitness i siłowni, które tak naprawdę są nastawione bardziej na to, żeby popracować nad sylwetką niż nad osiągnięciami sportowymi – to właśnie oni są użytkownikami tego rodzaju substancji.

Stosowanie substancji dopingowych czy zwiększających wydolność organizmu nie pozostaje bez wpływu na ogólny stan zdrowia. Jednak w przypadku nielegalnie produkowanych specyfików czy suplementów diety problemem są też warunki, w jakich powstają, i brak jakiejkolwiek pewności tego, co faktycznie się w nich znajduje.

– One produkowane są w strasznych warunkach, które nie spełniają żadnych warunków dotyczących bezpieczeństwa i higieny, to jest szalenie niebezpieczne. Dla przykładu NIK w 2017 roku zbadała 100 produktów, suplementów diety, które znajdowały się wtedy na rynku, i 50 proc. z tych produktów zawierało albo substancje zabronione w sporcie, albo takie, które są niebezpieczne dla zdrowia. Część z nich w ogóle nie zawierała deklarowanych substancji aktywnych. Tak więc ten rynek suplementów – oprócz twardego dopingu – też jest specyficzny i trzeba mieć ograniczone zaufanie do produktów, które się stosuje – podkreśla dr Michał Rynkowski.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Przedsiębiorcy czekają na doprecyzowanie przepisów dotyczących Małego ZUS-u Plus. W sądach toczy się ponad 600 spraw z ZUS-em

Oddziały Biura Rzecznika MŚP prowadzą już ponad 600 spraw dotyczących Małego ZUS-u Plus. Przedmiotem sporu z ZUS-em jest interpretacja, jak długo – dwa czy trzy lata – powinna trwać przerwa, po upływie której przedsiębiorca może ponownie skorzystać z niższych składek. Pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim wydał pierwszy wyrok, w którym podzielił korzystną dla przedsiębiorców argumentację Rzecznika MŚP. – Nie stanowi on jeszcze o linii interpretacyjnej. Czekamy na wejście w życie ustawy deregulacyjnej, która ułatwi od stycznia przedsiębiorcom przechodzenie na Mały ZUS Plus – mówi Agnieszka Majewska, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.

Problemy społeczne

Awaria CrowdStrike’a miała podobne skutki jak potencjalny cyberatak. Uzależnienie od technologii to ryzyko wyłączenia całych gałęzi gospodarki

Ogromna awaria systemu Windows, wywołanego błędem w aktualizacji oprogramowania CrowdStrike, doprowadziła do globalnego paraliżu. Przestały działać systemy istotne z perspektywy codziennego życia milionów ludzi. Tylko w piątek odwołano kilka tysięcy lotów na całym świecie,  a w części regionów w USA nie działał numer alarmowy. – To pokazuje, że im bardziej jesteśmy uzależnieni od technologii, tym łatwiej wykluczyć wręcz całe gałęzie gospodarki, a podobne skutki mógłby mieć cyberatak – ocenia Krzysztof Izdebski z Fundacji im. Stefana Batorego. Jego zdaniem tego typu incydenty są nie do uniknięcia i trzeba się na nie lepiej przygotować.

Ochrona środowiska

Nowelizacja przepisów ma przyspieszyć rozwój farm wiatrowych. Do 2040 roku Polska może mieć zainstalowane w nich ponad 40 GW mocy

Jeszcze w tym kwartale ma zostać przyjęty przez rząd projekt zmian w ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Nowelizacja zmniejsza minimalną odległość turbin wiatrowych od zabudowań do 500 m. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej ocenia, że zmiana odległości zwiększy potencjał energetyki wiatrowej do 2040 roku nawet dwukrotnie, do poziomu 41,1 GW. – Branża czeka też na przyspieszenie procedur, przede wszystkim procedury środowiskowej i całego procesu zmiany przeznaczenia gruntów – mówi Anna Kosińska, członkini zarządu Res Global Investment.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.