Newsy

W przyszłym roku rewolucja w przychodniach. Dokumentacja medyczna będzie elektroniczna

2014-08-06  |  06:15

Informatyzacja w przychodniach wciąż jest połowiczna. Choć e-recepty są wypełniane na komputerze, to muszą być drukowane. Rewolucją w systemie ochrony zdrowia będzie dopiero uruchomienie Projektu P1, który umożliwi m.in. przesyłanie recept prosto do aptek.

Elektroniczna dokumentacja jest bardziej przejrzysta, wszystko można w niej znaleźć. Ułatwia również szukanie danych z przeszłości. Niezwykle ważnym jej elementem jest pomoc w zakresie wystawiania recept. Mamy do czynienia z bardzo skomplikowanym systemem zapisywania leków na receptach, a także poszukiwania właściwych wskazań wynikających z charakterystyki produktu leczniczego i kwalifikacji określonego poziomu odpłatności. To wszystko będzie łatwiejsze w nowym systemie – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Konstanty Radziwiłł, sekretarz Naczelnej Izby Lekarskiej.

Przychodnia, w której pracuje Konstanty Radziwiłł, wprowadziła elektroniczną dokumentację medyczną już trzy lata temu. Początkowo personel medyczny na wszelki wypadek prowadził dokumentację medyczną także na papierze, jednak lekarze szybko przekonali się do zalet elektronicznego obiegu dokumentów – twierdzi sekretarz Naczelnej Izby Lekarskiej. W całym kraju z elektronicznej dokumentacji medycznej korzysta już blisko połowa placówek medycznych – szacuje Marcin Kędzierski, dyrektor Centrum Systemów Informatycznych Ochrony Zdrowia.

W tej chwili komputer jest jedynym miejscem, w którym wpisuje się dane pacjentów. Jest to zmiana na lepsze. Na początku wprowadzenie systemu wiązało się z pewnym wysiłkiem, ale ocena lekarzy jest zdecydowanie pozytywna – uważa Radziwiłł.

Do zalet e-dokumentacji, w tym np. e-recept, nie trzeba przekonywać pacjentów. Dla większości z nich jest to ulga, bo nie muszą tracić czasu na ponowną wizytę z powodu nieczytelnej recepty lub błędu. Nie ma już także ryzyka zgubienia wyników badań, a więc konieczności ich powtarzania.

Nie ma żadnych problemów w razie potrzeby otrzymania kopii dokumentacji. Program umożliwia bezproblemowe dotarcie do danych, które są w historii choroby. Poza tym często to, co piszemy ręcznie, jest po prostu nieczytelne – przyznaje sekretarz Naczelnej Izby Lekarskiej.

Klienci zinformatyzowanych przychodni mogą też w łatwy i szybki sposób przygotować się do wizyty u lekarza, przeglądając swoją historię choroby wraz z wcześniejszą dokumentacją. Podobnie internista lub specjalista mniej czasu poświęca na wywiad z pacjentem, ponieważ ma łatwy dostęp do historii choroby. To zwiększa trafność stawianych diagnoz i umożliwia szybsze podjęcie leczenia.

Dzięki temu pacjent nie musi być już pośrednikiem, odpowiedzialnym za wymianę informacji między różnymi specjalistami. Z punktu widzenia przychodni koszty wdrażania informatycznych systemów są konieczną inwestycją. W przeciwnym wypadku pacjenci szybko przenieśliby się do konkurencyjnych placówek.

To jest kwestia jakości naszej pracy. Dzisiaj nie sposób uprawiać medycyny za pomocą wyłącznie relacji ustnej, własnych rąk i papieru. Te koszty po prostu trzeba ponieść, trudno na razie powiedzieć, czy one się zwracają. To jest pewien wymóg prowadzenia działalności, którą się zajmujemy – twierdzi sekretarz Naczelnej Izby Lekarskiej.

Skala korzyści z tytułu efektywniejszego wykorzystania czasu pracy lekarzy oraz poprawy zarządzania jest szczególnie widoczna w przypadku dużych placówek, takich jak szpitale. W przypadku całej publicznej służby zdrowia wielkość marnotrawionych środków jest szacowana nawet na 6 mld zł rocznie, czyli nawet 10 proc. rocznego budżetu NFZ. Rozwiązaniem tego problemu ma być Projekt P1, czyli państwowy system zbierania, udostępniania oraz przekazywania danych medycznych dotyczących pacjentów. Jego pełne wdrożenie wymaga jeszcze stworzenia przepływu informacji z innymi podmiotami, które współpracują ze służbą zdrowia, np. aptekami i ZUS. Według zapowiedzi Centrum Systemów Informatycznych Ochrony Zdrowia od 2015 r. wszyscy pacjenci w Polsce będą korzystać z elektronicznych recept i skierowań, a także będą mieć wgląd w historię choroby online.

–  Wprawdzie recepta, którą dzisiaj wystawiam w komputerze, musi być jeszcze drukowana. Ale to już krótka droga do tego, żeby tę receptę wysłać do repozytorium, z którego ona następnie mogła być ściągnięta przez aptekę, do której pójdzie pacjent. Podobna sytuacja dotyczy zwolnień lekarskich. Dzisiaj mamy skomplikowany zusowski druk ZLA, którego wypełnianie jest udręką dla lekarzy – podsumowuje Radziwiłł.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Transport

Powstała koalicja na rzecz zmniejszenia dopuszczalnego limitu alkoholu u kierowców do 0,0 promila. Jest wniosek o zmiany prawne w tym zakresie

Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego wystąpił do rządu z inicjatywą wprowadzenia limitu 0,0 promila alkoholu u prowadzących pojazdy. – Obecny limit 0,2 promila bywa nadużywany, część kierujących wydaje się go traktować jako przyzwolenie na wypicie niewielkiej ilości alkoholu – tłumaczy Bartłomiej Morzycki, dyrektor ZPPP – Browary Polskie. Do koalicji tworzonej przez ZPPP dołączyły już Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego i Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

Polityka

Europa bierze bezpieczeństwo w swoje ręce. Potencjał obronny może być nawet kilkukrotnie większy niż Rosji

Bezpieczeństwo jest w tym półroczu terminem odmienianym przez wszystkie przypadki za sprawą priorytetów polskiej prezydencji w Radzie UE. Również bezpieczeństwo militarne. – Nie ma powrotu do czasów, w których kraje UE przeznaczają na obronność procent albo półtora swojego PKB. Jeżeli Europa ma być bezpieczna, musi być uzbrojona – podkreśla europosłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz z KO. Jej zdaniem gdyby wszystkie państwa członkowskie będące członkami NATO wypełniały swoje zobowiązania co do wydatków na zbrojenia na takim poziomie jak Polska, nasz potencjał obronny byłby 10-krotnie większy niż Rosji.

Handel

Branża drzewna obawia się zalewu mebli z importu. Apeluje o wypracowanie strategii leśnej państwa

Organizacje branżowe i przedsiębiorstwa sektora drzewnego, które porozumiały się w ramach Koalicji na Rzecz Polskiego Drewna, protestują przeciwko planom Ministerstwa Klimatu i Środowiska dotyczącym wyłączenia z gospodarki leśnej 20 proc. polskich lasów. Ich zdaniem taka decyzja stwarza realne zagrożenie dla trwałości lasów i uderzy w polską branżę meblarską. Pracę może stracić nawet 70 tys. osób, a straty dla budżetu państwa szacowane są na 4,5 mld zł.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.